sobota, 30 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2

-Tak, hej, Ty też ładnie wyglądasz- powiedziała znudzona. Chciałam coś odpowiedzieć, ale po chwili znów zaczęła mówić- Kenny zaprosił mnie na zimowy bal!- pisnęła i zaczęła podskakiwać. Złapałam ją za ramiona, by się trochę uspokoiła. Rany, ten chłopak podobał jej się odkąd skończyła czternaście lat. Była połowa września, można powiedzieć początek szkoły, więc trochę zdziwiłam się, że już zaprosił ją na bal, który ma być za kilka miesięcy.
-Co? Jak to? -powiedziałam zaskoczona, na co ona posłała mi karcące spojrzenie- Nie chodzi o to że się nie cieszę- podniosłam ręce w geście obronnym- ale mamy dopiero wrzesień, a Wy chyba nie mieliście za dobrych kontaktów… czy ja o czymś nie wiem?- podniosłam brwi, a ręce splotłam na klatce piersiowej.
-Umm…cóż… napisał do mnie jakoś w sierpniu- wiesz, tak normalnie- jak mijają wakacje i tak dalej… potem gadaliśmy prawie codziennie, kilka razy na FaceTime. Nie liczyłam na to, że jak wrócimy do szkoły dalej będzie chciał utrzymywać kontakt, ale zagadywał do mnie na hiszpańskim i kilka razy podszedł na stołówce, no i tak się zaczęło…
-Co?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć?! Jestem Twoją przyjaciółką Ash, a poza tym- jak mogłam nie zauważyć, ugh- powiedziałam trochę zdezorientowana i pacnęłam się ręką w czoło. W sumie, zgadzałoby się, ja nie chodzę na hiszpański, a na stołówkę często przychodzę kilka minut po dzwonku, bo zazwyczaj wcześniej chodzę do toalety- poprawić makijaż, czy coś- a potem jeszcze do szafki.
-Przepraszam Maddie! Nie sądziłam że to będzie coś poważnego- powiedziała i opuściła głowę w dół, patrząc na swoje stopy.
-Okej, okej. Ale teraz chce być już na bieżąco- uśmiechnęłam się- chodźmy, mam teraz matematykę.- Szłyśmy tak do mojej szafki, na korytarzu nie było jeszcze wielu osób, zazwyczaj zbierają się dwie minuty przed dzwonkiem. Wzięłam potrzebne książki i włożyłam do torby, po czym stanęłyśmy przy ścianie, naprzeciwko mojej klasy. O ile się nie mylę, Ashley miała teraz geografie, więc to tylko trzy sale dalej.
-No, a… Ty wiesz z kim już idziesz na bal?- zapytała nieśmiało Ash.
-Nie, właściwie nie wiem czy w ogóle ktoś mnie zaprosi… -spuściłam głowę. Ashley dokładnie wiedziała, kto mi się podobał. Josh- kapitan szkolnej drużyny koszykarzy, grał razem z Justinem. Ale on był w „szkolnej elicie” jak to się mówi. Cóż, ja byłam lubiana, właściwie nie było powodów, dla których mogłabym mieć jakichkolwiek wrogów. Racja, czasem potrafiłam być uparta i stawiać na swoim, ale ludziom raczej to nie przeszkadzało. Co nie znaczy, że byłam popularna. Ten przywilej mają tylko słodziutkie cheerlederki, czy członkowie drużyn. Moja przyjaciółka spojrzała na mnie i powiedziała.
- Madeline!- ten ton zawsze wróżył coś złego, a raczej „rodzicielskie Kazanie”- nawet tak nie mów! Jesteś śliczną, miłą dziewczyną. Na pewno wielu chłopaków marzy o spędzeniu balu z Tobą!- powiedziała dosyć ostro, ale wiedziałam że chce mnie pocieszyć- Poza tym, mamy dopiero początek roku, już ja się postaram żebyś miała z kim pójść.- dodała, obejmując mnie ramieniem, jak robią to kumple i poruszyła brwiami, w ten śmieszny sposób. Obie spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Nawet nie zwróciłyśmy uwagi, że na korytarzu jest już pełno ludzi i gapią się na nas. Naszą rozmowę przerwał dzwonek. Przytuliłyśmy się i obie weszłyśmy do swoich klas. Matematykę miałam z moim „Wymarzonym”, jak nazywam Josh’a. Był bardzo dobrze zbudowany, wysportowany- cóż, w końcu, tak jak mówiłam grał w kosza- krótkie blond włosy, zielone oczy, cholernie hipnotyzujące… mogłabym się gapić w nie godzinami. Miałam to szczęście, że nauczyciel posadził mnie w środkowym rzędzie, przed ostatniej ławce, a on siedział przede mną. Więc zawsze, gdyby potrzebował czegoś pożyczyć- długopisu, czy czegokolwiek-zwróci się do mnie! Zachowuje się jak wariatka, ale ten chłopak naprawdę miał coś w sobie… ale jest jeszcze jedna sprawa- leciała na niego każda laska w szkole! Właściwie, to chodziły plotki, że on zalicza każdą i Ash trochę mnie przed nim ostrzegała, ale wiecie jak to jest- serce nie sługa. Poza tym, chyba w to nie wierzyłam. Najbardziej przystawiała się Valerie- jedna z cheerlederek. Jednak on, chyba nie był zainteresowany. Właściwie, to ciężko powiedzieć- na stołówce i korytarzu rozmawiają ze sobą, ale na ogół „sportowcy” trzymają się razem. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos nauczyciela.
-Dzień dobry! Dziś czeka Nas nowy temat, także proszę o uwagę.- I w tym momencie odechciało mi się siedzieć w klasie, nawet jeśli przede mną siedział ON.

