wtorek, 4 sierpnia 2015

EPILOG CZĘŚĆ I

Maddie POV

Już ponad dwie godziny chodziłyśmy z Ashley po ogromnym centrum handlowym, wracając się do różnych sklepów i obie byłyśmy wyczerpane.
-Nie wierzę, nigdy nie znajdziemy dla mnie idealnej sukienki!- powiedziałam zirytowana. Oczywiście Moore znalazła swoją jak tylko weszłyśmy do sklepu... Czy to ja jestem taka wybredna, czy po prostu wszystkie źle na mnie leżą? Nie wiem, ale już powoli miałam tego dość. 
-Nie dramatyzuj, na pewno coś się znajdzie! Tymczasem chodźmy na lody- powiedziała podekscytowana. Westchnęłam i poszłam za nią. Zamówiłyśmy swoje desery i siadłyśmy przy jednym ze stolików.
-Nie mogę się doczekać tego balu.- rozmarzyła się.
-Ja też.- chwilowo zapomniałam o niepowodzeniu z wyborem sukienki i kontynuowałam.- Wszystkie problemy wreszcie się skończyły. Josh jest w poprawczaku, a Carly wreszcie dała Nam spokój. Nie sądziłam, że tak się to wszystko potoczy.
-Ja też nie... Ale na szczęście wszystko jest już dobrze.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy, skończyłyśmy jeść i wróciłyśmy do zakupowego szału. 
-Okej, chodźmy tam!- Ash chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do jednego ze sklepów. Nie wiem jak ona to robi, ale nie traci entuzjazmu! Weszłyśmy i zaczęłam się rozglądać. Jedna z sukienek wyjątkowo przykuła moją uwagę. 
-O tak! Koniecznie musisz ją przymierzyć!- pisnęła dziewczyna, gdy zobaczyła, którą sukienkę oglądam. 
-No nie wiem, to chyba nie mój fason. Jest taka...
-Nie marudź i idź do przymierzalni!- ustąpiłam i poszłam ją przymierzyć. Była naprawdę piękna, wcześniej mierzyłam kilka sukienek, ale żadna nie spodobała mi się tak jak ta. 
Poszłam się przebrać, a przyjaciółka czekała na kanapie przed przymierzalniami.

Chwilę patrzyłam w lustro i nie mogłam uwierzyć. Chyba naprawdę znalazłam TĘ sukienkę.
-No pokaż się!- krzyknęła Ashley, więc wyszłam z małego pomieszczenia. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i przyłożyła dłoń do ust.
-Wyglądasz pięknie!
-Nie przesadzaj...
-Naprawdę! Justin będzie zachwycony!- na te słowa od razu się zarumieniłam.
-Nie jest zbyt elegancka?- dopytałam zmieniając temat.
-Kochana, nie zbyt wiele mamy okazji do wystrojenia się w tej szkole, więc trzeba zaszaleć!- naprawdę czasem jej nie poznawałam. To dzięki Kenny'emu jest taka radosna i pełna entuzjazmu. Nadal zachowuje zdrowy rozsądek, a przy tym potrafi się bawić i żartować. Zaśmiałam się i pokiwałam głową.
-Co ten Parker z tobą zrobił!- na ten komentarz ona się zawstydziła.- Daj spokój, nie ma w tym nic złego!
-Dobra, idź się przebrać i bierzemy tę sukienkę!- popchnęła mnie lekko w stronę przymierzalni. 
-Na pewno? 
-Na pewno, jest piękna.

Po trzech godzinach spędzonych w centrum handlowym nie miałam już na nic ochoty. Uwielbiam zakupy- jak prawie każda dziewczyna, ale chyba nikt nie jest zachwycony, gdy przez taki czas szuka czegoś idealnego, przymierzając setki rzeczy i nic mu nie odpowiada. 
Gdy byłam już w domu, mama chciała zobaczyć sukienkę, ale powiedziałam, że zrobię jej niespodziankę i pokaże się już wyszykowana na bal. Między nami już jest okej, po sprawie sądowej przez jakiś czas była napięta atmosfera. Rodzicom było mnie szkoda, ale z drugiej strony stracili do mnie zaufanie i mieli za złe, że nie chciałam im o niczym powiedzieć. Teraz jest dobrze, oby tak zostało jak najdłużej.


