Proszę o przeczytanie notki na dole.
Maddie POV
Obudziłam się z okropnym bólem przeszywającym moją głowę. Przez pierwsze kilka sekund nawet nie otworzyłam oczu, czułam po prostu, że leżę na czymś miękkim- jak wnioskowałam, swoim łóżku. Cóż, możecie wyobrazić sobie moje zaskoczenie, gdy po rozejrzeniu się dotarło do mnie, że znajduje się w domu mojej najlepszej przyjaciółki. Nawet nie wiedziałam jak to się stało. Sięgnęłam pamięcią do poprzedniego dnia. Ah, tak. Josh, impreza, alkohol. Odrobinę za dużo alkoholu jak dla mnie. Cóż, pamiętam wszystko do momentu, którejś już, kolejki shot'ów. Co ja w ogóle ze sobą zrobiłam? Ale jestem u Ash, to chyba dobrze. Tylko jak ona trafiła na imprezę do Mike? Przecież(z tego co oczywiście sobie przypomniałam) nie rozmawiałam z nią tamtego wieczoru. Dłużej nie myśląc, wstałam dość szybko z łóżka i od razu tego pożałowałam. Okropnie kręciło mi się w głowie, a do tego ten ból. W sumie nie wiedziałam gdzie teraz jest Ashley, dlaczego nie spała ze mną w pokoju? Zauważyłam na swojej ręce gumkę do włosów, więc pospiesznie je związałam w luźnego kucyka, aby przynajmniej nie opadały mi na twarz. Wyszłam chwiejnym krokiem na korytarz i postanowiłam, że zajrzę do pokoju jej siostry. Szczerze mówiąc, nie sprawdziłam nawet która była godzina, ale sądząc po widoku za oknem, nie wcześniej niż ósma rano. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam moją śpiącą przyjaciółkę.
-Ash- szepnęłam podchodząc do łóżka, n którym się znajdowała. Najwyraźniej Kate nie było w domu, ale wszystkiego dowiem się za chwilę. Otrzymując całkowity brak reakcji ze strony szatynki, ponowiłam próbę obudzenia jej.
-Ashley- powiedziałam już dość głośno i delikatnie potrząsnęłam jej ramieniem.
Zobaczyłam jak dziewczyna przewraca się z boku na bok, po chwili lądując na plecach i nadal nie otwierając oczu, przykłada dłonie do twarzy, lekko ją pocierając.
-Ash, co się wczoraj stało?- zapytałam nie owijając w bawełnę. Chciałam wiedzieć wszystko, ze szczegółami. Od początku do końca. Na moje słowa dziewczyna od razu rozbudziła się i podniosła do pozycji siedzącej.
-Chodźmy na dół, wszystko Ci wytłumaczę- odpowiedziała trochę wymijająco. Dość szybko wstała, złapała moją dłoń i pociągnęła mnie w kierunku drzwi, na co cicho syknęłam. Ból głowy stawał się powoli nie do wytrzymania, szczególnie przy gwałtownych ruchach.
-No i oczywiście dostaniesz tabletkę przeciwbólową- cicho się zaśmiała, jakby czytając mi w myślach.
Spokojnym tempem zeszłyśmy ze schodów, a mój wzrok od razu padł na osobę leżącą na sofie. Gdy byłam już w niewielkiej odległości zobaczyłam, że to... Justin? Co tu się do cholery stało? Jeszcze spał, więc stwierdziłam, że najpierw wypytam moją przyjaciółkę. Zanim jednak zdążyłam to zrobić ona podała mi tabletkę razem ze szklanką wody. Mruknęłam tylko ciche "dzięki" i połknęłam lek. Mam nadzieję, że szybko mi pomoże. Nie chcąc dłużej zwlekać, przerwałam ciszę, gdy siedziałyśmy już w kuchni, przy wysepce:
-Więc, co się wczoraj stało?
-Czyli nic nie pamiętasz? Josh nieźle się postarał- prychnęła, kręcąc głową.
-Jak to? Wytłumaczysz mi coś wreszcie?
