środa, 24 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 19

*nie sprawdzony*

Maddie POV

Dziś już niedziela. Evan wspomniał, ze czas mam do poniedziałku. Wiem, ze to oczywiste, ze się z nim nie prześpię. Tylko co mam zrobić? Własnie leżałam w łóżku, bo mimo ze obudziłam się jakąś godzinę temu, nie mam ochoty wstawać. Jest już dziesiąta, więc może wypadałoby się ogarnąć.
Zwlekłam się powoli, przypominając sobie, że miałam dziś zobaczyć się z Justinem. Wolę to zrobić jednak przed południem. Podeszłam do szafy i wygrzebałam idealny strój na dzisiaj. Niebieskie dresy za kolana, do tego podkoszulka w tym samym kolorze, a na to luźny top. I tak nie mam zamiaru nigdzie wychodzić.
Poszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby, rozczesałam włosy i związałam je w kucyk. Dzisiaj mam chyba dzień bez makijażu. Nie krępuję się bez niego przy Justinie, widział mnie tak już z tysiąc razy gdy się przyjaźniliśmy. Po porannej toalecie zeszłam powolnym krokiem na dół, gdzie zastałam małą karteczkę, leżącą na blacie w kuchni.

Dziś mieliśmy wolne, więc zdecydowaliśmy się pojechać do ciotki Jenny, a potem na zakupy. Pewnie by Ci się nie chciało, więc Cię nie budziliśmy. Wrócimy później, zamów sobie jakąś pizzę na obiad, pieniądze są na lodówce. Całusy, Mama xo.

