piątek, 29 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 1

Maddie’s POV
-Wstawaj! Wstawaj!- rozległy się krzyki mojej mamy. Niechętnie siadłam na łóżku z głową spuszczoną w dół. Potarłam twarz dłońmi, by trochę się rozbudzić. Gdy spojrzałam w górę, stała przede mną.
-Spóźnisz się do szkoły! Już 7.15!- Cholera. Budzik musiał mi się zepsuć. Szybko wstałam, rzuciłam przepraszające spojrzenie do mamy. Wyszłam z pokoju i poszłam do ubikacji, która była obok. Szybko wykonałam poranną toaletę i nałożyłam makijaż. Spieszyłam się więc podkład, puder, tusz i odrobina błyszczyka musiały wystarczyć. Wbiegłam spowrotem do mojego pokoju. Spojrzałam na telefon, była 7.30. Szybko wyjęłam z szafki bieliznę, z szafy czarne legginsy, luźną koszulę w kratę, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyglądało to całkiem okej. Do stacji metra mam jakieś trzy minuty, a pociąg odjeżdża o 7.50 więc może zdążę złapać coś na śniadanie. Wzięłam swoją czarną torbę, telefon z szafki i zeszłam na dół, na stole były już przyszykowane kanapki i herbata, Mama stała w kuchni, robiła sobie kawę.
- Chyba nie zdążę nic wypić, za to kanapkę zjem po drodze- powiedziałam do mamy, po czym podeszłam do lodówki i wzięłam butelkę wody i schowałam ją do torby. Pocałowałam ją w policzek, ona odpowiedziała tylko „okej” oraz tak jak obiecałam wzięłam do ręki śniadanie od razu zaczynając jeść i szłam w stronę przedpokoju by założyć buty- wybrałam zwykłe, czarne botki.
-Weź klucz, jak wrócisz będę pewnie jeszcze w pracy, tata też!- odkrzyknęła mama. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Hej- powiedział uśmiechnięty Justin, gdy otworzyłam drzwi.
-Hej- spojrzałam na ekran- Mamy 7 minut, chyba zdążymy- posłałam mu trochę zmartwiony uśmiech. Może byłam nieco roztrzepana, ale w szkole raczej dobrze się uczyłam i nie chciałam robić sobie niepotrzebnych problemów
-Jeśli się pospieszymy…- powiedział, sugerując delikatnie, żebym się ruszyła. Wychodząc wzięłam klucze z małego wieszaka przy drzwiach i wrzuciłam do małej kieszonki mojej torebki.
-Pa mamo!- krzyknęłam, jedną nogą będąc już poza domem.
Przez jakąś minutę szliśmy w ciszy, ale nie było niekomfortowo, bo ja jadłam, a poza tym trochę się spieszyliśmy. W końcu Justin się odezwał.
-Coś Ci powiem, ale obiecaj, że nie wypaplasz!- powiedział ostrzegawczym tonem, ale jego delikatny uśmiech zdradził, że żartował. Przełknęłam ostatniego kęsa kanapki i podniosłam małego palca.
-Obiecuję- uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo i wykonaliśmy gest ‘dziecinnej przysięgi’. To trochę śmieszne, ale gdy byliśmy mali zawsze tak robiliśmy.
-Dwa dni temu zrobiłem sobie tatuaż. Ale rodzice nic nie wiedzą! Nie jest bardzo duży i właściwie to nic spec…..- w tym momencie mu przerwałam.
-Żartujesz! Marzę o tatuażu od dwóch lat, ale gdybym wróciła z nim do domu, mama chyba by mnie zabiła… Pokaż, pokaż!- zaczęłam bić go lekko w ramię, na co on złapał się za miejsce w które uderzyłam i się skrzywił. Wiedziałam, że udawał. Jakby nie było- był wysportowany i umięśniony. Właściwie to ogólnie był przystojny- karmelowe oczy, jasnobrązowe włosy, ułożone do góry. Wydatne kości policzkowe, idealnie proste, białe zęby… może to trochę dziwne, że mówię tak o moim przyjacielu, ale ej! Jestem po prostu obiektywna. Po chwili podwinął rękaw swojej białej koszulki z długim rękawem i dekoltem w serek, pokazał napis przy zgięciu łokcia od środka „BELIEVE”. Właściwie był całkiem fajny, trochę się mu przyglądałam, aż w końcu powiedziałam.
-Ach! To dlatego masz koszulke z długim rękawem- zachichotałam- a tak na poważnie, jest super, ale cóż… dość widoczny. Jak rodzice mogli nie zauważyć?- w tym momencie doszliśmy do metra, zeskanowaliśmy nasze bilety i poszliśmy schodami w dół.
-Cały czas muszę go zakrywać, ale przyznam- wczoraj ojciec prawie się domyślił! Leżałem wieczorem na łóżku, w bokserce i dresach, bo za chwilę miałem iść spać. Nagle on zapukał, ale zanim zdążyłem odpowiedzieć i tak wszedł. Na szczęście szybko przycisnąłem do boku poduszkę obok mnie- tutaj odetchnął z ulgą- Chciałem zrobić wykład, o prywatności, ale darowałem sobie- zaśmiał się. Miałam zamiar coś odpowiedzieć, ale w tym momencie doszliśmy do peronu i kilka sekund później przyjechał nasz pociąg. Szkoła nie była aż tak daleko- przejazd zajmował Nam zazwyczaj około 10 minut. Chyba, że coś się zepsuje-jak już się zdarzało- i musimy się przesiadać w autobus, albo czekać na następny pociąg, wtedy dłużej. Podróż minęła normalnie, jak zwykle rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Gdy już zatrzymaliśmy się na naszej stacji, wysiedliśmy i poszliśmy w stronę szkoły. Lekcje zaczynały się o 8.15, więc zazwyczaj mieliśmy jeszcze 10 minut do dzwonka, kiedy doszliśmy doszliśmy do budynku. Przed drzwiami czekała na mnie Ashley, więc pożegnałam się z Justinem-‘niedźwiadek’ jak zawsze- on poszedł do swoich kumpli stojących przy kratach od boiska, a ja podeszłam do mojej przyjaciółki. Widać, że była bardzo podekscytowana, więc od razu spytałam z trochę zdziwionym, ale też rozbawionym wyrazem twarzy:
-Z czego się tak cieszysz?



_____________________________________
No i pierwszy rozdział mamy za sobą, jest dość krótki, ale mam przygotowanych już kilka, więc nie chciałam czegoś zmieniać/dodawać.
Tak, wiem, że napis "believe", to nie był pierwszy tatuaż Justina, ale to tylko opowiadanie.
Mam nadzieje, że ktoś tu w ogóle zagląda, a rozdział się spodoba.
Pozdrawiam, xo

1 komentarz:

Keiko Amane Land Of Grafic