-Obudźmy Justina, razem opowiemy Ci więcej.
Ash podeszła do sofy i zaczęła lekko szturchać Bieber'a. Ja cały czas czekałam w kuchni na ich dwójkę. Szczerze mówiąc domyślałam się co miała na myśli mówiąc o Joshu. To zwykły dupek. Oni mnie przed nim ostrzegali, ale oczywiście ja jak zwykle nie posłuchałam. Po chwili dołączyli do mnie oboje, Justin wciąż przecierał twarz ręką, by się lekko rozbudzić, a jego włosy były w totalnym nieładzie. Mimo wszystko wyglądał dobrze.
-Napijesz się czegoś?- zapytała go Moore, gdy siadał na krześle obok mnie, nadal lekko zaspany.
-Nie dzięki, myślę, że powinniśmy wyjaśnić to od razu.
Ashley także się przysiadła, a ja spoglądałam to na nią, to na niego.
-No więc, wczoraj byłaś na imprezie z Josh'em- zaczął Justin wzdychając.
-Tak, tyle zdążyłam zapamiętać- rzuciłam, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się szczegółów.
-Ok, no więc my też tam poszliśmy. Zamiast od razu rzucać teksty, jak to Cię szpiegujemy i nie dajemy żyć, po prostu nas wysłuchaj- dodała po chwili Ash, a ja kiwnęłam lekko głową, na znak by oboje kontynuowali.
-To nie tak, że Ci nie ufamy. Po prostu mieliśmy wątpliwości co do niego, jak się okazało- słuszne.- westchnął szatyn- Nie będę więc przedłużał i przejdę do sedna.- wymienił porozumiewawcze spojrzenie z dziewczyną i kontynuował.- Nieźle wypiłaś. Ja wiem, że prawdopodobnie nie chciałaś, ale on Cię namawiał a Ty w końcu uległaś. Dokładnie nie znam ilości, trzymaliśmy się z boku, żebyś Nas nie zauważyła. Podejrzewałem, że Carter coś odpierdoli. Wracając do tematu, najpierw tańczyliście, możesz się domyślić w jaki sposób, a potem on z tobą wyszedł. Spodziewaliśmy się z Ashley co zamierza, więc byliśmy zaraz za wami. Przed domem Mike'a całowaliście się na masce jego samochodu, właściwie to miałem wrażenie, że zaraz będziecie się tam pieprzyć.-aż się wzdrygnęłam na szorstkość jego słów, ale zapewne wciąż był wkurwiony na chłopaka.- Wtedy nie wytrzymałem i dałem mu w mordę, a twoja przyjaciółka zabrała Cię do samochodu. Trochę popłakałaś, dlaczego to Cię zabieramy, a potem usnęłaś. Przywieźliśmy Cię do Ashley, bo jej rodzina jest poza miastem i wraca dziś po południu. Koniec historii.- westchnął.
Sama nie wiedziałam co tym myśleć. Zdawałam sobie sprawę tylko z jednego. Mam najlepszych przyjaciół pod słońcem i teraz jeszcze bardziej udowodnili, że zawsze mogę na nich liczyć. Nic nie powiedziałam tylko przytuliłam najpierw Justina, potem Ash. Widząc ich zdezorientowane miny, szybko wyjaśniłam:
-Dziękuję. Nie wiem, co bym bez Was zrobiła. Zachowałam się jak totalna idiotka wierząc, że plotki na temat Josh'a są fałszywe. Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdyby Was tam nie było.
Oboje się uśmiechnęli.
-Cieszymy się, że zrozumiałaś. A teraz chodź na górę. Musisz ogarnąć ten rozmyty makijaż i strój.- powiedziała brunetka i wskazała na mnie palcem. Faktycznie nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie.
-Nie przejmuj się, pożyczę Ci jakieś ubrania- dodała.
Poszłyśmy na górę, zostawiając Justina w kuchni.