------------------------------------

Po kilku lekcjach przyszła pora na przerwę obiadową. Jak zawsze, poszłam do toalety, potem do szafki by wymienić książki i prosto na stołówkę. Weszłam i już chciałam podejść do Ash, która rozmawiała z Kenny’m. Może wreszcie by mnie przedstawiła… Aż nagle ktoś z tyłu złapał mnie za ramię. Trochę się przestraszyłam, bo mimo że to nie było nic strasznego, to jednak nie spodziewałam się tego. Odwróciłam się i szczerze mówiąc myślałam, że to będzie Justin, ale myliłam się. To był ON. Josh Carter. Co? Jak to? Czy ON chce ze mną rozmawiać?!
-Hej Maddie… właściwie to chciałbym pogadać, masz chwilkę?
NO PEWNIE, ŻE MAM. DLA CIEBIE ZAWSZE.
-Umm, tak. Coś się stało?
-Nie, nie- uśmiechnął się- chciałbym po prostu się z Tobą umówić. Masz czas w sobotę?
Sobota, za trzy dni. Zdecydowanie za mało czasu, by przyjąć do wiadomości że ON się ze mną umówił! Ale przecież nie mogłam odmówić i powiedzieć, że nie mogę się oswoić z myślą, że wreszcie mnie zaprosił
-Jasne, ale… to znaczy, nie zrozum mnie źle, tylko… dlaczego chcesz się umówić ze MNĄ?- zaakcentowałam ostatnie słowo i w myślach skarciłam się za to pytanie. Nie chciałam wyjść na laskę, która tylko o nim marzy i patrzy się jak w obrazek. Chociaż tak właśnie było.
-Cóż, uważam, że jesteś słodka i bardzo miła- powiedział wzruszając ramionami, jakby był trochę zdenerwowany. JOSH POWIEDZIAŁ, ŻE JESTEM SŁODKA. I MIŁA.
-Ohh- chyba się zarumieniłam- Dziękuję…- założyłam kosmyk włosów za ucho i spojrzałam na swoje stopy. Co się ze mną dzieje? Dlaczego jestem taka zakłopotana?
-To jak? Przyjechać po Ciebie o ósmej?
-Tak, pasuje- powiedziałam i uśmiechnęłam się- Więc, jeśli się nie obrazisz, pójdę już do mojej przyjaciółki- wskazałam na Ashley, która teraz już siedziała przy stoliku patrząc w naszą stronę. Ciekawe co powie… pewnie po tych wszystkich plotkach, nie będzie zadowolona. Pożegnałam się z Josh’em i podeszłam do stołówki, żeby wziąć coś do jedzenia. Dziś były hamburgery. To znaczy, można było też wybrać chyba spaghetti, ale ja wolałam zdecydowanie opcję numer jeden. Wzięłam tacę i siadłam na przeciwko mojej przyjaciółki, która patrzyła na mnie tak, jakby była policjantką a ja na przesłuchaniu i do tego- okazałoby się, że jestem winna.
