piątek, 17 października 2014

ROZDZIAŁ 10

Maddie POV

Obudziłam się około godziny dziesiątej. Była niedziela, więc to i tak wcześnie jak dla mnie, ale zważając na to, że wczoraj płakałam, zasnęłam dużo szybciej. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam wolnym krokiem w kierunku szafy próbując wybrać coś na dziś. Mój telefon co jakiś czas dzwonił, więc w końcu go wyłączyłam. Czego on do cholery jeszcze chce? Znów mi naubliża? Nie, dziękuję.
Zdecydowałam się na prosty strój, czarne rurki i białą koszulkę. Szybko nałożyłam też delikatny makijaż i zeszłam na dół.
-Cześć mamo, cześć tato- pomachałam rodzicom, siedzącym na kanapie po czym poszłam do kuchni, wzięłam miskę, płatki i zalałam mlekiem. Nigdy nie chce mi się robić śniadań.
-Justin był tutaj, jakieś pół godziny temu. Chciał chyba pogadać, ale powiedziałam, że jeszcze śpisz.- dołączyła do mnie mama, gdy siedziałam przy wysepce kuchennej.
-Trochę się pokłóciliśmy, więc jakby przychodził proszę, powiedz, że mnie nie ma. Albo, że akurat jestem zajęta i nie mogę się z nim widzieć- powiedziałam błagalnym tonem, na co mama westchnęła.
-Kochanie, nie możesz unikać problemu. W końcu i tak będziecie musieli porozmawiać.
-Wiem, ale jeszcze nie teraz. Załatwię to w szkole- posłałam mamie uśmiech. Gdybyś tylko wiedziała, co on napisał.
-W porządku, jak uważasz- odwzajemniła uśmiech, po czym znów wróciła do salonu i siadła na kanapie obok taty. Był dzisiaj w domu, nie był w żadnej delegacji i nie musiał być w biurze. Trochę rzadkość, ale cieszyłam się.
Dokończyłam swoje śniadanie, po czym wstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam z powrotem na górę. Zdecydowałam się włączyć mój telefon, bo muszę zadzwonić do Ash. W końcu trzeba się komuś wygadać...
Ku mojemu zaskoczeniu, nie przybyło wcale wiadomości i nieodebranych rozmów. Jak dla mnie lepiej, niech się w końcu odczepi. Napisał coś takiego, a teraz ma czelność jeszcze się ze mną kontaktować.
Wybrałam numer mojej przyjaciółki i odebrała po kilku sygnałach.
-Cześć słońce- powiedziała i mogłam sobie wyobrazić jak się uśmiecha. W przeciwieństwie do mnie.
-Hej... masz może dzisiaj czas, żeby się spotkać?- zapytałam trochę niepewnie.
-Pewnie... ej, czekaj. Coś się stało?
-Tak, to znaczy... porozmawiamy potem. To naprawdę nie rozmowa na telefon- westchnęłam.
-Okej, to może o piętnastej u mnie?
-Dziękuję- nie czekając na odpowiedź dziewczyny rozłączyłam się.
Spojrzałam na zegarek, była dopiero 11. Postanowiłam, że skoro nie mam nic roboty to odrobię lekcję na jutrzejszy dzień. Witaj matematyko...


