czwartek, 1 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 20

Maddie POV

~przed siedemnastą(godzina spotkania z Evan'em)~

Byłam cała roztrzęsiona i Justin chyba to widział, bo cały czas dodawał mi otuchy. Nie chodziło mi o Evan'a samego w sobie, wiem, że w razie co Bieber od razu "wkracza do akcji". Co jeśli w trakcie wyda się, że wszystko jest nagrywane, upozorowane? Chyba nie jestem zbyt dobrą aktorką. Oh, co ja pieprzę, musi się udać!
Dotarliśmy już do parku, zatrzymując się z dala ławki, przy której ostatnio rozmawiałam z tamtym kretynem. Westchnęłam, wyjęłam telefon i weszłam w "dyktafon".
-No to idę.- szepnęłam.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- chłopak złapał mnie za policzki i pogładził je lekko, chcąc mnie pocieszyć, na co posłałam mu lekki uśmiech.
-Będzie dobrze.- szepnęłam jakby do siebie, idąc w stronę miejsca spotkania i uruchomiłam nagrywanie. Telefon schowałam delikatnie do kieszeni, tak by trochę wystawał i aby głos był lepszy. Zauważyłam, że Bieber podszedł za drzewa niedaleko "pechowej" ławeczki. Usiadłam i czekałam na Smith'a. Boże, jak ja go nie cierpię. Dlaczego każdy stara się zrujnować mój związek?
Po kilku minutach wreszcie doczekałam się przyjścia gwiazdy wieczoru. Ugh, czujecie ten sarkazm?
-Cześć mała.- schylił się i chciał pocałować mnie w policzek, ale się odsunęłam. Dosiadł się do mnie.
-Daruj sobie, chyba oboje wiemy dlaczego tutaj jestem.
-Ah, no tak.- podrapał się po brodzie, jakby zastanawiając się nad czymś.- Chcesz się ze mną przespać.
-Dobrze wiesz, że nie chcę, ale muszę.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Miałam ochotę zedrzeć mu ten fałszywy uśmieszek z twarzy, tylko że na razie muszę udawać zainteresowaną jego ohydną propozycją.
-Więc jak to ma wyglądać?- westchnęłam i wyjęłam telefon udając, że sprawdzam godzinę, a później dyskretnie trzymałam go w ręce. Chciałam, żeby wszystko było dokładnie słychać.
-A nie wiesz?- zaśmiał się głupkowato, a we mnie się gotowało.
-Chodzi o to, czy dasz spokój mojemu ojcu. Muszę mieć stu procentową pewność.- sama nie wiem, skąd we mnie taka odwaga.
-Tak, zależy mi tylko na seksie. Wtedy dam Ci spokój. Tobie i twojemu tatusiowi. To jak, ustalamy datę?- westchnął, jakby dla niego to było całkowicie normalne, szantażowanie kogoś. Wydaje mi się, że nie robi tego po raz pierwszy. A myślałam, że jest fajnym chłopakiem kiedy go poznałam. Nie w TAKIM sensie, ale przynajmniej, że jest miły, a przede wszystkim ułożony. Nawet było mi go szkoda, zdawało się, że ojciec wywierał na nim dużą presję. Wszystko gówno prawda, żałuję, że w ogóle przyszedł na tę kolację.
-Właściwie to.- W tym momencie posłałam jednoznaczne spojrzenie chowającemu się Justinowi i wstałam z ławki, tak jak się umawialiśmy. -Muszę Ci jeszcze o czymś powiedzieć.- Uśmiechnęłam się złośliwie, a on patrzył na mnie zdezorientowany. Oh, suko, jeszcze się przekonasz. Justin podszedł do mnie w ekspresowym tempie i objął mnie w pasie. Gra się zaczyna. Evan także wstał.
-O co tu do cholery chodzi? Twój chłopak chce się przyłączyć? Bo jeśli tak, to nie jestem zainteresowany.- Założył ręce na piersi, sądząc, że chyba nas zagiął. Poczułam jak Justin się spina.
-Spokojnie, nie warto- szepnęłam do niego, po czym zwróciłam się w stronę Smith'a i mówiłam już głośniej.- Jesteś takim idiotą, czy Ci za to płacą?- Na mój komentarz, Bieber się zaśmiał, a tym razem ten zdenerwował.
-Nagrywaliśmy to wszystko.- powiedziałam wskazując na komórkę w mojej dłoni. Jego postawa od razu się zmieniła. Już nie był taki zarozumiały, a uśmieszek od razu zszedł mu z twarzy.
-Oh, może chciałbyś, żeby twój tatuś się o tym dowiedział?- powiedział Justin udając skruszonego.
-Chyba nie byłoby ciekawie.- zawtórowałam mu.
-Nie zrobicie tego.- dodał bardziej pytająco chłopak.
-Jeśli nie odpierdolisz się raz na zawsze od mojej dziewczyny i całej jej rodziny, owszem, zrobimy to.- dodał po chwili Justin, coraz bardziej zrelaksowany, gdy widział, że mamy przewagę.- Plus, należą jej się przeprosiny.
