tag:blogger.com,1999:blog-51172862750231185272024-03-06T08:20:15.652+01:00We were born for thisOpowiadanie, fanfiction o Justinie Bieberze oraz Selenie Gomez.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.comBlogger38125tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-55161765884579662422015-09-21T21:38:00.003+02:002015-09-21T21:56:19.338+02:00EPILOG CZĘŚĆ II~~3 lata później~~<br />
<br />
Maddies POV<br />
<br />
Jestem już w colleg'u. Wybrałam dziennikarstwo, myślę że będę się do tego nadawać, a co więcej, sprawia mi to ogromną radość! A to chyba najważniejsze.<br />
<br />
Justin wybrał kierunek: wychowanie fizyczne. Można było się tego spodziewać, w końcu uwielbia sport, a szczególnie koszykówkę. Nadal jesteśmy razem, szczęśliwsi niż kiedykolwiek. A nawet- jesteśmy zaręczeni! Na razie nie planujemy ślubu, chcemy z tym poczekać do ukończenia szkoły.<br />
Wszystko odbyło się bardzo tradycyjnie, ale romantycznie.<br />
Kolacja, wino, przepiękny widok z restauracji... jak w bajce. Można powiedzieć, że tak właśnie się czuję!<br />
<br />
Mam wspaniałą przyjaciółkę, rodzinę i narzeczonego. Czego chcieć więcej?<br />
<br />
<br />
----------------------------<br />
<br />
<br />
Tutaj takie króciutkie, oficjalne zakończenie. Jak mogliście się domyśleć wszystko jest dobrze :)<br />
Trochę długo się zbierałam do napisania tego, ale pod ostatnim postem były dwa komentarze i nie za bardzo mnie to zmotywowało niestety :(<br />
<br />
DLATEGO CHCIAŁABYM, ŻEBY TERAZ KAŻDY KTO CZYTAŁ TEGO BLOGA, ZOSTAWIŁ KOMENTARZ. CHOCIAŻBY KROPKĘ, TO DLA MNIE WAŻNE.<br />
<br />
Dziękuję wszystkim! Za każdy komentarz, każdą pozytywną wiadomość prywatnie, to naprawdę dużo dla mnie znaczyło i dawało motywację do pisania kolejnego postu! DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ!!<br />
<br />
<br />
+Na razie nie planuję pisać kolejnego bloga, ale gdyby coś się zmieniło na pewno tutaj napiszę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<img src="http://33.media.tumblr.com/tumblr_lqp80oObYg1qch87lo1_500.gif" height="112" width="200" /><img src="http://33.media.tumblr.com/c304aad54f8e24874a4aaba25f4c1a49/tumblr_inline_mhz8032Mum1qz4rgp.gif" height="112" width="200" /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-64654824649646443112015-08-04T00:14:00.001+02:002015-08-04T00:14:30.101+02:00EPILOG CZĘŚĆ IMaddie POV<br />
<br />
Już ponad dwie godziny chodziłyśmy z Ashley po ogromnym centrum handlowym, wracając się do różnych sklepów i obie byłyśmy wyczerpane.<br />
<div>
-Nie wierzę, nigdy nie znajdziemy dla mnie idealnej sukienki!- powiedziałam zirytowana. Oczywiście Moore znalazła swoją jak tylko weszłyśmy do sklepu... Czy to ja jestem taka wybredna, czy po prostu wszystkie źle na mnie leżą? Nie wiem, ale już powoli miałam tego dość. </div>
<div>
-Nie dramatyzuj, na pewno coś się znajdzie! Tymczasem chodźmy na lody- powiedziała podekscytowana. Westchnęłam i poszłam za nią. Zamówiłyśmy swoje desery i siadłyśmy przy jednym ze stolików.</div>
<div>
-Nie mogę się doczekać tego balu.- rozmarzyła się.</div>
<div>
-Ja też.- chwilowo zapomniałam o niepowodzeniu z wyborem sukienki i kontynuowałam.- Wszystkie problemy wreszcie się skończyły. Josh jest w poprawczaku, a Carly wreszcie dała Nam spokój. Nie sądziłam, że tak się to wszystko potoczy.</div>
<div>
-Ja też nie... Ale na szczęście wszystko jest już dobrze.</div>
<div>
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy, skończyłyśmy jeść i wróciłyśmy do zakupowego szału. </div>
<div>
-Okej, chodźmy tam!- Ash chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do jednego ze sklepów. Nie wiem jak ona to robi, ale nie traci entuzjazmu! Weszłyśmy i zaczęłam się rozglądać. Jedna z sukienek wyjątkowo przykuła moją uwagę. </div>
<div>
-O tak! Koniecznie musisz ją przymierzyć!- pisnęła dziewczyna, gdy zobaczyła, którą sukienkę oglądam. </div>
<div>
-No nie wiem, to chyba nie mój fason. Jest taka...</div>
<div>
-Nie marudź i idź do przymierzalni!- ustąpiłam i poszłam ją przymierzyć. Była naprawdę piękna, wcześniej mierzyłam kilka sukienek, ale żadna nie spodobała mi się tak jak ta. </div>
<div>
Poszłam się przebrać, a przyjaciółka czekała na kanapie przed przymierzalniami.</div>
<div>
<a href="http://media.giphy.com/media/ABWENlQ1jz91C/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="230" src="http://media.giphy.com/media/ABWENlQ1jz91C/giphy.gif" width="400" /></a><br />
Chwilę patrzyłam w lustro i nie mogłam uwierzyć. Chyba naprawdę znalazłam TĘ sukienkę.</div>
<div>
-No pokaż się!- krzyknęła Ashley, więc wyszłam z małego pomieszczenia. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i przyłożyła dłoń do ust.</div>
<div>
-Wyglądasz pięknie!</div>
<div>
-Nie przesadzaj...</div>
<div>
-Naprawdę! Justin będzie zachwycony!- na te słowa od razu się zarumieniłam.</div>
<div>
-Nie jest zbyt elegancka?- dopytałam zmieniając temat.</div>
<div>
-Kochana, nie zbyt wiele mamy okazji do wystrojenia się w tej szkole, więc trzeba zaszaleć!- naprawdę czasem jej nie poznawałam. To dzięki Kenny'emu jest taka radosna i pełna entuzjazmu. Nadal zachowuje zdrowy rozsądek, a przy tym potrafi się bawić i żartować. Zaśmiałam się i pokiwałam głową.</div>
<div>
-Co ten Parker z tobą zrobił!- na ten komentarz ona się zawstydziła.- Daj spokój, nie ma w tym nic złego!</div>
<div>
-Dobra, idź się przebrać i bierzemy tę sukienkę!- popchnęła mnie lekko w stronę przymierzalni. </div>
<div>
-Na pewno? </div>
<div>
-Na pewno, jest piękna.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po trzech godzinach spędzonych w centrum handlowym nie miałam już na nic ochoty. Uwielbiam zakupy- jak prawie każda dziewczyna, ale chyba nikt nie jest zachwycony, gdy przez taki czas szuka czegoś idealnego, przymierzając setki rzeczy i nic mu nie odpowiada. </div>
<div>
Gdy byłam już w domu, mama chciała zobaczyć sukienkę, ale powiedziałam, że zrobię jej niespodziankę i pokaże się już wyszykowana na bal. Między nami już jest okej, po sprawie sądowej przez jakiś czas była napięta atmosfera. Rodzicom było mnie szkoda, ale z drugiej strony stracili do mnie zaufanie i mieli za złe, że nie chciałam im o niczym powiedzieć. Teraz jest dobrze, oby tak zostało jak najdłużej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
~kilka dni później~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
To dzisiaj. Dziś jest zimowy bal. To może wydawać się głupie, ale dla mnie to dość ważne wydarzenie. Myślę, że kilka tygodni temu nie cieszyłabym się tak, natomiast teraz, gdy wszystko jest już na swoim miejscu... Chcę po prostu żyć chwilą i cieszyć się każdym dobrym momentem.<br />
Ashley przyszła do mnie wcześniej by się przygotować, a Kenny miał ją odebrać spod mojego domu. Aktualnie moja przyjaciółka robiła cuda z moimi włosami, a ja poprawiałam wcześniej przygotowany makijaż. Dodam również, że Ash zebrała się przede mną. Po kilkunastu minutach ekscytowania się balem i małych poprawkach w wyglądzie obie byłyśmy gotowe.<br />
-Wyglądasz ślicznie.- pochwaliła mnie przyjaciółka. <a href="https://janiceadore.files.wordpress.com/2013/03/afa4.jpg" target="_blank">-Czerwień to zdecydowanie Twój kolor.</a><br />
<a href="http://media.giphy.com/media/ywN4qIpvAL7YQ/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.giphy.com/media/ywN4qIpvAL7YQ/giphy.gif" /></a>-Ty też niczego sobie.- zaśmiałam się i obejrzałam ją z góry na dół. <a href="http://images.starpulse.com/news/bloggers/8/blog_images/demi-lovato-11.jpg" target="_blank">Nie kłamałam.</a><br />Wyszykowane i całe w skowronkach zeszłyśmy na dół pokazać się rodzicom. Zrobiłyśmy wspólne zdjęcie i wysłałyśmy także rodzicom Ash. Wszyscy nas chwalili. Muszę przyznać, że czuję się świetnie.<br />
Po chwili usłyszałyśmy klakson samochodu.<br />
-To Kenny!- pisnęła Ashley wyglądając przez okno.- Spotkamy się na miejscu.<br />
-Jasne, leć już mu się pokazać!<br />
Przez chwile jeszcze obserwowałam jak Parker zachwyca się wyglądem Moore. To było naprawdę urocze. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Bez wahania otworzyłam je, będąc pewną, że to Justin.<br />
-Cześć koch....- zatrzymał się i dokładnie mi przyglądał.- Wyglądasz przepięknie.- dał mi krótkiego całusa w usta co zdecydowanie nie spodobało się mojemu tacie, który znacząco chrząknął.<br />
-Dzień dobry.- przywitał się grzecznie Bieber.<br />
-Już się tak nie stresuj, chodźcie, zrobimy Wam zdjęcie.- powiedziała mama, chcąc rozluźnić atmosferę.<br />
Zapozowaliśmy do zdjęć i pojechaliśmy prosto do wynajętej przez szkołę sali.<br />
-Nie powiedziałam Ci wcześniej, ale Ty też wyglądasz nieźle.- wyrwałam z uśmiechem, gdy byliśmy już w drodze.<br />
-Będziesz najpiękniejszą dziewczyną na parkiecie.- powiedział przekonany, a ja aż się zarumieniłam.- Co ja gadam, byłabyś najlepsza nawet w dresie.- zaśmiał się a ja razem z nim. To słodkie.<br />
<br />
<a href="http://33.media.tumblr.com/c304aad54f8e24874a4aaba25f4c1a49/tumblr_inline_mhz8032Mum1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/c304aad54f8e24874a4aaba25f4c1a49/tumblr_inline_mhz8032Mum1qz4rgp.gif" /></a>Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce, gdzie była już Ashley i Kenny. Weszliśmy do budynku, gdzie również był fotograf. Justinowi udało się mnie namówić na kolejne zdjęcie. Może to dziwne, ale naprawdę ich nie lubię.<br /><br />Cała impreza mijała bardzo spokojnie. Ogłoszono już króla i królową balu. Została nią- o zgrozo- Carly, natomiast królem jej chłopak Jason. Są ze sobą od niedawna, dziwne że w tak krótkim czasie udało jej się zebrać dla niego głosy. Cóż, desperatki mają swoje sposoby.<br />
Nagle usłyszeliśmy DJ'a.<br />