***
Justin POV
Siedzieliśmy w salonie u Ashley. Było około dwunastej, niedługo mieliśmy się już zbierać. Teraz czekaliśmy z Maddie, aż jej przyjaciółka wróci do sklepu. Poszła kupić jakieś spożywcze rzeczy, a że nam się nie chciało, to zostaliśmy "pilnować domu". Oglądaliśmy teraz jakiś program na MTV, szczerze mówiąc, niezbyt ciekawy.
-Justin?- zagadnęła po chwili dziewczyna.
-Mhm- powiedziałem jedząc chipsy.
-Pamiętasz ten film, którego plakat widzieliśmy w metrze? Kilka dni temu, wspominałeś żebym sprawdziła o czym jest.-przytaknąłem lekko głową, żeby kontynuowała. Szczerze mówiąc byłem trochę zdezorientowany. Ten temat do niczego się teraz miał.- No więc właśnie. To jest o dwójce przyjaciół, którzy często są brani za parę, a w pewnym momencie zakładają się o kasę, że będą ze sobą. Kto pierwszy się zakocha, przegra. - Pierwszy moment, trochę jak pieprzone deja vu. Całkiem podobnie mamy z Maddie.
-Więc, idziemy na niego?- spytałem.
-Jak chcesz, właściwie nie o to mi chodziło...- widać, że lekko się denerwowała.
-No bo, ja pomyślałam, że my też moglibyśmy mieć taki zakład.- w tym momencie zakrztusiłem się colą, którą właśnie piłem. Boże, to znaczy, że mielibyśmy "być ze sobą"?- Nie ważne, to głupi pomysł- dodała po chwili, widząc moją reakcję.
-Nie, nie. Po prostu mnie zaskoczyłaś. Tylko, czy to nie głupie zakładać się o kasę, jeśli chodzi o takie sprawy? To znaczy...
-Właśnie w tym rzecz... ja po prostu chciałabym zrobić to dla zabawy. Wiesz...-przerwała mi. Ta sytuacja była dla niej trochę niezręczna. To znaczy, dla mnie trochę też ale cholernie się cieszyłem. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
-Tak, w końcu pół szkoły uważa Nas za parę- zaśmiałem się cicho- to byłoby super. To znaczy, wiesz... mi odpowiada- podrapałem się z zakłopotaniem po karku.
-Tylko przez cały czas musimy być ze sobą szczerzy- usiadła na kanapie po turecku odwracając się w moją stronę.
-Jasne, jak zawsze- puściłem jej oczko, na co lekko się zarumieniła. Czuję, że to będzie trochę dziwne. W końcu, możliwe, że jestem przegrany już na starcie, prawda? Nie mogę jej jednak tego powiedzieć i stracić tak niesamowitej szansy.
Po chwili do pokoju weszła Ashley.
-Co jest?- zapytała widząc Nas rozmawiających. Cóż, z boku mogło wyglądać to trochę poważnie.
-No, tak jakby... jesteśmy razem.- odpowiedziałem blado uśmiechając się w stronę dziewczyny.
Brunetka natychmiast upuściła wszystkie torby z zakupami, które trzymała i szeroko otworzyła oczy, patrząc na Nas, jakby zobaczyła ducha.
-Że co?!- krzyknęła, a ja mogę obiecać, że usłyszało ją pół dzielnicy.
-Więc, co się wczoraj stało?
-Czyli nic nie pamiętasz? Josh nieźle się postarał- prychnęła, kręcąc głową.
-Jak to? Wytłumaczysz mi coś wreszcie?
-Obudźmy Justina, razem opowiemy Ci więcej.
Ash podeszła do sofy i zaczęła lekko szturchać Bieber'a. Ja cały czas czekałam w kuchni na ich dwójkę. Szczerze mówiąc domyślałam się co miała na myśli mówiąc o Joshu. To zwykły dupek. Oni mnie przed nim ostrzegali, ale oczywiście ja jak zwykle nie posłuchałam. Po chwili dołączyli do mnie oboje, Justin wciąż przecierał twarz ręką, by się lekko rozbudzić, a jego włosy były w totalnym nieładzie. Mimo wszystko wyglądał dobrze.