-Hej Ashley, co tam, jak po…- chciałam zapytać o jej sprawdzian z biologii, ale w tym momencie mi przerwała.
-O czym rozmawiałaś z Josh’em?
-Umm… cóż…- wzięłam kęsa hamburgera i powoli go przełknęłam czując jej wzrok na sobie- zaprosił mnie w sobotę na randkę- znów wzięłam się za jedzenie.
-Co? Maddie, przecież wiesz jaki on jest! To największy podrywacz w szkole, zalicza każdą. Jesteś ponad to. Zanim mi przerwiesz- wiem, że prawdopodobnie w to nie wierzysz, ale później nie mów, że Cię nie ostrzegałam- powiedziała Ash, nieco zdenerwowana. Wiem, że się o mnie martwiła, ale hej! Nie zrezygnuje z tej randki. Przez chwile siedziałyśmy w ciszy, aż każda z Nas dokończyła jedzenie. W końcu przerwałam to niezręczne milczenie.
-Przecież wiesz, że nie jestem taka. Nie dojdzie do niczego. To zwykłe spotkanie w sobotni wieczór i tyle- jeśli mi się nie spodoba, po prostu wrócę do domu.- Ash chyba chciała mi odpowiedzieć ale w tym momencie dosiadł się do Nas Justin, usiadł obok mnie. Ona go lubiła. To znaczy, nie w ten sposób, po prostu był dla niej dobrym znajomym.
-Hej dziewczyny- powiedział i zarzucił mi żartobliwie rękę na ramie po czym oboje się zaśmialiśmy. Zabrał ją i kontynuował- co nowego?
-Kenny zaprosił Ashley na bal!- powiedziałam i szybko tego pożałowałam. Moja przyjaciółka patrzyła na mnie z wyrzutem i poczułam lekkie kopnięcie pod stolikiem, ale zanim zdążyła coś powiedzieć przyłączył się Justin.
-Oo, super, bal- powiedział, próbując naśladować damski głos i chichotać. Spojrzałyśmy na niego i same wybuchłyśmy śmiechem. Po chwili Ash dodała.
-A więc Justin… czy Ty masz już partnerkę na bal?- poruszyła znacząco brwiami i popatrzyła na mnie, na co przewróciłam oczami. Ona od dawna próbuje Nas zeswatać, twierdzi, że rzekomo „jesteśmy sobie pisani”. Cóż, nie wydaje mi się żeby Justin kiedykolwiek chciał czegoś więcej.. to znaczy, nie żebym na to czekała. Nie ważne.
-Umm- zaśmiał się nerwowo- nie, jeszcze nie. Ale wiem, że będzie gorąca- udawał, że strzepuje coś ze swojego ramienia, na co obie przewróciłyśmy oczami. Był cholernie pewny siebie, ale przyzwyczaiłam się. Spojrzałam na zegarek, dzwonek za siedem minut. Na szczęście to była ostatnia lekcja i wreszcie do domu!