-Witam wszystkich, zabawa niestety powoli dobiega końca!- cała sala zaczęła buczeć i gwizdać, co było dość zabawne. -Spokojnie, spokojnie. Chciałbym jeszcze zapowiedzieć dedykacje od niejakiego Justina Biebera- w tym momencie spojrzałam zdezorientowana na swojego chłopaka, który tylko cwaniacko się uśmiechał.-... dla Maddie Swan!- wszyscy zaczęli klaskać i skierowali wzrok na nas.- Poprosił mnie o piosenkę "All of me" John'a Legend'a. Koleś, musisz być naprawdę zakochany.- zaśmiał się chłopak i puścił zapowiedziany utwór.<br />
-Chciałem, żeby to było chociaż trochę wyjątkowe... Mogę prosić?- Justin wyciągnął rękę jak prawdziwy gentelman i poprosił mnie do tańca.<br />
Mocno się do niego przytuliłam i oparłam głowę na jego ramieniu. W ciszy wsłuchiwaliśmy się w słowa piosenki.<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;"><i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">"Cause all of me</span></i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Loves all of you</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Love your curves and all your edges</span><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">All your perfect imperfections"</span></i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;"><br /></span></i></span>
Uśmiechnęłam się sama do siebie, wiedząc jakie mam szczęście będąc w takim związku.<br />
<br />
<i><span style="font-size: x-small;"><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">How many times do I have to tell you</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">Even when you’re crying you’re beautiful too</span><br style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;" /><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;">The world is beating you down, I’m around through every mood</span></span></i><span style="background-color: white; font-family: Tahoma; line-height: 15px;"><i><span style="font-size: x-small;">You’re my downfall, you’re my muse</span></i></span><br />Gdy utwór się skończył jeszcze chwile staliśmy objęci.<br />
<br />
-Kocham Cię.- nagle powiedział cicho.<br />
<br />
Ten wieczór nie mógł skończyć się lepiej.<br />
<br />
<br />
<br />
_____________<br />
<br />
<br />
Przepraszam wszystkich, sama nie wiem co się stało, że tak długo nie dodałam rozdziału:( mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta. Będzie jeszcze druga, bardzo krótka część epilogu, o tym co dzieje się za kilka lat :)<br />
<br />
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-85947668850086490212015-05-17T13:33:00.002+02:002015-05-17T13:33:34.235+02:00ROZDZIAŁ 26Justin POV<br />
<br />
Siedziałem cały czas na komisariacie i za chwilę miałem zeznawać. Oczywiście powiadomili już moich rodziców, którzy jak sądzę- nie będą zadowoleni. Szczerze mówiąc, nie żałowałem. Może to głupie, ale on zdecydowanie na to zasłużył i nie będę udawał skruchy przed tym frajerem. Czas mijał i mijał, a ja tylko gapiłem się w sufit i zastanawiałem co dalej. Przecież Maddie mnie znienawidzi, obiecałem jej, że nie zrobię nic głupiego...<br />
<br />
Jakiś czas potem, który dla mnie wydawał się wiecznością, drzwi do sali przesłuchań się otworzyły i wyszedł z nich sam Josh z tym samym, cwaniackim uśmiechem na twarzy. Musiał odwiedzić lekarza bo miał kilka opatrunków na twarzy. Nie sądziłem, że aż tak go załatwiłem... Patrząc na jego wkurwiający wyraz twarzy miałem ochotę zrobić to po raz kolejny. Tylko zacisnąłem szczękę i odwróciłem wzrok. Jakim trzeba być skurwielem, żeby zrobić coś takiego? Doskonale wie, że to jego wina, a mimo tego doniósł na mnie. Oczywiście zostali też wezwani moi rodzice. Mama przyjechała, a jako, że jestem nieletni musiała być ze mną na przesłuchaniu. Była ostro wkurwiona i wcale jej się nie dziwię.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_mde79y76MT1rsqmcuo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="224" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_mde79y76MT1rsqmcuo1_500.gif" width="400" /></a></div>
-Panie Bieber, zapraszamy.- usłyszałem głos jednego z policjantów stojącego przy drzwiach. Wstałem, wyminąłem Josha, który nadal stał na korytarzu i wszedłem razem z mamą do pomieszczenia. Nie było zbyt duże, znajdowało się w nim biurko i kilka krzeseł.<br />
-Proszę usiąść.- dodał po chwili.- Dostaliśmy zgłoszenie o pobiciu, świadek wskazał pana, czy to prawda? Zdajesz sobie sprawę, że to dość poważne przewinienie.- Nie miałem zamiaru kłamać, że tego nie zrobiłem, daleko bym na tym nie zaszedł. Swoją drogą, to nie było nic tak wielkiego a wszystko odbywało się dość oficjalnie.<br />
-Właściwie to...- chciałem już dokończyć zdanie, gdy drzwi otworzyły się i wszedł drugi policjant.<br />
-Chris, jest sprawa. Przyszła osoba, która twierdzi, że ma informacje o tym całym pobiciu.- powiedział bez przejęcia, a ja zastanawiałem się kto jest tą osobą.<br />
-Powiedz, żeby poczekała na korytarzu, jak skończę tutaj z Bieberem, to go przesłucham.<br />
-Właściwie to dziewczyna i nie wyraża chęci spędzenia chociaż chwili z Josh'em Carter'em, tu chyba jest coś na rzeczy.- spojrzał porozumiewawczo na kolegę, a mnie od razu mnie olśniło, to Maddie. Ale... przecież wiem, że to dla niej trudne, dałbym sobie radę, nie musiała tego dla mnie robić. Jak się dowiedziałem- Chris westchnął i przestawił jedno z krzeseł obok mnie.<br />
-Daj ją tutaj.<br />
<br />
Maddie POV<br /><br />Weszłam do sali, w której siedział również Justin i jego mama. Tak, to prawda- miałam nikomu o tym nie mówić, myślałam, że po prostu jest już po wszystkim, zapomnę a Josh da mi spokój. Nie wiem jak mogłam być tak głupia i naiwna. Dlaczego wcześniej nie poszłam z tym na policję?<br />
-Proszę siadać.- głos policjanta wyrwał mnie z zamyśleń. Zajęłam wyznaczone miejsce i uśmiechnęłam się lekko do mojego chłopaka. Nie chciałam żeby się martwił, w końcu zrobiłam to z własnej woli.<br />
-Podobno ma nam pani coś ważnego do powiedzenia. Słucham?- ponownie odezwał się policjant.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m7bw61IVmy1r4ey5vo3_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="184" src="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m7bw61IVmy1r4ey5vo3_500.gif" width="400" /></a>-Tak... Umm. Nawet jeśli Justin pobił Josha to miał ku temu powód.- mężczyzna spojrzał na mnie z podniesionymi brwiami, a ja westchnęłam.- Już nie pierwszy raz mamy problem z tym chłopakiem. Od kiedy mnie upił i chciał się ze mną przespać na imprezie- co mu się oczywiście nie udało- non stop nas dręczy. Ale to co się stało ostatnio chyba przelało czarę goryczy.<br />
-Daj spokój, nie musisz.- przerwał mi Bieber.<br />
-Ale chcę...- wzięłam głęboki oddech i kontynuowałam.- Napadł mnie gdy wracałam z lekcji tańca. Zaciągnął gdzieś do rogu i... on też mnie uderzył. Na szczęście przejeżdżał radiowóz na sygnale, on się przestraszył i uciekł.<br />
-Dlaczego nie zgłosiła tego Pani na policję?- zaśmiałam się sarkastycznie.<br />
-Sama nie wiem dlaczego byłam taka głupia, kazał mi nikomu nie mówić, wiec myślałam, że po prostu o tym zapomnimy i da nam wreszcie spokój...- Justin położył rękę na moim ramieniu próbując dodać mi otuchy.<br />-Czyli to prawda?- tym razem zwrócił się do niego.<br />-Tak.<br />
-Dobrze, a więc... To trochę rozjaśniło nam sprawę. Proszę iść do domu, przesłuchamy jeszcze Pana Cartera i poinformujemy co dalej.- Wstaliśmy i wychodząc uśmiechnęłam się jeszcze ironicznie do Josha. Skoro on o wszystkim powiedział, to ja też. Nie jestem jakąś kretynką, żeby dalej dawać sobą manipulować.<br />
<br />
<br />
~4 TYGODNIE PÓŹNIEJ~<br />
Policja skontaktowała sie z nami. Była już rozprawa. Josh błagał żebyśmy wycofali oskarżenia, wtedy on też by to zrobił. Ale miałam już tego dosyć. Justin w świetle wszystkich tych dowodów dostał jakieś prace społeczne, ale na dość krótki okres, musiał oczywiście przeprosić Cartera, no i zapłacić mu, ale to raczej należało do rodziców. Na szczęście suma nie była bardzo wielka, a wszyscy cieszyliśmy się, że nie dostał nadzoru kuratora.<br />
<a href="http://data.whicdn.com/images/37062535/tumblr_m8s085loGR1r25xgk_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="224" src="http://data.whicdn.com/images/37062535/tumblr_m8s085loGR1r25xgk_large.gif" width="400" /></a>Rodzice oczywiście byli na niego bardzo źli, ale po usłyszeniu naszej wersji trochę to zrozumieli. Mimo wszystko teraz go trochę ograniczają, a on próbuje odzyskać ich zaufanie.<br />
<br />
Później odbyła się sprawa Josha. Jak się okazało było więcej świadków, którzy potwierdzili jego zachowanie- na imprezie, czy nawet to jak odzywał się do mnie w szkole. Nawet jego kumple zeznawali przeciwko niemu. Chyba się przestraszyli...<br />Postawiono mu kilka zarzutów, więc trafił do poprawczaka. Jego rodzice także byli zobowiązani zapłacić, jednak większą sumę- na rzecz mnie. Więc część z tego oddałam państwu Bieber, bo jednak jakby nie było- to za mnie Justin się wstawił, więc wyszło na to, że w tej chwili został mu lekko ponad miesiąc prac w weekendy.<br />
Moi rodzice również nie byli zadowoleni, zastanawiali się czemu im wszystkiego nie powiedziałam i niestety, oni także trochę stracili do mnie zaufanie. Mam nadzieję, że wszystko szybko naprawimy.<br />
<br />
Jestem z jednej strony wdzięczna Justinowi. Wszystko wreszcie się wyjaśniło, Josh jest w zakładzie poprawczym, a my mamy spokój. Teraz nawet Carly dała nam spokój- chyba się boi, że ją też może spotkać kara.<br />
Cały czas jesteśmy ze sobą i nie zapowiada się na koniec. Naprawdę bardzo się cieszę, że już po wszystkim. Ashley też bardzo mnie wspierała, a między nią a Kenny'm jest tak samo świetnie. Już niedługo bal, mam nadzieję, że wszystko będzie idealnie.<br />
<br />
_____________________________<br />
<br />
Przepraszam za wszystkie błędy!<br />
To już ostatni, lub przedostatni rozdział, bo zastanawiam się czy dać dwa epilogi, czy po prostu dodatkowy rozdział i jeden epilog.<br />