-Napijesz się czegoś?- zapytała go Moore, gdy siadał na krześle obok mnie, nadal lekko zaspany.
-Nie dzięki, myślę, że powinniśmy wyjaśnić to od razu.
Ashley także się przysiadła, a ja spoglądałam to na nią, to na niego.
-No więc, wczoraj byłaś na imprezie z Josh'em- zaczął Justin wzdychając.
-Tak, tyle zdążyłam zapamiętać- rzuciłam, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się szczegółów.
-Ok, no więc my też tam poszliśmy. Zamiast od razu rzucać teksty, jak to Cię szpiegujemy i nie dajemy żyć, po prostu nas wysłuchaj- dodała po chwili Ash, a ja kiwnęłam lekko głową, na znak by oboje kontynuowali.
-To nie tak, że Ci nie ufamy. Po prostu mieliśmy wątpliwości co do niego, jak się okazało- słuszne.- westchnął szatyn- Nie będę więc przedłużał i przejdę do sedna.- wymienił porozumiewawcze spojrzenie z dziewczyną i kontynuował.- Nieźle wypiłaś. Ja wiem, że prawdopodobnie nie chciałaś, ale on Cię namawiał a Ty w końcu uległaś. Dokładnie nie znam ilości, trzymaliśmy się z boku, żebyś Nas nie zauważyła. Podejrzewałem, że Carter coś odpierdoli. Wracając do tematu, najpierw tańczyliście, możesz się domyślić w jaki sposób, a potem on z tobą wyszedł. Spodziewaliśmy się z Ashley co zamierza, więc byliśmy zaraz za wami. Przed domem Mike'a całowaliście się na masce jego samochodu, właściwie to miałem wrażenie, że zaraz będziecie się tam pieprzyć.-aż się wzdrygnęłam na szorstkość jego słów, ale zapewne wciąż był wkurwiony na chłopaka.- Wtedy nie wytrzymałem i dałem mu w mordę, a twoja przyjaciółka zabrała Cię do samochodu. Trochę popłakałaś, dlaczego to Cię zabieramy, a potem usnęłaś. Przywieźliśmy Cię do Ashley, bo jej rodzina jest poza miastem i wraca dziś po południu. Koniec historii.- westchnął.
Sama nie wiedziałam co tym myśleć. Zdawałam sobie sprawę tylko z jednego. Mam najlepszych przyjaciół pod słońcem i teraz jeszcze bardziej udowodnili, że zawsze mogę na nich liczyć. Nic nie powiedziałam tylko przytuliłam najpierw Justina, potem Ash. Widząc ich zdezorientowane miny, szybko wyjaśniłam:
-Dziękuję. Nie wiem, co bym bez Was zrobiła. Zachowałam się jak totalna idiotka wierząc, że plotki na temat Josh'a są fałszywe. Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdyby Was tam nie było.
Oboje się uśmiechnęli.
-Cieszymy się, że zrozumiałaś. A teraz chodź na górę. Musisz ogarnąć ten rozmyty makijaż i strój.- powiedziała brunetka i wskazała na mnie palcem. Faktycznie nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie.
-Nie przejmuj się, pożyczę Ci jakieś ubrania- dodała.
Poszłyśmy na górę, zostawiając Justina w kuchni.
***
Justin POV
Siedzieliśmy w salonie u Ashley. Było około dwunastej, niedługo mieliśmy się już zbierać. Teraz czekaliśmy z Maddie, aż jej przyjaciółka wróci do sklepu. Poszła kupić jakieś spożywcze rzeczy, a że nam się nie chciało, to zostaliśmy "pilnować domu". Oglądaliśmy teraz jakiś program na MTV, szczerze mówiąc, niezbyt ciekawy.
-Justin?- zagadnęła po chwili dziewczyna.
-Mhm- powiedziałem jedząc chipsy.