Justin’s POV

-A Ty Maddie?- chyba wytrąciłem ją z jakiś głębokich przemyśleń, bo na moje pytanie aż drgnęła. Tak jakby, chwile zastanawiała się co powiedzieć, aż w końcu odpowiedziała:
-Nie, JESZCZE nie- akcentując drugie słowo. Spojrzałem na nią pytająco, chcąc by kontynuowała, jednak Ashley szybko się wtrąciła.
-Ten cały Josh Carter, zaprosił ją na randkę w sobotę- powiedziała to bardzo zrezygnowana, natomiast Maddie wyglądała na dumną. Nie lubiłem tego kolesia. Był kapitanem naszej drużyny. Nie dlatego go nie lubiłem, po prostu wykorzystywał każdą laskę, zero szacunku. Chociaż fakt, niektóre same się do niego pchały. Nie wiem dlaczego.
-Ten podrywacz?- zapytałem trochę zszokowany, po czym odwróciłem głowę w stronę mojej przyjaciółki- I co powiedziałaś?
-Umm, cóż. Zgodziłam się. Wiesz, że podobał mi się od jakiegoś czasu- powiedziała szybko, tak jakby to było coś oczywistego.
-Tak, właściwie tak- powiedziałem uśmiechając się. Jednak ten uśmiech był sztuczny. Można by było pomyśleć, że jestem zazdrosny… właściwie sam nie wiem. Maddie już kiedyś spotykała się z takim Patrickiem, może wtedy też jakoś nie skakałem ze szczęścia (sam nie wiem czemu), ale teraz to coś innego. Ten facet zwiastuje kłopoty, to nieodpowiednia partia dla niej. Nie chce żeby ją wykorzystał. Zachowuje się jak mięczak, ale po prostu się martwię. Jak przyjaciel o przyjaciółkę, prawda? A może chodzi o coś więcej? Nie, przestań tak myśleć. Ona w życiu nie chciałaby… z resztą teraz jest szkoła, przyjaźnicie się od dziecka. To byłoby dziwne. Poza tym, nie. Nie czuje nic do niej. Muszę przestać o tym myśleć. Na szczęście przeszkodził mi dzwonek i wstałem trochę w pośpiechu, bo musiałem jeszcze pójść po drodze do Sali, do mojej szafki.
-To co, widzimy się po lekcjach?- powiedziałem do Maddie, na co ona przytaknęła i pomachała mi. Wyszedłem ze stołówki. Po drodze zatrzymał mnie mój najlepszy kumpel Michael.
-Cześć stary, wiesz, zaprosiłem już Jessice na bal. Zgadnij co powiedziała?- uśmiechał się do ucha do ucha, więc mogłem się domyślić co powiedziała, ale to było pytanie retoryczne- Zgodziła się!- powiedział, chyba głośniej niż chciał, bo po chwili rozejrzał się czy nikt się na Nas nie gapi.
-To super, stary. Gratulacje- przybiliśmy sobie „męskie” piątki i poklepałem go po plecach- muszę lecieć, do jutra- powiedziałem w pośpiechu i poszedłem w stronę swojej szafki, wziąłem potrzebne książki i poszedłem do sali. Normalnie bym się tak nie spieszył, ale przed nowym rokiem szkolnym Maddie poprosiła mnie, żebym nie pakował się w niepotrzebne kłopoty za spóźnienia, czy inne drobne uwagi. Gdybyśmy chodzili razem na zajęcia, pewnie by mnie pilnowała, ale mieliśmy razem tylko angielski i chemię. Te wszystkie plany zajęć są popieprzone. Wracając do tematu. Dlaczego to robię? Zależy Ci na niej. Tak, zależy mi. Jak na przyjaciółce. Ugh, muszę przestać się zadręczać. Na szczęście doszedłem już do klasy, a kilka sekund po mnie wszedł nauczyciel. Jeszcze dwie lekcje.

________________________
Okej, więc teraz już drugi rozdział.
Wiem, że na razie dużo się nie dzieje, ale nie mogę wszystkiego zacząć od razu :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na komentarze z Waszą opinią.
Następny rozdział pojawi się już na roku szkolnym... no właśnie, niestety już szkoła.
Pozdrawiam i do następnego.

2 komentarze:

  1. http://complicated-truth.blogspot.com/ zapraszam do czytania mojego bloga, dopiero zaczynam, życzę miłego czytania!:) Liczę na komentarz:(

    OdpowiedzUsuń

Keiko Amane Land Of Grafic