Tak, czy owak- jeszcze dwa posty. Wiem, że znowu nie dodawałam nic przez wieki, ale mam nadzieję, że nie wyszło tak okropnie.<br />
Ostatnio mam też sporo nauki, a teraz jestem chora i prawdopodobnie cały tydzień nie będzie mnie w szkole- może uda mi się coś napisać, a z drugiej strony- będzie dużo do nadrabiania.<br />
Postaram się jednak szybko coś dodać i zakończyć to opowiadanie :)<br />
<br />
Do następnego, xoAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-30579823287636222302015-04-12T16:31:00.001+02:002015-04-12T16:31:46.645+02:00ROZDZIAŁ 25Justin POV<br />
<br />
Od wczoraj nie mogłem sobie wybić z głowy tej całej sytuacji. Ale kurwa, powiedzcie mi, jaki chłopak mógłby spokojnie o czymś takim zapomnieć? O tym jak jego dziewczyna była załamana przez jakiegoś kutasa, który chciał się zabawić jej kosztem. No jak? Wiem, że obiecałem, ale zwyczajnie nie mogę tak tego zostawić...<br />
<br />
Wstałem z łóżka, ubrałem się i zszedłem na dół, by zjeść śniadanie. Szybko zrobiłem sobie kanapki i zjadłem je oglądając telewizję. Jeśli można to tak nazwać- w rzeczywistości gapiłem się w ekran, a moje myśli były zupełnie gdzie indziej, nawet nie zauważyłem, że aktualnie leci "Salon sukien ślubnych", co kompletnie nie było w moim guście.<br />
<a href="http://cdn.teen.com/wp-content/uploads/2014/01/what-not-to-say-to-justin-bieber-fans-2.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="187" src="http://cdn.teen.com/wp-content/uploads/2014/01/what-not-to-say-to-justin-bieber-fans-2.gif" width="400" /></a>Im więcej o tym wszystkim myślałem, tym bardziej miałem ochotę po prostu wpierdolić Josh'owi. Zdaję sobie sprawę z tego, jakie problemy mogę przez to mieć, ale gdy tylko przypomniał mi się smutny wyraz twarzy Maddie i jej płacz, miałem to kompletnie w dupie.<br />
Założyłem bluzę i szybkim krokiem wyszedłem z domu, doskonale wiedziałem gdzie dzisiaj mogę się spodziewać Josh'a. On i jego kumple zapewne siedzą teraz w knajpie na rogu Sheakspear's street. Po prostu tam pójdę, bo nie wytrzymam, było to jakieś dwadzieścia minut piechotą, autobusem dosłownie kilka, ale nawet nie chciało mi się czekać, może ochłonę kiedy się przejdę. Chociaż szczerze w to, kurwa, wątpię.<br />
<br />
Tak jak myślałem, nie wiele czasu zajęło mi dotarcie na miejsce. Wszyscy właśnie wychodzili z tego baru, więc poczekałem, aż ten skurwiel pójdzie w swoją stronę. Nie chciałem załatwiać tego przy jego kolegach. Nie chodzi o to, że się bałem, chciałem po części zachować dyskrecję. Zobaczyłem, że się rozeszli i wolnym krokiem poszedłem za Josh'em. Kretyn nawet nie zorientował się, że go śledzę. Gdy znaleźliśmy się w mniej więcej pustym miejscu zaczepiłem go. Klepnąłem go w ramię, a gdy tylko się odwrócił od razu dostał po mordzie. Może to było trochę nie fair, ale nie będę zachowywał się honorowo, przy takiej szmacie jak on.<br />
-Co jest kurwa?- złapał się za policzek i krzyknął. Złapałem go za bluzę i przycisnąłem do ściany. Dosłownie się we mnie gotowało.<br />-Myślałeś, że się nie dowiem?- powiedziałem przez zaciśnięte zęby.<br />-O czym Ty mówisz?- cały czas próbował się wyrwać i zgrywał głupiego, podczas gdy ja coraz bardziej się denerwowałem.<br />-Nie pierdol!- krzyknąłem- Myślisz, że nie wiem co zrobiłeś Maddie?<br />-Czyli ta suka jednak Ci powiedziała.- zaśmiał się ironicznie, przez co kolejny raz dostał pięścią w twarz. I kolejny. Nie mogłem się opanować. Nie dość, że ten fiut tak ją skrzywdził, to teraz ma czelność ją wyzywać i to przy mnie. Próbował się bronić, ale nie za bardzo mu to wychodziło, wpadłem w jakąś furię. Ale kto mógłby się opanować w takiej sytuacji? Dostałem w ryj może ze dwa razy, z czego nic mnie nie zabolało, za to Josh skończył z połamanym nosem, rozciętym łukiem brwiowym i innymi siniakami.<br />-Mam nadzieję, że to Cię nauczy odrobiny szacunku, skurwielu.- zaśmiałem się sarkastycznie i zostawiłem go siedzącego, a właściwie już leżącego przy murku.<br />
<a href="http://wac.450f.edgecastcdn.net/80450F/popcrush.com/files/2014/02/tumblr_n0wjsnrsaY1traztgo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://wac.450f.edgecastcdn.net/80450F/popcrush.com/files/2014/02/tumblr_n0wjsnrsaY1traztgo1_500.gif" width="400" /></a>-Zobaczymy, kto będzie się śmiał...- wyszeptał po czym zaczął kasłać. W ogóle się tym nie przejmowałem, no bo co może mi zrobić?<br />
<br />
~~~~~~~~~~~~~~~<br />
<br />
Kilka godzin później siedziałem sam w domu, rodzice pojechali na zakupy, a ja oglądałem jakiś durny program w telewizji. Czułem satysfakcję. Możecie pomyśleć, że jestem jakimś sadystą, albo skurwielem, ale miałem wrażenie, że chociaż trochę dostał nauczkę. Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Powoli wstałem i poszedłem otworzyć. Nie powiem- trochę zaskoczył mnie widok dwóch policjantów.<br />
-Pan Justin Bieber?<br />
-Tak.- odpowiedziałem trochę zdezorientowany.- O co chodzi?<br />
-Mamy zgłoszenie o pobiciu, od niejakiego Josh'a Carter'a. Pojedzie Pan teraz z nami i złoży zeznania. - Ten pieprzony dupek poszedł na policje? Miał czelność teraz się poskarżyć, po tym co zrobił mojej dziewczynie.<br />
-Ale przecież...<br />
-Proszę się nie tłumaczyć, zrobi Pan to na komisariacie. Zapraszamy.- powiedzieli i skinęli na radiowóz. Bez sensu było się opierać. Poszedłem z nimi, chociaż cholernie bałem się tego, jak to wszystko się skończy.<br />
<br />
<br />
Maddie's POV<br /><br />Muszę powiedzieć, że odkąd powiedziałam o wszystkim Justinowi poczułam pewną ulgę. W końcu mogłam się wyżalić, a on doskonale wiedział co zrobić, żeby mi pomóc i chociaż trochę pocieszyć. Siedziałam w swoim pokoju, gdy zadzwonił telefon, numer zastrzeżony. Wstałam i trochę zdezorientowana, odebrałam.<br />
-Halo?<br />
-Maddie?- usłyszałam po drugiej stronie głos swojego chłopaka.<br />
-Justin? Co się stało, skąd dzwonisz?<br />
<a href="http://media.tumblr.com/6d1cf331c33cf3dcca7ce0dd7510702c/tumblr_inline_mho27qjenK1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="176" src="http://media.tumblr.com/6d1cf331c33cf3dcca7ce0dd7510702c/tumblr_inline_mho27qjenK1qz4rgp.gif" width="320" /></a>-Jestem na policji.- o nie. Od razu miałam jakieś czarne scenariusze przed oczami.- To długa historia, nie mogę za długo rozmawiać. Chce, żebyś wiedziała, że Cie kocham i zrobiłem to wszystko właśnie dlatego.<br />
-Ale co zrobiłeś...<br />
-Muszę kończyć, do zobaczenia.<br />
-Poczekaj!- krzyknęłam już na marne.<br />Zastanawiałam się co mógł znowu wywinąć, ale skoro to z miłości... JOSH. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że na pewno chodzi o tego kutasa. Justin, miałeś nie robić nic głupiego.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
_______________________________<br /><br />Po bardzo długiej przerwie, wreszcie coś dodaje. Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej:)<br /><br />Mam nadzieje, że następne rozdziały dodam już szybciej, zostało ich może ze 2-3, także zmierzamy do końca WWBFT.<br />
<br />Pozdrawiam, miłego tygodnia xoAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-67761101339986283522015-04-03T22:46:00.000+02:002015-04-03T22:46:03.705+02:00JESZCZE NIE ROZDZIAŁChciałabym Was serdecznie przeprosić, że przez tak długi czas nic nie dodawałam, ale szczerze mówiąc- sama nie wiem co się dzieje. Ten czas tak szybko zleciał, a rozdziału jak nie było tak nie ma. Jednak zaczęłam już go pisać i postaram się skończyć jak najszybciej.<br />
<br />
Przy okazji życzę wszystkim zdrowych, spokojnych i wesołych Świąt Wielkanocnych. Dobrego jedzenia i miłej atmosfery :)<br />
<br />
Mam nadzieję, że bardzo się nie zawiedliście, jeszcze raz przepraszam i do następnego! xo<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-10175626888092510722015-02-23T15:59:00.005+01:002015-02-23T16:23:33.509+01:00ROZDZIAŁ 24Maddie POV<br />
<br />
*około tydzień później*<br />
<br />
<a href="http://auto.img.v4.skyrock.net/3415/87603415/pics/3156258286_1_8_g4IZsUoJ.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://auto.img.v4.skyrock.net/3415/87603415/pics/3156258286_1_8_g4IZsUoJ.gif" /></a>Dziś znów kolejny, nudny dzień. Monotonia. Tak, to dobre słowo na opisanie mojego życia z ostatniego tygodnia. Chodziłam na zajęcia taneczne, ale prosiłam rodziców, a właściwie mamę by mnie odbierała. Nie chciałam by znajomi domyślili się, że coś jest nie tak, lub tym bardziej- że nie podobają mi się lekcje, wręcz przeciwnie. Dlaczego mama a nie Justin? Oddaliliśmy się od siebie. Bardzo. Widzę, że przez cały czas stara się dowiedzieć co się stało, nawet słyszałam, że podpytywał kilka osób z grupy, a nawet moich rodziców. Doceniam to, naprawdę bardzo doceniam, że się martwi, ale... ja po prostu chce o tym zapomnieć. Josh kazał mi nikomu nie mówić. Jestem twarda, ale nie chcę się mieszać w jakieś chore gierki, mam po prostu nadzieję, że już po wszystkim.<br />
Ashley też oczywiście codziennie dociekała i dopytywała, myślę, że też po części na prośbę Justina. Wiem, że ten kryzys, bo myślę, że można już tak to nazwać- jest przeze mnie, ale jak miałabym mu to niby powiedzieć? Wpadłby w szał, a ostatnią rzeczą jakiej chce to narobić mu problemów. Jednak kiedy o tym myślę, to on nie odpuści. Za to go kocham, w każdej chwili jest gotowy mnie bronić i zrobi wszystko żeby pocieszyć, ale w tej chwili było to moim największym problemem. Nic mi się nie chce, jednak moje oceny nie spadły, bo całymi dniami siedzę w książkach, nie są lepsze bo przyswajam niestety tylko jakieś 50% tego, czego się uczę.<br />
<br />
<br />
Justin POV<br />
<br />