~kilka dni później~

To dzisiaj. Dziś jest zimowy bal. To może wydawać się głupie, ale dla mnie to dość ważne wydarzenie. Myślę, że kilka tygodni temu nie cieszyłabym się tak, natomiast teraz, gdy wszystko jest już na swoim miejscu... Chcę po prostu żyć chwilą i cieszyć się każdym dobrym momentem.
Ashley przyszła do mnie wcześniej by się przygotować, a Kenny miał ją odebrać spod mojego domu. Aktualnie moja przyjaciółka robiła cuda z moimi włosami, a ja poprawiałam wcześniej przygotowany makijaż. Dodam również, że Ash zebrała się przede mną. Po kilkunastu minutach ekscytowania się balem i małych poprawkach w wyglądzie obie byłyśmy gotowe.
-Wyglądasz ślicznie.- pochwaliła mnie przyjaciółka. -Czerwień to zdecydowanie Twój kolor.
-Ty też niczego sobie.- zaśmiałam się i obejrzałam ją z góry na dół. Nie kłamałam.
Wyszykowane i całe w skowronkach zeszłyśmy na dół pokazać się rodzicom. Zrobiłyśmy wspólne zdjęcie i wysłałyśmy także rodzicom Ash. Wszyscy nas chwalili. Muszę przyznać, że czuję się świetnie.
Po chwili usłyszałyśmy klakson samochodu.
-To Kenny!- pisnęła Ashley wyglądając przez okno.- Spotkamy się na miejscu.
-Jasne, leć już mu się pokazać!
Przez chwile jeszcze obserwowałam jak Parker zachwyca się wyglądem Moore. To było naprawdę urocze. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Bez wahania otworzyłam je, będąc pewną, że to Justin.
-Cześć koch....- zatrzymał się i dokładnie mi przyglądał.- Wyglądasz przepięknie.- dał mi krótkiego całusa w usta co zdecydowanie nie spodobało się mojemu tacie, który znacząco chrząknął.
-Dzień dobry.- przywitał się grzecznie Bieber.
-Już się tak nie stresuj, chodźcie, zrobimy Wam zdjęcie.- powiedziała mama, chcąc rozluźnić atmosferę.
Zapozowaliśmy do zdjęć i pojechaliśmy prosto do wynajętej przez szkołę sali.
-Nie powiedziałam Ci wcześniej, ale Ty też wyglądasz nieźle.- wyrwałam z uśmiechem, gdy byliśmy już w drodze.
-Będziesz najpiękniejszą dziewczyną na parkiecie.- powiedział przekonany, a ja aż się zarumieniłam.- Co ja gadam, byłabyś najlepsza nawet w dresie.- zaśmiał się a ja razem z nim. To słodkie.

Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce, gdzie była już Ashley i Kenny. Weszliśmy do budynku, gdzie również był fotograf. Justinowi udało się mnie namówić na kolejne zdjęcie. Może to dziwne, ale naprawdę ich nie lubię.

Cała impreza mijała bardzo spokojnie. Ogłoszono już króla i królową balu. Została nią- o zgrozo- Carly, natomiast królem jej chłopak Jason. Są ze sobą od niedawna, dziwne że w tak krótkim czasie udało jej się zebrać dla niego głosy. Cóż, desperatki mają swoje sposoby.
Nagle usłyszeliśmy DJ'a.
-Witam wszystkich, zabawa niestety powoli dobiega końca!- cała sala zaczęła buczeć i gwizdać, co było dość zabawne. -Spokojnie, spokojnie. Chciałbym jeszcze zapowiedzieć dedykacje od niejakiego Justina Biebera- w tym momencie spojrzałam zdezorientowana na swojego chłopaka, który tylko cwaniacko się uśmiechał.-... dla Maddie Swan!- wszyscy zaczęli klaskać i skierowali wzrok na nas.- Poprosił mnie o piosenkę "All of me" John'a Legend'a. Koleś, musisz być naprawdę zakochany.- zaśmiał się chłopak i puścił zapowiedziany utwór.
-Chciałem, żeby to było chociaż trochę wyjątkowe... Mogę prosić?- Justin wyciągnął rękę jak prawdziwy gentelman i poprosił mnie do tańca.
Mocno się do niego przytuliłam i oparłam głowę na jego ramieniu. W ciszy wsłuchiwaliśmy się w słowa piosenki.

"Cause all of me
Loves all of youLove your curves and all your edgesAll your perfect imperfections"

Uśmiechnęłam się sama do siebie, wiedząc jakie mam szczęście będąc w takim związku.

How many times do I have to tell you
Even when you’re crying you’re beautiful too
The world is beating you down, I’m around through every mood
You’re my downfall, you’re my muse
Gdy utwór się skończył jeszcze chwile staliśmy objęci.

-Kocham Cię.- nagle powiedział cicho.

Ten wieczór nie mógł skończyć się lepiej.



_____________


Przepraszam wszystkich, sama nie wiem co się stało, że tak długo nie dodałam rozdziału:( mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta. Będzie jeszcze druga, bardzo krótka część epilogu, o tym co dzieje się za kilka lat :)


2 komentarze:

Keiko Amane Land Of Grafic