-Sory.- bąknął, zażenowany całą sytuacją Evan. Jak mały chłopiec, który został przyłapany przez siostrę na jedzeniu ciastek przed obiadem czy coś.
-Słucham?- zapytał mój chłopak przystawiając rękę do ucha.
-Przepraszam, okej?- powtórzył już głośniej.-Nie powinienem, wiem.- Westchnął.
-Oh, proszę, jeśli chcesz teraz powiedzieć nam jakąś historyjkę, przez którą myślisz, że będziemy Ci współczuć to sobie daruj.- prawie, że krzyknęłam.- Nie miałeś prawa mnie tak traktować, jak szmatę!
-Chodźmy, zanim zmienię zdanie i pozwolę Ci skopać mu tyłek.- dodałam po chwili, kierując słowa do Justina, na co się zaśmiał i złapał mnie za rękę. Odeszliśmy, nawet nie patrząc na Smith'a. Tak, to prawda. Mogłabym pójść teraz do jego ojca z tym nagraniem, a on miałby przesrane chyba do końca swojego życia. Gdyby ktoś się dowiedział w firmie, byliby skończeni... Ale nie chcę być taka. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia, chciałam mieć jedynie spokój i cieszyć się moją drugą półówką. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.

~~~~~~
Justin odprowadził mnie do domu, jeśli można tak powiedzieć, bo w końcu mieszka po drugiej stronie ulicy. Postanowiłam, że zadzwonię dziś do Ashley, bo nie rozmawiałam z nią już kilka dni, a poza tym miałam dla niej propozycję.
-Halo?- odebrała już po pierwszym sygnale.
-Hej Ash, co tam?-zagadałam entuzjastycznie.
-Nic nowego, coś się stało?
-Właściwie to tak.- westchnęłam.- Ale nie po to dzwonię! Wpadłam dziś na świetny pomysł.- Uśmiechnęłam się do siebie, chociaż nie mogła tego zobaczyć, a dziewczyna jęknęła.
-Tylko nie Ty i te twoje pomysły.- powiedziała zrezygnowana.
-Myślę, że powinnyśmy zapisać się na jakiś kurs tańca. Ostatnio widziałam gdzieś plakat i pomyślałam...- nie dane mi było dokończyć, bo dziewczyna mi przerwała.
-Zadziwiasz mnie, ale podoba mi się ten plan.- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.
-Moja kuzynka jakiś rok temu chodziła na hip hop, przy bellmont street, może nadal są tam zajęcia?
-Co ty na to, żeby jutro po szkole pójść i sprawdzić? Stamtąd to jakieś 15 minut drogi.
-Jasne, brzmi super. Cieszę się, że się zgodziłaś.- Mówiłam prawdę. Czas zrobić coś nowego, a gdy dzieli się to z najlepszą przyjaciółką będzie jeszcze lepiej.
-To do jutra, buziaki.- usłyszałam cmokanie, więc mogłam sobie wyobrazić jak puszcza całusa, przez co rozbawiona pokręciłam głową. Co się ostatnio dzieje z tą Ashley? Chyba Kenny ma na nią taki wpływ. A właśnie, mówiąc o nim... ciekawe jak się im układa i czy w końcu oficjalnie zostali parą. Mam nadzieję, widać, że na siebie lecą więc w czym problem?
Postanowiłam, że zjem jakąś kolację, wykąpie się i chwile powtórzę materiał, w końcu opuściłam prawie cały tydzień i mimo że wszystko uzupełniłam, to przydałoby się jeszcze troszkę poczytać. Dobrze, że w końcu ta drama się skończyła... mam nadzieję.

_______

Taki trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Pierwszy post w roku 2015, więc życzę Wam wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i żeby ten rok był lepszy od poprzedniego :)
Od teraz rozdziały powinny pojawiać się tak jak zazwyczaj, czyli w niedzielę, czasem wcześniej. Jedynie przez święta było troszkę inaczej.

Do następnego.

5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Cieszę się, że tak to się skończyło. To do niedzieli ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały. Ciesze sie ze ten chlopak wkoncu da jej spokuj. Nie moge doczekac sie nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś świetna. Rozdział cudo. Kocham cię.�� Do następnego ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. OESU, MEGA ROZDZIAŁ! :o <3
    Dawaj szybciutko nn! :))
    ××
    https://twoj-na-zawsze-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. <3
    limakceinabraf.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Keiko Amane Land Of Grafic