To dziś. Dzisiaj muszę się dowiedzieć, co się wydarzyło. Minął już ponad tydzień, a mi wciąż nie udało się odgadnąć o co chodzi. Pytałem wszystkie możliwe osoby, naprawdę. Odwiedziłem tę całą szkołę tańca, byłem nawet u jej rodziców. Też twierdzą, że coś jest nie tak, ale oczywiście nic nie wiedzą. Szczerze mówiąc, nie spędzają razem dużo czasu, ale wiem, że oboje są zajęci pracą- mimo tego, starają się, a do tej pory Madeline miała z nimi dobry kontakt. No właśnie. Wszystko zaczęło się w ten pieprzony wtorek, jak się domyślam po zajęciach.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/1566e1d7bf92ac5b74dfba76e12a1629/tumblr_inline_mgqy92WJNh1r72uub.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/1566e1d7bf92ac5b74dfba76e12a1629/tumblr_inline_mgqy92WJNh1r72uub.gif" height="179" width="320" /></a>Nie mogę się już dłużej zadręczać, spojrzałem na zegarek, była godzina osiemnasta. Włożyłem szybko bluzę i buty, a następnie szybkim krokiem wyszedłem z domu.<br />
Na szczęście Maddie mieszka naprzeciwko, więc nie musiałem za długo spacerować. Energicznie zapukałem do drzwi, otworzyła jej mama.<br />
-Dzień dobry.- przywitałem się grzecznie.<br />
-Cześć Justin, wchodź.<br />
-Jest Mad?<br />
-Tak, na górze.- westchnęła.- Możesz do niej iść jeśli chcesz.<br />
-Dziękuję.- uśmiechnąłem się lekko i dość szybkim krokiem poszedłem na górę. Nie mogę dłużej czekać, to naprawdę wykańcza mnie psychicznie, widzieć jak osoba, którą tak mocno kocham cierpi. A ja nie mogę nic z tym zrobić. Chwilkę stałem przed jej drzwiami, zbierając myśli i zapukałem.<br />
-Proszę.- usłyszałem po drugiej stronie, więc pociągnąłem za klamkę. Leżała na łóżku z książką w ręce, ostatnio jedyne co robiła to właśnie to. Zaszywała się w swoim pokoju i czytała, ewentualnie oglądała filmy. Nie uważam tego za złe, zawsze nieźle się uczyła, ale tym razem coś jest nie tak.<br />
-Cześć.- odezwałem się, gdy na mnie nie spojrzała, pewnie sądziła, że to jej mama czy coś. Od razu podniosła głowę i się spięła. Wiem, doskonale wiem, że ona chciała mi powiedzieć, ale tak jakby czegoś się bała. A raczej kogoś.<br />
-Hej...-odpowiedziała cicho.<br />
-Słuchaj Maddie.- zacząłem krążąc po pokoju.- Nie wiem co się stało i powoli mam tego dosyć. Widzę, że się martwisz, ale mnie też to wykańcza, wiesz? Świadomość, że nie mogę Ci pomóc.- spojrzałem na nią, a w jej oczach zobaczyłem łzy. Szybko podszedłem do jej łóżka, siadłem na krańcu i złapałem ją za dłoń.- Nie płacz, proszę. Po prostu... za bardzo mi na tobie zależy. Za bardzo Cię kocham, żebym mógł znosić widok twojej smutnej twarzy na co dzień.- Westchnąłem. Zazwyczaj nie byłem taki ckliwy, a moi kumple pewnie pomyśleliby, że jestem mięczakiem. Ale mam to w dupie. Teraz zależy mi tylko i wyłącznie na tym, by odzyskać swoją dziewczynę i znów oglądać ten piękny uśmiech. Zauważyłem, że lekko się rozluźniła, więc kontynuowałem.- Jeśli ktoś Ci grozi, albo zrobił Ci krzywdę.- Zacisnąłem szczękę na myśl o tym, że jakiś typ mógł zranić moją księżniczkę.- Proszę, powiedz mi o tym.- Pogładziłem delikatnie jej dłoń kciukiem.<br />
<a href="https://cdn2.cdnme.se/cdn/7-2/1329393/images/2011/tumblr_ljoceederc1qgzlxjo1_500_145080464_145374148.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://cdn2.cdnme.se/cdn/7-2/1329393/images/2011/tumblr_ljoceederc1qgzlxjo1_500_145080464_145374148.gif" width="320" /></a>-Justin...- podniosła się trochę i kontynuowała.- Ja naprawdę bym chciała, ale... boje się. Najbardziej tego, co mógłbyś zrobić jeśli się dowiesz.<br />
-Ale co masz na myśli?- zdenerwowałem się. To musiało być coś bardzo poważnego.<br />
-Nie chcę, żebyś narobił sobie kłopotów. Przetarła twarz dłońmi, tym samym wyjmując jedną z mojego uścisku. Kolejny raz wstałem.<br />
-Ja już nie mogę!- krzyknąłem.- Po prostu nie mogę.- dodałem już ciszej.- Proszę, powiedz mi co się dzieje, zanim zwariuję.<br />
-Nie jestem pewna...<br />
-Błagam Cię!- byłem naprawdę zdesperowany, znów podniosłem głos.<br />
-To Josh dobra! To wszystko jego wina!- wykrzyknęła, a tym razem łzy cały czas zbierające się w jej oczach wypłynęły. Zacisnąłem pięści na samą myśl o tym małym skurwielu.<br />
-Co znowu zrobił?- zapytałem głosem pełnym nienawiści.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m6rp5q8AOD1rri83r.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m6rp5q8AOD1rri83r.gif" height="181" width="320" /></a></div>
-Widzisz, wiedziałam, że tak zareagujesz!<br />
-CO.ZROBIŁ?<br />
-Napadł mnie! We wtorek, po zajęciach. Udało mi się uciec, nic poważnego się nie stało.- powiedziała na jednym wdechu, a ja patrzyłem jak oniemiały. Gotowało się we mnie.- Zagroził, że jeśli pójdę na policje to zrobi to znowu. Chciałam zapomnieć!- cały czas płakała, a ja w tym momencie poczułem się jak dupek. Ciągle myślałem o tym, jak ja się czuje, co przeżywam. Ale co ona musiała czuć. Szybko podbiegłem do łóżka, wślizgnąłem się pod kołdrę i mocno przytuliłem moją dziewczynę. Leżeliśmy tak dłuższy czas, dopóki Maddie nie przestała płakać, a zmęczona usypiała.<br />
-Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego.- powiedziała ściszonym głosem.<br />
-Obiecuję.- dodałem tym samym tonem, chociaż sam nie wiedziałem, czy wierzę w to co mówię.<br />
<br />
_____________________________<br />
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Już nie wiem co mam napisać.<br />
Całkowicie nie miałam pomysłu na ten rozdział i wyszło coś takiego. Za dużo akcji nie ma, ale przynajmniej Justin się dowiedział i... jak myślicie, planuje coś czy da sobie spokój?<br />
<br />
Chciałam też życzyć tutaj wszystkiego najlepszego Pauli z okazji urodzin! Specjalnie dla Ciebie rozdział dzisiaj :*<br />
Spełnienia marzeń misiu!<br />
Zapraszam też na te blogi:<br /><a data-reactid=".9r.$mid=11424704085948=2cb5183ace0f4db4140.2:0.0.0.0.0.0.$range0:0" href="http://www.opowiadanieoaustiniemahonelove.blogspot.com/" rel="nofollow" style="background-color: #f6f7f8; color: #3b5998; cursor: pointer; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.3599996566772px; white-space: pre-wrap;" target="_blank">www.opowiadanieoaustiniemahonelove.blogspot.com</a><br data-reactid=".9r.$mid=11424704085948=2cb5183ace0f4db4140.2:0.0.0.0.0.0.$text1:0:$1:0" style="background-color: #f6f7f8; color: #373e4d; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.3599996566772px; white-space: pre-wrap;" /><a data-reactid=".9r.$mid=11424704085948=2cb5183ace0f4db4140.2:0.0.0.0.0.0.$range1:0" href="http://www.baddream-badmemories.blogspot.com/" rel="nofollow" style="background-color: #f6f7f8; color: #3b5998; cursor: pointer; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 15.3599996566772px; text-decoration: none; white-space: pre-wrap;" target="_blank">www.baddream-badmemories.blogspot.com</a><br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-72410413231995501602015-02-02T11:18:00.001+01:002015-02-02T11:25:11.109+01:00ROZDZIAŁ 23Nobody POV<br />
<br />
Maddie zupełnie nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. W życiu nie spodziewałaby się, że z jego strony może spotkać ją coś takiego. Owszem, może był chamski, czasem chorobliwie zazdrosny, ale teraz? Josh trzymał ją w uliczce, przycisnął do ściany, a drugą ręką trzymał jej usta. Z resztą było to niepotrzebne, tak jakby ktokolwiek mógł jej teraz pomóc. Przez moment strach zastąpił dziwny gniew i chęć walki. Ponownie zaczęła się szarpać, a tym razem chłopak uderzył ją w twarz. Oniemiała. Czy on naprawdę to zrobił? Właściwie, już kiedyś próbował. Niestety teraz nie było przy niej Justina, który mógłby uratować sytuację. Josh jeszcze raz pchnął ją na ścianę i próbował zdjąć bluzę. Właściwie teraz po raz pierwszy dotarło do niej co chce zrobić.<br />
<a href="http://25.media.tumblr.com/084b3c2517f0925ab674b1a918c58572/tumblr_mjdct5JLGU1s2tydmo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://25.media.tumblr.com/084b3c2517f0925ab674b1a918c58572/tumblr_mjdct5JLGU1s2tydmo1_500.gif" height="160" width="400" /></a>-Myślałaś, że Ci odpuszczę?- odezwał się, głosem pełnym nienawiści.- Mi się nie odmawia.<br />
Tym razem założył jej na usta przepaskę, by obie ręce mieć wolne. Nie dawała rady go odepchnąć, w tym momencie ogarnęła ją bezsilność. Nikt jej nie pomaga, jest za słaba, a ten skurwiel stoi przed nią i planuje... wiadomo co.<br />
Kopała, szarpała się i mimo, że z jej oczu wciąż sączyły się łzy, nadal próbowała walczyć. Maddie na pewno nie należy do dziewczyn, które łatwo się poddają i użalają nad sobą. Tym razem rozwścieczony Josh kopnął ją w brzuch. Zawyła z bólu, jednak wszystko stłumiła ta cholerna opaska.<br />
W tym momencie, zdarzyło się coś co w pewnym sensie ją uratowało. Obok przejeżdżała policja z włączonymi syrenami. To na nowo dodało dziewczynie odwagi i próbowała krzyczeć jeszcze głośniej. Spłoszony Josh odsunął się od niej i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.<br />
-Suko, jeszcze z tobą nie skończyłem.- mimo całej tej sytuacji, złapał jej podbródek zaśmiał się histerycznie i uciekł. Tak po prostu. Zostawił ją samą, poobijaną w tym kącie.<br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Nie wierzyłam w to co się przed chwilą stało. Dziękowałam Bogu, że ten radiowóz przejeżdżał akurat tędy. Zdjęłam tę pieprzoną opaskę ze swoich ust i starłam łzy. Pewnie teraz myślicie, że pójdę na policję? Problem w tym, że mi nie uwierzą. Nie było świadków, a Josh się tego wyprze... W tym momencie chce po prostu zaszyć się w domu i o wszystkim zapomnieć.<br />
<br />
~~~~~<br />
<br />
Wróciłam taksówką. Nie chciałam znów narażać się na tego psychola. Opanowałam łzy i weszłam do domu. Ku mojemu zdziwieniu rodzice nie siedzieli w salonie. W sumie, jest już około dwudziestej pierwszej, pewnie są w sypialni, w końcu codziennie wstają rano do pracy. Bardzo dobrze dla mnie.<br />