Zaśmiałam się lekko, na jej "xo". Zawsze wydaje mi się zabawne, gdy rodzice tak piszą, albo używają emotikon. W ogóle nie miałam apetytu, więc zdecydowałam się jedynie na kawę. Przygotowałam sobie coś w stylu latte i siadłam w salonie, włączając telewizor. Przełączałam leniwie kanały i zatrzymałam się na powtórce jednego z odcinków 4 sezonu "Pretty Little Liars". Nic nie szkodzi, jeśli obejrzę drugi raz.
Po zakończeniu postanowiłam, że zadzwonię do Justina, chce mieć to za sobą. Nie zrozumcie mnie źle- kocham go, ale nienawidzę udawać przy nim szczęśliwej, a z drugiej strony- nie chce mu mówić o tej całej sprawie z Evan'em. Mógłby zareagować, cóż.... zbyt emocjonalnie. Poza tym to trochę krępujące, że chłopak chce seksu, a jeśli mu tego nie dasz- sprawi, że Twój ojciec straci pracę.
Po dwóch sygnałach odebrał.
-Halo?- mruknął jeszcze zaspany.
-Czyżbym obudziła śpiącą księżniczkę?- zaśmiałam się lekko. Trzeba stwarzać pozory, przynajmniej na razie.
-Nie.- zawtórował mi.- Coś się stało?
-Chciałam tylko zapytać czy nie masz może czasu wcześniej? Na przykład teraz.
-Jasne, dla Ciebie zawsze słońce.- w tym momencie poczułam lekkie ukłucie. On tak się o mnie troszczy, a ja boję powiedzieć się mu prawdy o jakimś dupku.
-Więc czekam.- dodałam, zdobywając się na wesoły ton i zakończyłam połączenie.
Wzięłam swój kubek z salonu i wsadziłam go do zmywarki. Przy okazji nastawiłam ją, bo zauważyłam, że zebrało się trochę naczyń. Chwilkę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam szybkim krokiem i otworzyłam je. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam bo usta chłopaka od razu zaatakowały moje.
-Tęskniłem.- powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy. Automatycznie się uśmiechnęłam. Awh, to było słodkie. Weszliśmy i korzystając z okazji, że moich rodziców nie było rozsiedliśmy się w salonie i zaczęliśmy oglądać "Szybkich i wściekłych", bo akurat leciało na jednym z kanałów.
Po filmie zamówiliśmy pizzę. Justin uparł się, że to on zapłaci, ale w końcu byliśmy u mnie, a on już nie raz zapraszał mnie gdzieś. W międzyczasie zdążyłam też razem z Justinem opróżnić zmywarkę i zrobić lekki porządek w kuchni. Aktualnie czekaliśmy na dostawcę i zastanawialiśmy się, co możemy obejrzeć następne. Właściwie to on przeglądał płyty, a ja siedziałam na kanapie i cały czas myślałam.
Powiedzieć mu? Jak to zrobić? Przecież, nie wprost... Boże, czemu to musi być takie skomplikowane.
-Halo, ziemia do Maddie.- moje myśli przerwał Justin wymachujący mi ręką przed twarzą.- Jesteś jakaś nieobecna, coś nie tak?- zapytał z troską w głosie.
-Umm.- zająkałam się zastanawiając się czy to dobry moment. Chyba mam dziś szczęśliwy dzień, bo tę niezręczną sytuację przerwał dzwonek do drzwi. Poderwałam się z miejsca i ruszyłam najpierw do kuchni po pieniądze, a potem do drzwi.
-To pewnie facet od pizzy.- powiedziałam szybko patrząc na chłopaka, którego mina nie wskazywała na to, by miał mi odpuścić poprzednie pytanie.
-To będzie 25 funtów.- powiedział kiedy otworzyłam drzwi. Zamówiliśmy dwie średnie- jedną z salami- moją ulubioną- a drugą z kurczakiem. Podałam mężczyźnie pieniądze i podziękowałam, a chwilę potem wróciłam do Bieber'a, kładąc pizze na stół. Szybko usiadłam na swoje poprzednie miejsce, otworzyłam jedno pudełko, wzięłam kawałek zaczęłam jeść.
-Mmm, pyszne.- powiedziałam ignorując fakt, że gadam z pełną buzią i liczyłam na to, że Justin nie będzie ciągnął poprzedniego tematu. Tym razem zawiodłam się. Chłopak spojrzał na mnie wzorkiem "chyba nie myślałaś, że Ci odpuszczę". Wziął ode mnie kawałek pizzy i odłożył z powrotem do pudełka. Spojrzał mi prosto w oczy.
-Mów co się dzieje.- powiedział stanowczo, ale też delikatnie, było widać, że się martwił.
-Ja... nie mogę Ci powiedzieć.- to jedyne co przyszło mi teraz do głowy, mimo że to beznadziejna wymówka i on tego nie kupi. Cały czas wpatrywał się we mnie oczekująco, a ja w końcu nie wytrzymałam.
-No dobra! To wszystko przez tego pieprzonego Evana!- krzyknęłam i schowałam twarz w dłoniach.
-Jakiego Evana?- zapytał zdezorientowany.
-Pamiętasz jak Ci mówiłam, że do ojca przyszedł szef na kolację? Wtedy ze swoim synem. Cóż, ten dupek nazywa się Evan i chce uprzykrzyć mi życie.- powiedziałam nadwyraz spokojnie.
-Jak to "uprzykrzyć?- dociekał dalej, coraz bardziej zdenerwowany. Położyłam dłoń na jego kolanie i westchnęłam.
-Powiem Ci, ale obiecaj, że nie będziesz się denerwował tylko coś wymyślisz.
Chłopak przytaknął, chociaż chyba sam nie wiedział w co sie pakuje.
-No więc, zacznijmy.- odchrząknęłam.- W piątek wieczorem napisał, że ma bardzo ważną sprawę i chce się spotkać. W sumie to nie chciałam iść, nie znam go dobrze, ale prosił, więc myślałam, że może ma jakieś kłopoty, czy coś się stało. Wczoraj umówiliśmy się w parku.- Przerwałam na chwilę i spojrzałam na Justina zaciskającego szczękę. Westchnęłam.- A on od razu wyskoczył z pytaniem gdzie idziemy i zaproponował jakąś restaurację. Stwierdził, że skoro przyszłam to mi na nim zależy, co jest kompletną bzdurą. Powiedziałam, że mam chłopaka, którego kocham nad życie, a spotkałam się z nim tylko dlatego, że bałam się, że ma jakiś poważny problem.- To chyba go trochę uspokoiło i nawet zobaczyłam zarys uśmiechu na jego twarzy. Pewny siebie, jak zawsze.- Więc w skrócie- on zagroził mi, że jeśli się z nim nie prześpię, to sprawi, że zwolnią mojego ojca.- Wypowiedziałam ostatnie zdanie najszybciej jak potrafiłam i zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Czekałam na reakcję Justina. Gwałtownie podniósł się z miejsca i podszedł do swojej kurtki, która wisiała w przedpokoju i zaczął grzebać w kieszeni.
-Co robisz?- spytałam podnosząc wzrok.
-Cholera- warknął.- Jednak nie mam.
-Czego nie masz?- zmarszczyłam brwi.
-Papierosów, nie ważne.- usiadł na kanapie, a ja mogłam zobaczyć każdy jego napięty mięsień. -Jak mam się nie denerwować, jak jakiś idiota szantażuje Cię za seks!-krzyknął, a zaraz potem się opanował.- Przepraszam, wiem że to nie Twoja wina- westchnął.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu przerwał ją Justin.
-Właściwie to mam plan. Mogłabyś się z nim dziś spotkać?
-Co?- zdziwiłam się.- Nie ma mowy, dał mi czas do poniedziałku, a ja....
-Nie, czekaj.- przerwał mi- Chodzi o to, że nagrasz go, gdy będzie proponował Ci.... te rzeczy.- dokończył, ze zdegustowaną miną. Właściwie to ten pomysł był dobry. Wtedy będę mogła to pokazać mojemu ojcu, albo szantażować jego. Bingo!
-Kocham Cię!- rzuciłam się chłopakowi na szyję, a on zaczął się śmiać.
-Co ty byś beze mnie zrobiła.- tym razem to ja mu zawtórowałam i walnęłam go lekko w ramię.
-Zaraz przyjdę.- od razu pobiegłam na górę po laptopa i już minutę potem byłam z nim na dole.
Siadłam obok Justina, a on objął mnie ramieniem. Stwierdziłam, że to dobry czas by zjeść nasze zamówienie. Wzięłam kawałek i znów zaczęłam jeść a Justin spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-No co? Nie zmarnuje tej pysznej pizzy przez tego debila.- chłopak zaśmiał się i wzruszył ramionami. Po chwili również sięgną do pudełka, na co zachichotałam. Weszłam na facebook'a i napisałam do niego wiadomość.
Może spotkamy się dzisiaj, by obgadać szczegóły?
Zaraz po wysłaniu zrobiło mi się niedobrze, muszę udawać, że mam zamiar z nim to zrobić.
-Fuj- rzuciłam.
-Przecież mówiłaś, że Ci smakuje- skomentował Justin, ja wybuchłam śmiechem, a on patrzył na mnie jak na kretynkę.
-Nie to.- uspokoiłam się wreszcie.- Będę musiała udawać, że tego chce.
-Dla mnie to jest tak samo trudne jak dla Ciebie. Mam ogromną ochotę mu przywalić, nawet jeśli dopiero dzisiaj poznałem jego imię, to jest moim wrogiem numer jeden. No może, numer trzy.- spojrzałam na niego zdezorientowana.- Numer jeden to Josh, a dwa to Carly.
-Awh, jak słodko. Mamy wspólnych wrogów- zagruchałam udając głos małej dziewczynki, więc oboje się zaśmialiśmy. Naszą chwilową radość, przerwał dźwięk wiadomości.