***

Zjadłam obiad, mama i właściwie tata tez, pytali o co poszło z Justinem, ale powiedziałam, ze to była zwykła kłótnia o głupstwo. Przecież im nie powiem, że Justin zwyzywał mnie od najgorszych, jakbym była jakąś dziwką, prawda?
girl animated GIF
Ubrałam się i pojechałam autobusem do Ashley. Nie jest aż tak daleko, dojeżdża się w 15 minut. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam losową piosenkę. Jak widać, chyba przypadek chciał żebym własnie popłakała się publicznie, bo na moje nieszczęście było to "stay with me" Sam'a Smith'a. Świetnie.
Lubię tę piosenkę, wiec nie przełączyłam i pod koniec spłynęła mi pojedyncza łza, którą szybko jednak starłam z policzka. 
Minęły jeszcze ze cztery piosenki, tym razem nie takie emocjonalne i byłam już na odpowiednim przystanku.
Stąd do domu Ashley jest tylko chwila, więc wyjęłam już słuchawki i słuchałam tylko stukotania swoich butów, kopiąc jakiś kamyczek na chodniku.
Nie minęły dwie minuty, a już byłam pod odpowiednimi drzwiami. Zapukałam, a już po chwili w drzwiach stanęła moja przyjaciółka mocno mnie przytulając.
-Zaraz mnie udusisz- powiedziałam żartobliwie. Dziewczyna oderwała się ode mnie i zaprosiła do środka. Na dole szybko przywitałam się z jej rodzicami i młodsza siostra, wszyscy siedzieli własnie w salonie. 
-Chcesz coś do picia? Może zrobię nam gorącą czekoladę!!- uśmiechnęła się Ashley, a ja już chciałam odpowiedzieć, że nie trzeba, jednak dziewczyna szybko zaciągnęła mnie do kuchni. 
Przygotowałyśmy razem napoje i poszłyśmy na górę do jej pokoju.
Siadłyśmy na łóżku, odkładając czekoladę na szafkę obok. Spuściłam wzrok patrząc na swoje palce, a pomiędzy nami zapadła na chwilę niezręczna cisza. Na szczęście nie ja musiałam ją przerywać.
-Więc, o co chodziło? Przez telefon wydawałaś się przybita... Teraz z resztą też.
Westchnęłam nie wiedząc jak to powiedzieć. Tak prosto z mostu?
-Chodzi o Justina... bo wczoraj mieliśmy iść na tę imprezę, domówkę u jednego z chłopaków, pamiętasz?
-Coś się na niej stało? Wykorzystał Cię? Jeśli tak, to mu tego nie odpuszczę.- powiedziała śmiertelnie poważnie na co zachciało mi się śmiać. Mała, słodka Ash próbowała być groźna.
-Nie, mieliśmy iść- położyłam nacisk na drugie słowo- ale coś nam przeszkodziło.
-Maddie, proszę wyduś to z siebie, bo jestem coraz bardziej ciekawa i niepewna a wiesz, że tego nie znoszę.- westchnęła, patrząc na mnie po czym wzięła do ręki swój kubek i zrobiła spory łyk, po czym z powrotem go odłożyła. Odzwierciedliłam jej ruchy i zaczęłam opowiadać.
-Właśnie miałam się zacząć zbierać. Siedziałam spokojnie w salonie, a mama powiedziała, że przyszło coś do mnie ale nie ma adresu nadawcy, po prostu ktoś musiał wrzucić to do skrzynki. Zażartowała, że to może list miłosny od Justina... gdyby tylko wiedziała jak się myli.- potrząsnęłam lekko głową i zaśmiałam się ironicznie. Przyjaciółka cały czas się we mnie wpatrywała, ale przynajmniej oznaczało to, że słuchała.- No więc poszłam do siebie i otworzyłam tę kopertę. A tam było to.- wyjęłam z tylnej kieszeni jeans'ów lekko pomiętą karteczkę. Tak, dokładnie tę, która spowodowała tyle zamieszania.
Ashley czytała ją w skupieniu podczas gdy ja z nerwów zaczęłam bawić się swoimi palcami i miałam ogromną chęć obgryzania paznokci. Po chwili gdy, jak mniemam, przyjaciółka skończyła "uroczą" lekturę spojrzała na mnie z żalem w oczach i tak po prostu mnie przytuliła. Doskonale wiedziała, czego mi teraz potrzeba. Automatycznie zaczęłam płakać jej w ramie. Ciesze się, że ją mam. Zawsze była dla mnie, gdy tylko jej potrzebowałam, mimo że nie znamy się zbyt długo. Po chwili oderwałyśmy się od siebie.
-Ale... to nie może być prawda. To całkowicie do niego niepodobne, nigdy się tak nie zachowywał!- powiedziała po chwili.
-Oh, ale to jeszcze nie wszystko- westchnęłam i widząc zaciekawioną minę Moore, kontynuowałam- Pomyślałam dokładnie to co Ty, ze to bardzo dziwne i nie w jego stylu. Nie mam daleko wiec postanowiłam pójść od razu to wyjaśnić, w końcu takich wiadomości nie dostaje się codziennie, szczególnie gdy nic złego nie zrobiłam. Poszłam pod jego dom, już miałam zamiar zapukać, ale usłyszałam śmiech z tylu domu, z ogrodu, dziewczęcy śmiech. Zgadnij kto to był- prychnęłam ironicznie- Carly! Ta mała, wredna suka.- spojrzałam na moja przyjaciółkę, której usta były uformowane w literę "O", a ona wyglądała jakby chciała krzyknąć "co do cholery?!"- Ale wiesz?- kontynuowałam- Nawet nie mam do niej żalu... od dawna wiedziałam, ze przystawia się do każdego. Najgorsze jest to jak on mnie potraktował. Jeśli nic do mnie nie czuł to mógł to zwyczajnie powiedzieć, prawda? Nie zrobiłam nic złego, nic co mogłoby sprawić żeby ktokolwiek mógł nazwać mnie "dziwką". Po tym wszystkim, napisałam mu tylko SMS, że nigdzie nie idę, żeby nigdy więcej się do mnie nie odzywał... po czym dzwonił i pisał dziesiątki razy. Oczywiście nie odbierałam, a wiadomości od razu kasowałam.- Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Widząc to, Ashley znów mnie przytuliła, a ja wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
-Kochanie, wszystko będzie dobrze. Nie był Ciebie wart. Teraz trzeba się jakoś za to odpłacić, sprawić by zobaczył co stracił.- tymi słowami mnie zaciekawiła. Spojrzałam na nią, nadal ze łzami w oczach, dając znak by kontynuowała.