Szybko pobiegłam do swojego pokoju, zostawiłam torbę, wzięłam ubrania i jak najszybciej poszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie cały ten dzień, a nawet zapomnieć. Chociaż wiedziałam, że to niemożliwe. Pod wpływem ciepłej wody, moje ciało nieco się rozluźniło, ale wspomnienia wciąż sięgały do tego, co wydarzyło się niecałą godzinę temu. Znów zaczęłam płakać. Usiadłam w brodziku, podkuliłam nogi i oparłam głowę o kolana. Rozkleiłam się. Po prostu miałam tego wszystkiego dosyć. Myślałam, że będzie dobrze, wreszcie przestaliśmy mieć problemy. Spokój z Evan'em, Carly jak widać odpuściła... i on. Wydawało mi się, że też się ogarnął. Nie przeszkadzał Nam, już nawet skończyły się te jego chamskie odzywki. Jak widać pozory mylą.<br />
Szybko się umyłam, zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lusterka. Jak pewnie się spodziewacie, wyglądałam okropnie. Widoczny był siniak na moim prawym policzku, gdzie mnie uderzył.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_maeo5nnpQ41r25xgk.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_maeo5nnpQ41r25xgk.gif" height="179" width="320" /></a>Zmyłam resztki makijażu i zdecydowałam się pójść spać. Sądzicie, że jestem silna prawda? Gówno prawda. Po prostu staram się ukryć mój ból. Wspomnienia nie znikną. Chociażbym nie wiem jak bardzo próbowała, nie zapomnę.<br />
Leżałam na łóżku i tak po prostu gapiłam się w sufit. Znów poleciały mi łzy. Po pewnym czasie, nawet nie wiem kiedy- zmęczona płaczem zasnęłam.<br />
<br />
~następnego dnia~<br />
<br />
Co dziwne, obudziłam się przed dzwonieniem budzika. Podniosłam więc telefon i go wyłączyłam, aby potem niepotrzebnie mi nie dzwonił. Słyszałam rodziców krzątających się na dole, więc postanowiłam jeszcze nie schodzić. Pewnie pytaliby o wczorajsze zajęcia, a ja... cóż, w ogóle nie chce rozmawiać. Najchętniej nie poszłabym dziś do szkoły, ale to też nie jest rozwiązanie. Gdy wyłączałam budzik zobaczyłam, że mam jedną nową wiadomość, od jakiegoś nieznanego numeru.<br />
<br />
<i><b>Buzia na kłódkę, pamiętaj ;)</b></i><br />
<br />
Możecie się zapewne domyślić kto ją wysłał. Od tej uśmiechniętej buźki zrobiło mi się niedobrze. Cały czas jest mi niedobrze gdy o nim myślę. Tylko, że miałam jego prawdziwy numer, więc idiota pewnie kupił nową kartę, tylko po to żeby mi to wysłać. Teraz boi się policji?<br />
Podeszłam do szafy i wybrałam jakieś ubrania. Nie zależało mi dziś na wyglądzie, w tym momencie nie zależało mi na niczym...<br />
Z przygotowanym strojem poszłam do toalety i gdy spojrzałam w lustro zamarłam. Miałam okropnego siniaka na prawym policzku. Będzie potrzebna duża ilość makijażu, żeby go przykryć.<br />
Wykonałam poranną toaletę i wzięłam się do pracy.<br />
Korektor, podkład, puder... Jakoś się udało. Mam na sobie taką tego ilość, że wyglądam jak lalka, ale przynajmniej przykryło brzydki ślad. Szkoda, że nic nie ukryje moich wspomnień....<br />
Gdy nie słyszałam już rodziców na dole, wzięłam swoją uprzednio spakowaną torbę i zeszłam na kawę. Jak się domyślacie, nie chciałam teraz nic jeść. Makijaż chyba zajął mi o wiele więcej czasu niż przypuszczałam, bo, gdy tylko ją wypiłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Przejrzałam się szybko w lustrze, czy aby na pewno niczego nie widać i otworzyłam je.<br />
-Cześć kochanie.- przywitał mnie jak zawsze uroczo, na co ja sztucznie się uśmiechnęłam. Nie mam zamiaru mówić o tym Justinowi. Niepotrzebnie by się zdenerwował, a ja... po prostu mam nadzieję, że to już koniec.<br />
Wpuściłam chłopaka do środka, szybko założyłam swoją kurtkę, buty, chwyciłam torbę i razem wyszliśmy.<br />
<br />
Przez całą drogę do szkoły praktycznie się nie odzywałam. Raz na jakiś czas odpowiedziałam na pytanie Justina, oczywiście powiedziałam, że na zajęciach było świetnie. Jesteśmy właśnie przy szkolnej bramie.<br />
Chciałam przejść, ale Justin mnie zatrzymał i odciągnął kawałek na bok, żeby nie blokować drogi innym uczniom.<br />
-Co się stało?- westchnął. Spojrzałam na niego udając, że o niczym nie wiem.- Cały czas się nie odzywasz, chodzisz przygnębiona. Zupełnie jak nie ta sama osoba.<br />
-Nic się nie stało, nie wiem o czym mówisz.- zaśmiałam się sztucznie, licząc na to, że uwierzy.<br />
-Maddie, znam Cię lepiej niż myślisz.<br />
-Najwidoczniej nie!- krzyknęłam.<br />
-Ale spokojnie, przecież wiesz, że możesz ze mną o wszystkim porozma...<br />
-Tutaj nie ma o czym!- wrzasnęłam kolejny raz nie dając mu dokończyć.- Mam tego dosyć dobra! Wszystko jest w porządku!- dodałam wciąż podniesionym głosem i dosłownie wbiegłam do szkoły. Przy wejściu jak zawsze czekała na mnie Ashley i już chciała się przywitać, ale wyminęłam ją i pobiegłam do łazienki.<br />
<br />
<a href="http://b3.pinger.pl/e0bac07e3d48c146d37a603b0d6a993c/41086c720021950d53667167.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://b3.pinger.pl/e0bac07e3d48c146d37a603b0d6a993c/41086c720021950d53667167.gif" height="176" width="400" /></a>Justin POV<br />
<br />
Zupełnie nie mam pojęcia co się stało. Rozmawiałem z jej przyjaciółką, myślałem, że może na zajęciach nie poszło jej zbyt dobrze i jest teraz zła, ale wręcz przeciwnie. Instruktorka ją pochwaliła, a Maddie wychodząc z lekcji była uśmiechnięta i jak najbardziej zadowolona z siebie. Cały dzień próbowałem dowiedzieć się, co się stało, Ash też, ale nie daliśmy rady. Za każdym razem powtarzała, że wszystko w porządku, a gdy nadal dopytywaliśmy denerwowała się. Nie mam pojęcia, może coś z rodzicami? Czasem się z nimi kłóciła, ale nigdy nie zachowywała w ten sposób.<br />
Boli mnie to, że nie chce mi zaufać i powiedzieć co jest nie tak. Boli mnie to, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Ale ja dowiem się co jest nie tak i czyja to wina, choćby miało mnie to wiele kosztować.<br />
<br />
______________<br />
<br />
Chciałam tylko powiedzieć: PRZEPRASZAM.<br />
Wiem, że bardzo długo nie było rozdziału, ale po prostu nie umiałam go napisać... Wyszedł bardzo kiepski, krótki ale przynajmniej wiecie kto napadł na Maddie, a ja nie chciałam zostawiać Was z niczym.<br />
Teraz mam ferie, więc postaram się to nadrobić i znów wrócić do dodawania rozdziałów co tydzień.<br />
<br />
Mam nadzieję, że bardzo Was nie zawiodłam i do następnego :)<br />
<br />
<i><b><u><span style="color: red;">PS. CHCIAŁABYM, ŻEBY KAŻDY KTO JEST INFORMOWANY SKOMENTOWAŁ TEN POST- JEŚLI NA FACEBOOK'U, TO PODPISAŁ IMIENIEM, JEŚLI NA TT, TO NAZWĄ. DZIĘKUJĘ :)</span></u></b></i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-5466473633047802172015-01-20T12:36:00.003+01:002015-01-20T12:36:46.660+01:00ROZDZIAŁ 22<b><i><u><span style="color: red;">*nie sprawdzony, mogą wystąpić błędy*</span></u></i></b><br /><br />Maddie POV<br />
<br />
Dzisiaj wielki dzień! Pomyślałam wstając z łóżka o wiele szybciej niż zazwyczaj. Oczywiście chwilę potem tego pożałowałam, bo zakręciło mi się w głowie i znów opadłam na miękki materac. Wstaje wolno-źle, szybko- też nie dobrze, ugh...<br />
Podniosłam się kilka minut później i jak zawsze podeszłam do szafy wybrać strój na dzisiaj. <a href="http://cdn01.cdn.justjared.com/wp-content/uploads/2014/02/gomez-rips1/selena-gomez-rips-it-up-for-lax-airport-departure-11.jpg" target="_blank">Zdecydowałam się na to.</a> Krótka biała bluzka, podarte jeansy i cieplutki płaszczyk w kolorze khaki. Do tego wychodząc założę jakiś szalik i będzie dobrze.<br />
Tradycyjnie najpierw wykonałam poranną toaletę, później wybrałam się w przygotowane ubrania i nałożyłam lekki makijaż. Włosy jedynie przeczesałam bo wyglądały dziś w miarę okej. Spakowałam torbę i zeszłam z nią na dół. Nie miałam ochoty na śniadanie, więc zrobiłam sobie jedynie kawę, siadłam z nią na sofie i zabrałam się jeszcze raz za przeglądanie ulotki z informacjami dotyczącymi zajęć tanecznych.<br />
<br />
<i>"Lekcje rozpoczynają się o godzinie 17.00 w sali numer 4 (pierwsze piętro). Prosimy o zabranie obuwia, opcjonalnie ubioru na zmianę. Szatnia znajduje się zaraz obok, pomieszczenie numer 5.</i><br />
<i>Instruktorka: Vanessa Jones."</i><br />
<br />
Znałam ten tekst dosłownie na pamięć. Przedstawiałam go też wczoraj rodzicom, ale zgodzili się na to bez problemu. Nawet się cieszyli, że mam jakieś hobby, które chcę rozwijać. Jestem prawie pewna, że będę chciała tam zostać więc od razu wezmę ze sobą pieniądze. Dobrze, że kończę dziś wcześniej, zdążę przyjść do domu, spakować się i przebrać. Czuję, że to będzie świetne!<br />
Przejrzałam szybko wszystkie powiadomienia, które dostałam i nim się zorientowałam zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam tam szybkim krokiem, a gdy je otworzyłam nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Justin od razu mnie pocałował.<br />
<a href="http://media.giphy.com/media/euDukKTI9DuwM/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="http://media.giphy.com/media/euDukKTI9DuwM/giphy.gif" width="320" /></a>-To co, dziś twój wielki dzień księżniczko?- powiedział, gdy wchodził, a ja szeroko uśmiechnęłam się na jego komentarz. Tak, od razu po przyjściu wczoraj do domu, pochwaliłam się, że mam dziś swoje pierwsze zajęcia.<br />
-No wiesz, może będę potrzebowała prywatnych treningów.- droczyłam się z nim i mrugnęłam.<br />
-To tylko za mną.- uśmiechnął się cwaniacko i objął mnie w talii.<br />
-Będę pamiętać.- odwzajemniłam uśmiech, sięgnęłam po swój płaszcz i szal. Zgarnęłam też torbę i łapiąc klucze wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i ruszyliśmy w stronę stacji metra.<br />
-Nie stresujesz się?- zapytał chłopak łapiąc mnie za rękę.<br />
-Nie, czemu? Powinnam?<br />
-No wiesz, kiedyś jak chodziłem na takie zajęcia, pamiętasz, dwa lata temu?- przytaknęłam jedynie głową.- Gdy doszedłem do grupy kazali mi pokazać co umiem. Wiesz, kilka kroków i tak dalej.- machnął ręką, a mnie natychmiast zaczął zżerać stres. Co jeśli mi też każą zrobić coś takiego? Uderzyłam go wolną dłonią w ramię.<br />
-Za co to?- zdziwił się i udawał, że go to zabolało, na co musiałam się powstrzymywać od śmiechu.<br />
-Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?!- powiedziałam i założyłam ręce na piersi.<br />
-Myślałem, że wiesz!<br />
-Jezu, teraz to już się denerwuję.- westchnęłam.<br />
-Będzie dobrze, jesteś seksowna, na pewno potrafisz się ruszać.- objął mnie, a mi od razu zrobiło się lepiej słysząc jego komplement.- Po szkole obejrzyj jakieś teledyski, czy coś tam.<br />
-Dziękuję.- ponownie złapałam go za rękę i się uśmiechnęłam. To niesamowite jak on na mnie działa.<br />
<br />
*****<br />
<br />
Jakieś dwadzieścia minut po tym byliśmy już przy szkole. Gdy przekroczyłam bramę wejściową od razu zobaczyłam Kenny'ego i Ashley rozmawiających przy głównym wejściu. Odciągnęłam Justina do tyłu i oparłam się o ogrodzenia.<br />
-No wiesz, jeśli chciałaś się całować, wystarczyło powiedzieć...- uśmiechnął się i położył dłonie na kratach bo obu moich stronach.<br />
-Cicho, zasłaniasz.- odsunęłam się lekko w bok i spojrzałam na moją przyjaciółkę i jej jeszcze-nie-oficjalnego chłopaka. Justin westchnął zrezygnowany i odsunął się, robiąc to samo co ja, czyli oparł się o ogrodzenie. Chwilowo się tym nie przejmowałam, bo dziewczyna była jak w skowronkach, może wreszcie ją poprosił?<br />
-Chciałem być romantyczny.- dodał po chwili, udając smutnego.<br />
-I obściskiwać się przy szkolnej bramie?- uniosłam brwi i zaśmiałam się, na co on nie mógł się powstrzymać i mi zawtórował. Zobaczyłam, że Ash skończyła już rozmawiać i cały czas się uśmiechała.<br />
-Chodźmy.- mruknęłam i ruszyłam się z miejsca. Chłopak natychmiast dotrzymał mi kroku i złapał mnie za rękę. Szybkim krokiem podeszliśmy do mojej przyjaciółki.<br />
-Co jest?- prawie że krzyknęłam nie siląc się na żadne "cześć", czy inne pierdoły.<br />
-Jesteśmy już oficjalnie razem.- zapiszczała, a po chwili ja do niej dołączyłam i mocno przytulając zaczęłyśmy się kręcić dookoła. Justin stał obok z założonymi rękoma i patrzył na Nas jak na kretynki. Szczerze mówiąc przykułyśmy też wzrok kilku innych osób wchodzących do szkoły, ale jakoś specjalnie się tym nie przejmowałam. Po chwili się od siebie oderwałyśmy nadal szeroko uśmiechając i właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek.<br />
-Muszę lecieć, Marks mnie zabije jeśli się spóźnię.- pocałowałam krótko Justina, pomachałam im i pobiegłam do swojej szafki, po potrzebne książki.<br />
<br />
***<br />
<br />
Siedzę już w domu, szkoła się skończyła a ja przeglądam razem z Justinem różne teledyski. Wcześniej o tym nie pomyślałam, ale to bardzo prawdopodobne, że na początek każą mi się zaprezentować, Ashley też już o tym uprzedziłam i znając ją, robi teraz to samo, żeby wypaść jak najlepiej.<br />
-Przecież ja w życiu nie będę się tak ruszać!- wskazałam na ekran laptopa, gdzie akurat leciała "Beyonce". Uwielbiam ją, ale za cholerę nie rozumiem jak ona tak tańczy! Bieber natomiast siedział jak zahipnotyzowany. Eh, faceci.<br />
-Chodź, pomogę Ci.- nagle wstał i wysunął do mnie rękę, na co energicznie zaprzeczyłam głową. Nie mam zamiaru z nim tańczyć, on robił to perfekcyjnie, a ja? No cóż, nawet boję się przy nim spróbować.<br />
-No nie daj się prosić!- zrobił słodką minę, a wiedząc, że i tak nie odpuści wstałam.- Tak lepiej.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/791424166eacf332d246c4d3572ad47b/tumblr_n39bphSkgG1r6slqeo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://33.media.tumblr.com/791424166eacf332d246c4d3572ad47b/tumblr_n39bphSkgG1r6slqeo1_500.gif" width="400" /></a>-Stań tutaj w lekkim rozkroku.- zrobiłam jak powiedział. Złapał moją jedną dłoń i objął mnie ramieniem cały czas ją trzymając. Obróciłam się a on mocno mnie przytulił.<br />
-Teraz podejdź tam.- szepną i wskazał głową na ścianę. Cały czas podążałam za jego wskazówkami, a chcąc spróbować zakręciłam nieco biodrami idąc.- Świetnie.- dodał cały czas ściszonym tonem, a ja słyszałam, że wciąż idzie za mną. Znajdując się już pod ścianą oparłam się plecami. Natychmiast do mnie dołączył i oparł na niej dłonie po obu stronach mojej głowy. Tak jak dziś rano przy szkole. Był tak blisko, że postanowiłam owinąć swoje nogi wokół jego pasa. Tak też czasem tańczą prawda? Podniósł mnie i zakręcił mnie, a ja zachichotałam.<br />
-Potrafisz być seksowna.- powiedział, gdy już postawił mnie na ziemi.- Na pewno będziesz tam najlepsza z nich wszystkich.- zarumieniłam się na ten komplement. Rzuciłam okiem na zegar wiszący teraz naprzeciwko mnie.<br />
-Powinnam już się zbierać.- powiedziałam smutno, widząc, że Justin wciąż był blisko.<br />
-Tak.- zgodził się, również niezbyt zadowolony.<br />
-Dziękuję za lekcje.- dałam mu buziaka, po czym sięgnęłam po moją już wcześniej spakowaną torbę.- A teraz chodźmy.<br />
<br />
<br />
<br />
Zdecydowałyśmy się spotkać z Ashley już na miejscu, bo nie za bardzo miałyśmy po drodze. Ona wysiadała na zupełnie innej stacji.<br />
Właśnie dochodziłam do budynku, gdzie miały odbyć się zajęcia, kiedy zobaczyłam, że już czeka na mnie pod drzwiami. Przywitałyśmy się i od razu weszłyśmy do środka.<br />
-Dzień dobry.- powiedziałyśmy prawie chórem do tego samego chłopaka, który był tu wczoraj.<br />
-Cześć.- uśmiechnął się serdecznie, a my poszłyśmy na górę szukać odpowiedniej sali. Najpierw szatni, żeby zostawić swoje rzeczy i zmienić buty. Zapukałyśmy, ale nie czekając na odpowiedź od razu weszłyśmy. Były tam trzy dziewczyny.<br />
-Hej.- powiedziałam nieśmiało.- wy też na zajęcia do Vanessy Jones?<br />
-Ta, a co myślałaś.- powiedziała jakaś, od razu widać, że się z nią nie dogadam. Nie chcąc robić problemu jedynie przewróciłam oczami.<br />
-Przepraszam za nią, ma dziś zły dzień.- podeszła do mnie druga z dziewczyn. Blondynka, ładna szczerze mówiąc.- Jestem Miranda, to Margarett- wskazała na trzecią dziewczynę. Miała czarne włosy i ciemną skórę, również była ładna i miała świetną figurę.- A to Sam.- powiedziała o ostatniej dziewczynie, tej która rzekomo ma dziś kiepski dzień.<br />
-Ja jestem Maddie, a to Ashley.- wskazałam na przyjaciółkę i wszystkie podałyśmy sobie dłonie. No z wyjątkiem tej, która siedziała teraz na brzegu ławki stukając coś w telefonie i żując gumę z otwartą buzią. Kolejny raz przewróciłam oczami na ten widok.<br />
-Jest jeszcze kilka dziewczyn na lekcjach- Lucy, Shay i Spencer.- pokiwałam głową kodując wszystkie informacje. Mam nadzieję, że zapamiętam wszystkie imiona.- Jeszcze trzech chłopaków.- Matt, Robbie i Peter. Wszyscy są w porządku, na pewno się polubicie.- Powiedziała widząc zmieszaną imię Ashley. Pewnie martwiła się czy z każdym się dogada. Ja miałam to gdzieś. Co prawda nie chciałam od razu kłótni, ale mało obchodziło mnie czy ktoś będzie mnie uwielbiał czy nienawidził. Szybko się wyszykowałyśmy. Włożyłam adidasy, już wcześniej przebrałam się w odpowiedni strój. Czarna koszulka na ramiączkach, legginsy i koszula w kratkę przewiązana w pasie. Podobno to uwydatnia ruchy bioder czy coś w tym stylu. W szatni zaczekała na nas Miranda i Margarett, bo oczywiście złowieszcza Samantha od razu miała coś do Nas. Nie rozumiem takich dziewczyn, naprawdę. <br />Chwilę porozmawiałyśmy, dowiedziałam się, że obie mają osiemnaście lat i chodzą razem do college'u, mieszkają bardzo blisko bellmont street. Opowiedziałyśmy im też trochę o sobie i poszłyśmy na salę, gdzie zajęcia miały się za chwilę odbywać. Każdy już się zgromadził, nie było jedynie instruktorki, więc dziewczyny postanowiły nas przedstawić.<br />-Ludzie słuchajcie.- Mir krzyknęła, na co oczy wszystkich na nią spojrzały.- Mamy nowe mięsko.- Zaśmiała się.- To Maddie i Ashley.- wskazała na Nas palcami a wszyscy uśmiechnęli się i pomachali. Oczywiście z wyjątkiem jednej osoby, zgadnijcie kogo.<br />
O wilku mowa, teraz ona stanęła obok blondynki z cwaniackim uśmieszkiem.<br />-Co wy na to, żeby pokazały co potrafią, hmm?- Próbowała udawać miłą, na co kilka osób wywróciło oczami. Chyba nie jest tutaj zbyt lubiana.<br />
-Daj spokój Sam, wiesz, że tutaj tego nie robimy. Nie każdy musi umieć tańczyć, dlatego się tu przychodzi.- powiedział jakiś chłopak, uśmiechając się w Naszą stronę.<br />
-Nie, w porządku.- wtrąciłam się. Nie pozwolę, żeby jakaś suka mną pomiatała. Uważa się za lepszą?- Włączcie jakąś muzykę.- dodałam i wstałam, a chwilę później można było usłyszeć bit.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaO4_prDTIjoDP2IxDuF4LA9OSkxMEfQcDE_WrUbuTS1H1M3F8cEKW6-uMOOnDMGCukwyilQOFRIx7dNf7ucUk8ofup1T71cJe_ZH3KI98PuqTJoxWRXiujzrLXXMz17KcWOBos7Wnp1xr/s1600/tumblr_n0jib6McCo1qmbsnvo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaO4_prDTIjoDP2IxDuF4LA9OSkxMEfQcDE_WrUbuTS1H1M3F8cEKW6-uMOOnDMGCukwyilQOFRIx7dNf7ucUk8ofup1T71cJe_ZH3KI98PuqTJoxWRXiujzrLXXMz17KcWOBos7Wnp1xr/s1600/tumblr_n0jib6McCo1qmbsnvo1_250.gif" height="312" width="320" /></a>Stanęłam na środku i zaczęłam tańczyć. Kilka kroków, które podłapałam od Justina, kilka z teledysków. Myślicie, że się nie stresowałam? Oh, jak cholera! Ale nie pozwolę jej myśleć, że jestem gorsza. Taki już mam charakter- uparta.<br />Wszyscy się we mnie wpatrywali, co wcale nie pomagało. Chociaż z drugiej strony, chyba szło mi całkiem nie źle, bo mina Sam zbledła, a reszta tłumu szeptała coś między sobą i udało mi się usłyszeć "Jest niezła".<br />
Minutę potem skończyłam i założyłam ręce na piersi, a ludzie zaczęli bić brawo. Zarumieniłam się.<br />
-Dobra, whatever.- machnęła ręką i odeszła zrezygnowana, a ja siadłam z powrotem obok Ashley i dziewczyn uśmiechając się.<br />
-To było świetne.- chwaliły mnie.<br />
-No, no. Całkiem dobrze.- powiedział nieznany głos, przerywając naszą rozmowę, a każdy spojrzał w stronę drzwi. Weszła- jak mniemam- instruktorka. Trochę się zawstydziłam. W końcu pewnie widziała jak tańczę, a ona jest profesjonalistką.<br />
-Umm, dziękuję?- bardziej zapytałam nieśmiało.<br />