-Pamiętasz ten film, którego plakat widzieliśmy w metrze? Kilka dni temu, wspominałeś żebym sprawdziła o czym jest.-przytaknąłem lekko głową, żeby kontynuowała. Szczerze mówiąc byłem trochę zdezorientowany. Ten temat do niczego się teraz miał.- No więc właśnie. To jest o dwójce przyjaciół, którzy często są brani za parę, a w pewnym momencie zakładają się o kasę, że będą ze sobą. Kto pierwszy się zakocha, przegra. - Pierwszy moment, trochę jak pieprzone deja vu. Całkiem podobnie mamy z Maddie.
-Więc, idziemy na niego?- spytałem.
-Jak chcesz, właściwie nie o to mi chodziło...- widać, że lekko się denerwowała.
-No bo, ja pomyślałam, że my też moglibyśmy mieć taki zakład.- w tym momencie zakrztusiłem się colą, którą właśnie piłem. Boże, to znaczy, że mielibyśmy "być ze sobą"?- Nie ważne, to głupi pomysł- dodała po chwili, widząc moją reakcję.
-Nie, nie. Po prostu mnie zaskoczyłaś. Tylko, czy to nie głupie zakładać się o kasę, jeśli chodzi o takie sprawy? To znaczy...
-Właśnie w tym rzecz... ja po prostu chciałabym zrobić to dla zabawy. Wiesz...-przerwała mi. Ta sytuacja była dla niej trochę niezręczna. To znaczy, dla mnie trochę też ale cholernie się cieszyłem. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
-Tak, w końcu pół szkoły uważa Nas za parę- zaśmiałem się cicho- to byłoby super. To znaczy, wiesz... mi odpowiada- podrapałem się z zakłopotaniem po karku.
-Tylko przez cały czas musimy być ze sobą szczerzy- usiadła na kanapie po turecku odwracając się w moją stronę.
-Jasne, jak zawsze- puściłem jej oczko, na co lekko się zarumieniła. Czuję, że to będzie trochę dziwne. W końcu, możliwe, że jestem przegrany już na starcie, prawda? Nie mogę jej jednak tego powiedzieć i stracić tak niesamowitej szansy.
Po chwili do pokoju weszła Ashley.
-Co jest?- zapytała widząc Nas rozmawiających. Cóż, z boku mogło wyglądać to trochę poważnie.
-No, tak jakby... jesteśmy razem.- odpowiedziałem blado uśmiechając się w stronę dziewczyny.
Brunetka natychmiast upuściła wszystkie torby z zakupami, które trzymała i szeroko otworzyła oczy, patrząc na Nas, jakby zobaczyła ducha.
-Że co?!- krzyknęła, a ja mogę obiecać, że usłyszało ją pół dzielnicy.
______________________________
Znów średnio wyszło, ale nic już nie poradzę:(
Trochę głupio, że to Maddie pyta o to Justina. Teraz jednak już tego nie zmienię, bo to w końcu ona miała dowiedzieć się o czym jest film.
Chciałabym naprawdę prosić o komentarze z opinią, nawet jeśli jest to krytyka.
Po prostu chce wiedzieć czy ktokolwiek to czyta, co sądzi. Nie wiem po prostu czy jest sens dalej to tak ciągnąć.
A, no i nie myślcie, że teraz już będzie kolorowo.
Planuję małą dramę, powiem tylko tyle żeby nie zdradzać więcej :)
Chciałabym naprawdę prosić o komentarze z opinią, nawet jeśli jest to krytyka.
Po prostu chce wiedzieć czy ktokolwiek to czyta, co sądzi. Nie wiem po prostu czy jest sens dalej to tak ciągnąć.
A, no i nie myślcie, że teraz już będzie kolorowo.
Planuję małą dramę, powiem tylko tyle żeby nie zdradzać więcej :)
Krótki, ale pewnie rozumiecie, dlaczego przerwałam w tym momencie.
Mam nadzieję, że się spodoba:)
Świetne moim zdaniem <3 Mnie się bardzo podoba:):)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział...
OdpowiedzUsuńczekam na więcej ;3
OdpowiedzUsuń