Justin POV

Od soboty wieczór miałem w głowie tekst tego SMS. 
~~
Dziękuję za twoją łaskawą propozycję, ale nigdzie nie idę. Nie mam zamiaru robić z siebie szmaty. Myślałam, że jesteś inny, jak widać- myliłam się. Nie odzywaj się do mnie nigdy więcej. Miłego życia
~~
Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi! W dodatku jeszcze ta cholerna Carly musiała do mnie przyjść i karać dzielnicę swoim okropnym śmiechem. Nie wiem właściwie, dlaczego tu przylazła... przez kilka ostatnich dni, miałem od niej całkowity spokój, więc myślałem, że sobie odpuściła. Jak widać, myliłem się

~flashback~
Siedziałem spokojnie w ogrodzie, była sobota więc niedługo mieliśmy iść z Maddie na imprezę. Odpoczywałem na ławce z laptopem na kolanach, przeglądając jeden z portali społecznościowych i pisałem z jednym z moich kumpli z drużyny, Michael'em. On był naprawdę w porządku, jako jeden z nielicznych chłopaków był szczery i szanował dziewczyny... cóż, przynajmniej te, które na to zasługiwały. Za to go ceniłem. Usłyszałem, że ktoś puka do drzwi, a chwilę potem, że się otwierają. Pewnie mama otworzyła, a to jacyś jej znajomi. Gdy usłyszałem głos Carly mocno się wkurwiłem, ale jednocześnie zastanowiło mnie co tu robi. Szybko przeszedłem bokiem domu pod drzwi.
-O Justin, tutaj jesteś. Koleżanka do Ciebie.- powiedziała moja mama z lekko zaskoczonym wyrazem twarzy. Ta, w końcu ona też myślała, że jestem z Maddie. To znaczy... że to nie żaden zakład. Rozumiecie.
-Ta, po co przyszłaś?- skierowałem moje słowa do dziewczyny, otrzymując tym samym karcące spojrzenie od mamy. Trudno, nie będę udawał milutkiego chłopca, skoro nie raz tłumaczyłem jej, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego. 