-Widzę, że mamy dwie nowe dziewczyny!- powiedziała i podeszła do nas, a my wstałyśmy. Przyglądała nam się od góry do dołu, wzrokiem mrożącym krew w żyłach. Czy ona nie miała być miła?<br />
-Witajcie w załodze.- zaśmiała się i poklepała nas po ramionach, a ja odetchnęłam z ulgą.- A Ty- dodała już poważniej, wskazując na mnie.- Jesteś dobra. Ćwicz, a zajdziesz daleko.- odwróciła się przodem do wszystkich i zaczęła robić rozgrzewkę, a ja myślałam, że zaraz pęknę ze szczęścia. To był zdecydowanie dobry pomysł, by tu przyjść.<br /><br />Nobody POV<br /><br />Po skończonym treningu Maddie była wykończona. Przebrała się w ubrania, które wzięła ze sobą i szybko ruszyła na stację metra. Szła sama bo niestety nikt nie był z tej samej części Londynu co ona, a szkoda, to mogłoby wiele zmienić.<br />
Grzebała w kieszeni kurtki szukając telefonu, gdy nagle ktoś zaciągnął ją do uliczki. Zatkał jej usta ręką, przez co nie mogła krzyczeć. Próbowała się szarpać, ale to nic nie dawało. Było dopiero po dziewiętnastej a na ulicach już pustki. Kto by pomyślał, że tak cudowny dzień, może skończyć się w ten sposób. Gdy zobaczyła jednak twarz napastnika, któremu z głowy spadł kaptur zamarła.<br />
<br /><br /><br />_____________<br /><br />I tak kończymy rozdział 22, troszkę dramatycznie. Dopiero w następnym dowiecie się kto to był i co się stanie. Jak myślicie?<br />
<br />
Przepraszam, że z lekkim opóźnieniem, ale nie zdążyłam napisać na weekend:(<br />PS. Jest już pierwsza notka na moim osobistym blogu, zapraszam, link jest w poście z Liebster Blog Award.<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-26012067998115561302015-01-15T21:48:00.005+01:002015-01-15T21:51:22.148+01:00LIEBSTER BLOG AWARD<span style="background-color: #f3f3f3; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;">Troszkę nietypowy post. Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Paulę z <b>"<a href="http://opowiadanieoaustiniemahonelove.blogspot.com/" target="_blank">What about love</a>"</b> za co bardzo dziękuję! :)</span><br />
<b style="background-color: #f3f3f3; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px;">O co chodzi? </b><br />
<div style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px; margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18.2000007629395px; margin-bottom: 0cm;">
<span style="background-color: #f3f3f3;"><span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: Calibri, sans-serif;">N</span></span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><span style="font-size: x-small;">ominacja do <i>Liebster Blog Award</i> jest przyznawana przez innego bloggera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną pracę". Jest przyznawana blogerom o mniejszej liczbie obserwatorów, wyświetleń i komentarzy w celu ,,wypromowania bloga". Jeśli zostałeś nominowany musisz również nominować 11 innych blogów, odpowiedzieć na 11 zadanych przeze mnie pytań i zadać tyle samo osobom, które nominujesz. <u>Pamiętaj aby nie nominować osoby, która nominowała Ciebie.</u></span></span><b style="line-height: 18.2000007629395px;"><br /></b></span><br />
<span style="background-color: #f3f3f3;"><b style="line-height: 18.2000007629395px;">Pytania:</b><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">1. Od kiedy piszesz bloga?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">2. Którą z postaci z Twojego bloga lubisz najbardziej?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">3. Czym się interesujesz? Napisz o tym coś więcej ;)</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">4. Czy jesteś dumna z Twojego fan-fiction?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">5. Czym się inspirujesz?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">6. Podaj inne Twoje blogi.</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">7. Czy po zakończeniu tego ff zaczniesz nowe? Masz jakieś pomysły?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">8. Kim są Twoi idole?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">9. Myślałaś kiedyś nad zawodem pisarki?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">10. Jak wpadłaś na pomysł założenia bloga?</span><br style="line-height: 18.2000007629395px;" /><span style="line-height: 18.2000007629395px;">11. Ile czasu zajmuje Ci pisanie rozdziału?</span></span><br />
<span style="background-color: #f3f3f3;"><span style="line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span></span>
<span style="background-color: #f3f3f3;"><span style="line-height: 18.2000007629395px;"><br /></span>
<span style="line-height: 18.2000007629395px;"><b>Odpowiedzi:</b></span></span><br />
<span style="background-color: #f3f3f3; line-height: 18.2000007629395px;">1. Jakoś od sierpnia.<br />2. Hmm, ciężko powiedzieć, pewnie będzie to Maddie, bo ją mogę najbardziej opisać i tworzyć wedle pomysłu. Justina właściwie też, trudna decyzja.<br />3. Ja nie mam specjalnych zainteresowań, naprawdę. Zawsze jak ktoś mnie o to pyta, nie mam pojęcia co odpowiedzieć! No, ale lubię pisać i rysować. Oczywiście śpiewać, pomijając fakt, że nie brzmi to zbyt dobrze. Jeszcze moda+ makijaż- po prostu lubię się malować i próbować nowych kosmetyków.<br />4. Nie wiem za bardzo co to oznacza, ale zawsze mogłabym poświęcać temu więcej czasu.</span><br />
<span style="background-color: #f3f3f3; line-height: 18.2000007629395px;">5. Jeśli chodzi o pisanie to sama nie wiem, kilka wątków z mojego bloga skojarzyło mi się z filmami, np. list do Maddie, rzekomo od Justina. Podobnie było w filmie "Kopciuszek roztańczona historia".<br /><u><b>6. Właśnie, niedawno założyłam bloga takiego można powiedzieć "osobistego".</b></u></span><br />
<span style="background-color: #f3f3f3; line-height: 18.2000007629395px;"><u><b><br /><a href="http://www.secutexo.blogspot.com/">www.secutexo.blogspot.com</a></b></u></span><br />
<span style="background-color: #f3f3f3; line-height: 18.2000007629395px;"><u><b><br />Jeszcze nie ma tu żadnej notki, ale prawdopodobnie będę szła jeszcze w tym tygodniu, a jeśli się nie uda do w przyszłym, na zdjęcia, więc coś dodam. *</b></u>7. Myślałam o czymś z wątkiem kryminalnym, gangami, bo takie rzeczy najlepiej mi się czyta (jeśli chodzi o książki). Problem w tym, że prawie każde fanfiction do tego nawiązuję, więc będę musiała się natrudzić, żeby wymyślić coś oryginalnego:(<br />8. Jeśli chodzi o sławne osoby to Selena Gomez i Justin Bieber- dlatego też oni zostali głównymi bohaterami.<br />9. Bardziej nad dziennikarstwem, ale nie sądzę żebym znalazła po tym pracę.<br />10. Chciałam zacząć coś pisać, wątek "zakładu" podpowiedziała mi moja koleżanka Ada i tak jakoś się zaczęło.<br />11. Zazwyczaj dwa dni, bo nigdy na tygodniu nie mam albo weny, albo czasu i robię to na ostatnią chwilę, dlatego rozdziały nie zawsze są jakieś super, za co przepraszam.<br /><br /><b>Okej, no to ja nominuję:</b><br /><b><a href="http://oneday-jb.blogspot.com/" target="_blank">Love Will Remember</a><br /><a href="http://the-heart-wants-what-it-want.blogspot.com/" target="_blank">We found love</a><br /><a href="http://baddream-badmemories.blogspot.com/" target="_blank">Bad Dream, Bad Memories</a></b> (drugi blog Pauli)<br />Niestety tylko tyle osób, bo jak widać w opisie, ma być to dla mniej znanych blogów, a większość, które czytam mają sporo wyświetleń i komentarzy.<br /><br /><b>Pytania dla nominowanych: </b><br />1. Wymień kilka twoich ulubionych opowiadań.<br />2. Dlaczego właśnie Ci, a nie inni bohaterowie?<br />3. Skąd pomysł na fabułę?<br />4. Kiedy powstał blog?<br />5. Ulubiony cytat lub rozdział z Twojego fanfiction.<br />6. Czym się inspirujesz?<br />7. Jak dużo czasu poświęcasz blogowi? Pisaniu rozdziałów, ulepszaniu go, odpisywaniu na komentarze itd.<br />8. Jaki gatunek książek i filmów jest Twoim ulubionym?<br />9. Ile planujesz rozdziałów w swoim ff?<br />10. Jaka jest piosenka, której mogłabyś słuchać na okrągło?<br />11. Czy masz inne blogi? Podaj link.<br /><br /><b>*Ten punkt podkreśliłam, bo właśnie miałam wspominać o tym w kolejnej notce, ale przy okazji napisałam tutaj. Zapraszam na drugiego bloga:)</b></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-24026497228657376122015-01-10T17:18:00.003+01:002015-01-10T17:18:52.117+01:00ROZDZIAŁ 21Maddie POV<br />
<br />
<a href="http://fc03.deviantart.net/fs70/f/2011/284/b/7/selena_gomez___gif_by_andiestanford-d4ciz62.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="http://fc03.deviantart.net/fs70/f/2011/284/b/7/selena_gomez___gif_by_andiestanford-d4ciz62.gif" width="320" /></a>Obudziło mnie to okropieństwo. Budzik... Nie chodzi o piosenkę bo akurat miałam ustawiony zespół "The Cab". Sądziłam, że to będzie milsza pobudka, ale chyba się myliłam. Dzisiaj znów do szkoły. Wiecie, po takiej nieobecności ciężko jest wracać, a tym bardziej po wydarzeniach z weekend'u. Zeszłam leniwie z łóżka i podeszłam do szafy wybrać jakieś ubrania. <a href="http://www.splashnewsonline.com/wp-content/uploads/2014/02/spl691814_017-wm900.jpg" target="_blank">Zdecydowałam się na ten zestaw.</a> Spodnie z wysokim stanem i krótsza bluzka z długim rękawem, do tego jakaś biżuteria. Wykonałam poranną toaletę, przebrałam się i nałożyłam jeszcze delikatny makijaż. Zaczęłam pakować książki i inne potrzebne rzeczy, takie jak portfel czy telefon do torby i przypomniałam sobie, że dziś z Ashley mamy iść zapisać się na lekcje tańca! Może to poprawi jakoś mój dzień, o ile one nadal są tam organizowane. Mam nadzieje, bo mojej kuzynce bardzo się tam podobało, tylko później się przeprowadziła i było za daleko, musiałaby tam jechać ze dwie godziny, więc nie dziwię jej się. Gotowa zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapki z masłem orzechowym. Nie myślcie, że zachowuję się jak dziecko! Po prostu to kocham.<br />