Evan: Czyli jednak Maddie się zdecydowała? Tym lepiej dla Ciebie. O 17, tam gdzie ostatnio kochanie, xx

-Ja pierdole- wyrwało się Bieberowi, a ja jedynie przewróciłam oczami na tę kretyńską wiadomość i właściwie, na całą postawę tego Smith'a.

Justin POV

Mad właśnie poszła na górę się przebrać, a ja siedziałem w salonie. Nie pokazywałem tego po sobie, ale byłem okropnie wkurwiony. Nie chciałem zawieść mojej dziewczyny, dlatego za wszelką cenę pomogę jej skończyć sprawę z tym dupkiem. Synek biznesman'a, kto by się spodziewał? Trochę to śmieszne, że odkąd zostaliśmy parą, pojawiło się tyle przeszkód. Josh, Carly, a teraz on. Jednak nic mnie nie powstrzyma, kocham Mad całym sercem. Może brzmię jak ciota, ale nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego do dziewczyny. Usłyszałem kroki, więc odwróciłem się, by zobaczyć jak teraz schodziła po schodach. Wyglądała pięknie, jak zawsze z resztą.*
-To co, czas zakończyć tę sprawę?
-Trzeba.- westchnąłem z irytacją.- Czyli tak.- zrobiłem pauzę, by jeszcze raz powtórzyć Nasz plan.- Idziemy tam, ja się gdzieś schowam, a Ty idziesz z nim pogadać. Niestety musisz udawać, że on Ci się podoba, czy coś-zrobiłem zdegustowaną minę, na co dziewczyna się zaśmiała.- Cały czas musisz mieć włączone nagrywanie w telefonie. Jeśli coś będzie szło nie tak, pamiętaj, że jestem blisko. Jak już skończycie rozmawiać, to daj mi jakiś znak, wtedy podejdę, wszystko mu wyjaśnimy i dostanie w ryj.- Maddie spojrzała na mnie wymownie.- No dobra, nie dostanie.- Wywróciłem oczami.
-Misję czas zacząć.- klasnęła w ręce i ruszyła w kierunku drzwi, by chociaż trochę rozluźnić atmosferę.

****

*bez laptopa
Udało mi się coś napisać, więc dodaję dzisiaj- mały świąteczny prezent, haha :)
Jak mija Wigilia?
Do następnego, xx

6 komentarzy:

  1. aaaaaa świetny rozdział. Kocham cię!!!!!!! Nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze ze powiedziala Justinowi. Swietny prezent :3

    OdpowiedzUsuń
  3. taak wiedziałam że Justin coś wymyśli

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG jak ja kocham tego bloga. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudny <3 Mam nadzieję, że zrobisz żeby Justin wpadł w nałóg i uzależnił się od papierosów. Kocham takie wątki i pewnie dużo innych osób też. Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń

Keiko Amane Land Of Grafic