-Możemy porozmawiać?- Zapytała tak jakby... smutno. Czy ona miała łzy w oczach? 
-Myślę, że nie mamy o czym, ale skoro tak bardzo chcesz, to chodź do ogrodu.- Nawet jeśli była smutna, to nie chciałem być jej "pocieszycielem". 
Wysłałem tylko mamie spojrzenie mówiące "Nie wiem o co chodzi, ale nie przejmuj się" i ruszyliśmy z powrotem na moje poprzednie miejsce odpoczynku. Zamknąłem laptopa i siadłem, a dziewczyna zaraz koło mnie. Mogłaby się trochę odsunąć, ale nie chce już prowokować niepotrzebnych kłótni, szczególnie we własnym domu. 
-No, więc o co chodziło?- zapytałem obojętnym tonem. 
-Mówiłam Ci już, straaasznie mi się podobasz- powiedziała przeciągając jeden z wyrazów po czym zachichotała i położyła dłoń na moim kolanie. Szybko jednak ją zabrałem.
-A ja mówiłem, że nic do Ciebie nie czuję. Poza tym, teraz jestem z Maddie.- powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem.
-Oh, daj spokój- machnęła lekceważąco ręką i znów się zaśmiała. Boże, nawet nie wiecie jak mnie to irytuje.- Po pierwsze, jestem lepsza od niej. Po drugie, wcale nie musi się dowiedzieć.
-Chyba troszkę przesadzasz- powiedziałem fałszywie się uśmiechając.- Może powinnaś już pójść.

-Juustin, nie daj się prosić- ten śmiech to chyba już jej nawyk, naprawdę. Czy ja jestem pieprzonym komikiem, albo właśnie opowiedziałem żart? Ja pierdole.
-Naprawdę, chyba pora na Ciebie. Nie przychodź już więcej.- Powiedziałem to i zmierzyłem w kierunku drzwi prowadzących do domu, wcześniej zabierając jeszcze laptopa. Dziewczyna grzecznie poszła za mną, co mnie w sumie trochę zdziwiło, ale nie narzekałem. Odprowadziłem ją do drzwi, raczej nie w celu bycia dżentelmenem... po prostu miałem nadzieję, że jak najszybciej stąd wyjdzie.
-To do zobaczenia- powiedziała i irytująco się uśmiechnęła. Nie, ta dziewczyna nie była brzydka. Ale po prostu jej zachowanie tak działało mi na nerwy, że nie potrafiłem jej polubić.
-Ta, nara- odpowiedziałem i zamknąłem za nią drzwi, gdy była już na schodkach przed domem. 

~end of flashback~

Dzwoniłem do Maddie setki razy, pisałem, nawet byłem u niej. Za każdym razem ta sama śpiewka jej mamy, o tym, że nie ma jej w domu, albo jest w tej chwili zajęta i nie może ze mną porozmawiać.
Co ja do cholery zrobiłem źle? Może jutro w szkole uda mi się to wyjaśnić.
Przecież nie może mnie unikać nawet tam! Kilka lekcji mamy razem, więc to byłoby raczej niemożliwe. Chyba, że coś się stało? Ta niepewność mnie rozpierdala od środka, ale teraz nie mogę już nic zrobić. Poczekam do jutra i dowiem się wszystkiego. Jeśli mnie nie chciała, mogła po prostu powiedzieć...


__________________

Jak zawsze, niezbyt długi, ale rozdziały pojawiają się co tydzień, więc myślę, że to w porządku :)

No i wyjaśniło się, kto był tą dziewczyną. Jak myślicie, co wyjdzie z tego?
Przepraszam za wszystkie błędy, ale część pisałam na telefonie i może czasem brakować polskich znaków, czy interpunkcji. 
Mam nadzieję, że się podoba :)
PS. Może to zobaczy więcej osób, więc napiszę jeszcze raz:
zaktualizowałam bohaterów i jest wygląd postaci drugoplanowych. 

3 komentarze:

  1. Świetny, mam nadzieje ze sie pogodzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że wszystko Justin jej wyjaśni :* rozdział świetny czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na kolejny :) super opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń

Keiko Amane Land Of Grafic