Szybko zjadłam i posprzątałam. Rzuciłam okiem na zegarek i zobaczyłam, że jest 7.30, więc mam jeszcze trochę czasu. Na szczęście namówiłam Justina na podróż metrem, bo samochodem jechaliśmy o wiele dłużej. Powoli podeszłam do swojej torby i wyjęłam z niej telefon. Sprawdziłam szybko swój twitter, instagram i snapchat. Przerwał mi dzwonek więc wrzuciłam telefon z powrotem na swoje miejsce, zabrałam torebkę i szybkim krokiem ruszyłam do drzwi.<br />
-Cześć kochanie.- słodko mnie przywitał, gdy już otworzyłam i wpuściłam go do środka. Dał mi krótkiego buziaka w usta. Uśmiechnęłam się tylko, włożyłam swoje czarne botki, parkę i szalik. Wszystko w tym samym kolorze.<br />
-Gotowa.- krzyknęłam entuzjastycznie, a Justin tylko się cicho zaśmiał.<br />
Wyszliśmy na dwór i zmierzaliśmy w stronę stacji metra.<br />
-Wiesz?- zagadnęłam, a on spojrzał na mnie zaciekawiony.- Ja też chciałabym mieć tatuaż.<br />
W tym momencie spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha, po czym wybuchnął śmiechem.<br />
<a href="http://img.pandawhale.com/81467-justin-bieber-cute-smile-laugh-O4vu.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="http://img.pandawhale.com/81467-justin-bieber-cute-smile-laugh-O4vu.gif" width="320" /></a>-No co?- oburzyłam się. Nie jestem małą dziewczynką, a tym bardziej nie jakąś słodziutką panienką.<br />
-Nie mówię, że to nie jest gorące.- W końcu się ruszył i zaczęliśmy iść dalej.- Ale musisz mieć osiemnaście lat, a poza tym, rodzice by Cię zabili.<br />
-Skoro Ty dałeś sobie radę, to mi też się uda.- Założyłam ręce na piersi. Niech nie traktuje mnie jak dziecka, mam już szesnaście lat i nie chciałam sobie przecież tatuować czoła. Chodziło o jakiś drobiazg. Na biodrze, żebrach, albo karku.<br />
-Nie obrażaj się.- Powiedział rozbawiony i objął mnie ramieniem. Westchnęłam.<br />
-Ale nadal chce ten tatuaż.<br />
-Dobra, dobra.- podniósł ręce w geście poddania się. Uśmiechnęłam się pod nosem- wie, że ze mną by nie wygrał. Złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku metra. Co, jak co, ale po takiej nieobecności nie chcę si spóźnić.<br />
<br />
~~~~~~~~~~~<br />
<br />
Właśnie mamy przerwę na lunch. Po tym jeszcze tylko jedna godzina i idziemy z Ashley sprawdzić to studio. Z tego wszystkiego zapomniałam powiedzieć Justinowi. Ciekawe co on na to. Siedziałam właśnie przy stoliku i czekałam na ich oboje.<br />
-Cześć piękna.- O wilku mowa. Pocałował mnie krótko i usiadł naprzeciwko, a chwilę potem dołączyła do Nas moja przyjaciółka.<br />
-O czym myślisz?- zapytał nagle Justin.<br />
-O tym, że idę dzisiaj zapisać się na zajęcia z tańca. Właściwie idziemy we dwie.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą i z uśmiechem wskazałam głową na Moore. Zastanawiałam się, czy w ogóle będę umiała się dobrze ruszać. To znaczy wiecie, na imprezie to co innego, tu będą już układy, profesjonalne kroki, instruktor.<br />
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?- oburzył się i zrobił minę szczeniaka, mówiąc chyba trochę głośniej niż chciał, bo przez to kilka osób ze stołówki zwróciło na Nas uwagę.<br />
<a href="https://38.media.tumblr.com/d8d4fa829f7d1d6159cbeb536fe15727/tumblr_ncrsppMYTA1r84kdpo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="195" src="https://38.media.tumblr.com/d8d4fa829f7d1d6159cbeb536fe15727/tumblr_ncrsppMYTA1r84kdpo1_500.gif" width="320" /></a>-Dopiero wczoraj wpadłam na ten pomysł!- broniłam się i spojrzałam na Ashley wyczekująco.<br />
-Tak, to prawda. Zadzwoniła wieczorem i zaproponowała, więc czemu nie?- posłała nam niewinne spojrzenie i wzruszyła ramionami, a po chwili wróciła do jedzenia swojej sałatki.<br />
-Widzisz- położyłam rękę na jego, znajdującą się na stole i westchnęłam dodając trochę sztucznego dramatyzmu, a po chwili zachichotałam.<br />
-Już jesteś seksowna, nie musisz do tego uczyć się tańczyć.- odpowiedział jakby to było coś oczywistego, a ja jak nigdy zarumieniłam się. Zazwyczaj normalnie przyjmowałam komplementy, bo większość z nich i tak była fałszywa. No chyba, że chodziło o Ashley- ona zawsze odpowiadała szczerze i doradzała czy wyglądam dobrze czy nie. Może po prostu on tak na mnie działa? A do tego łatwość z jaką to powiedział...<br />
-Czyżby mała Maddie się zawstydziła?- zagruchał mówiąc słodkim głosem, na co spiorunowałam go wzrokiem.- Nie ma po co, mówię tylko prawdę.- posłał mi uśmiech za milion dolarów, a ja odwdzięczyłam się tym samym.<br />
-Dobra gołąbeczki, opanujcie się póki jestem w pobliżu.- odezwała się Ashley i udała zdegustowaną minę, na co z trudem powstrzymałam śmiech.<br />
-A właśnie, gdzie twój Kenny?- zapytałam akcentując jego imię i ruszając zabawnie brwiami.<br />
-Wczoraj źle się czuł więc dzisiaj nie przyszedł.- wzruszyła ramionami.<br />
-Nie przejmuj się, będzie okej.- posłałam jej ciepły uśmiech, co odwzajemniła. Naprawdę mam nadzieje, że wszystko między nimi się ułoży, wyglądają razem super słodko. Przerwał Nam dzwonek więc szybko pożegnałam się z Ashley i przypomniałam, żeby była pod szkołą po lekcjach. Poszłam razem z Justinem pod klasę, bo ostatnią lekcję mamy razem. Jęknęłam zirytowana gdy znaleźliśmy się na miejscu i oparłam się leniwie o ścianę, na co chłopak tylko się zaśmiał.<br />
-To co, będziesz mi tańczyć.- poruszył brwiami i oparł ręce bo obu stronach mojej głowy. Kilku uczniów nam się przyglądało i chyba usłyszałam "to takie urocze" z ust jakiejś dziewczyny.<br />
-Chciałbyś, Bieber.- odgryzłam się i uśmiechnęłam cwaniacko.<br />
-Wiesz, zawsze jakbyś chciała to ja mogę Cię nauczyć.- odsunął się i wzruszył ramionami, chociaż wiedziałam, że w tej chwili był pewny siebie jak cholera. To prawda- umiał tańczyć. Wywróciłam oczami, już wyobrażam sobie tę naukę.<br />-Wolę skorzystać z rad PROFESJONALISTÓW.- specjalnie zaakcentowałam ostatni wyraz i widząc jego minę zaśmiałam się.- Spokojnie, może za jakiś czas.- Dodałam, a na jego twarz wpełzł ten głupkowaty uśmieszek.<br />
Chwilę potem wreszcie przyszedł nauczyciel. To nie fair, oni się spóźniają i gówno sobie z tego robią, a my mamy przesłuchanie, nawet gdy przyjdziemy kilka minut po dzwonku.<br />
<br />
~~~~~~<br />
<br />
Lekcja zleciała dość szybko, może dlatego, że miałam obok siebie Justina, który co chwilę rzucał jakimiś głupimi tekstami, przez co z trudem opanowałam śmiech.<br />
-To ja lecę, trzymaj kciuki.- powiedziałam podekscytowana do chłopaka, kątem oka patrząc na czekającą na mnie przyjaciółkę. On podszedł do mnie położył ręce na talii i słodko pocałował, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, przypominając fakt, że jesteśmy pod szkołą.<br />
-Zadzwoń później i powiedz co i jak.- pomachał mi krótko, co ja odwzajemniłam i podeszłam do Ashley.<br />
-Nie mogę się doczekać!- niemalże krzyknęła entuzjastycznie, na co ja wytrzeszczyłam oczy. Naprawdę ostatnio jej nie poznaje!<br />-Ja też.- również byłam szczęśliwa. Wreszcie zrobię coś, o czym myślałam gdy byłam dzieckiem. Trochę to śmieszne, ale zawsze marzyłam by być tancerką. Teraz wiem, że na pewno nie będzie to moją pracą, jedynie może stać się hobby. Wyszłyśmy z terenu szkoły i wolnym krokiem zmierzałyśmy na bellmont street.<br />
Po kilkunastu minutach spaceru i wygłupiania się dotarłyśmy na miejsce. Tylko gdzie to jest dokładnie?<br />
-To gdzie teraz?- zapytała dziewczyna jakby czytając mi w myślach. Nic nie odpowiedziałam, tylko zaczepiłam pierwszą-lepszą kobietę, która akurat koło mnie przechodziła.<br />
-Przepraszam, nie wie pani może czy jest tu gdzieś studio tańca?- zapytałam uprzejmie.<br />
-Idźcie tą uliczką.- wskazała palcem.- I drugi zakręt w prawo. Będzie to taki dwupiętrowy budynek.<br />
-Dziękuję bardzo.- uśmiechnęłam się i tym razem zwróciłam do Ashley.- No to jednak jest. Idziemy<br />
Podążałyśmy wskazówkami tamtej kobiety i dotarłyśmy na miejsce. Budynek był dosyć duży, na pewno było w nim kilka sal. Weszłyśmy do środka i podeszłyśmy do biurka, coś w rodzaju informacji, gdzie siedział młody chłopak na oko dwadzieścia pięć, może sześć lat.<br />
-Cześć.- od razu Nas przywitał.<br />
-Um, cześć?- nie wiedziałam za bardzo jak mu odpowiedzieć, w końcu był trochę starszy ode mnie.- Są tu może nadal zajęcia z hip-hopu?<br />
-Pewnie, chcecie się zapisać?- powiedział wesoło. Od razu przytaknęłyśmy, kiwając głowami.<br />
-No i zapytać jaki jest koszt.- dodałam po chwili, mam nadzieję, że to nie będzie dużo. A no i ugh, zapomniałam powiedzieć rodzicom... Chociaż, pewnie się zgodzą.<br />
-To zależy od grupy. Średnio zaawansowany, zaawansowany?<br />
-Um, właściwie to my jesteśmy początkujące.- tym razem odezwała się Ashley.<br />
-Dacie sobie rade w średniej, nie jest tak źle.- próbował dodać Nam otuchy i posłał szczery uśmiech.<br />
-No to w porządku.- spojrzałyśmy na siebie i wzruszyłyśmy ramionami.<br />
-To będzie 40 funtów miesięcznie, zapłacicie po pierwszych zajęciach, jeśli zdecydujecie się zostać.- zaczął szperać zapewne szukając formularzy. Miałam rację, bo chwilę potem podsunął Nam je i kazał wypełnić. Podstawowe dane- imię, nazwisko i takie bzdety. Wyjęłyśmy długopisy i w ciszy uzupełniałyśmy. Nie trwało to długo, a oddałyśmy je z powrotem chłopakowi, który jak wyczytałam z plakietki miał na imię Paul.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2014/02/demi-lovato-helped-selena-gomez-with-the-rehab-thing.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2014/02/demi-lovato-helped-selena-gomez-with-the-rehab-thing.gif" width="320" /></a></div>
-Zajęcia są trzy razy w tygodniu. Wtorki, czwartki i soboty, więc widzimy się już jutro. Weźcie jakieś obuwie na zmianę. Będziecie ćwiczyć w sali numer 4, na pierwszym piętrze. Instruktorką jest Vanessa Jones, więc macie szczęście.- zapewnił i dodatkowo dał nam kartkę z wszystkimi informacjami.<br />
-Dziękujemy. To do zobaczenia.- uśmiechnęłyśmy się i wyszłyśmy z budynku.<br />
-Ale się cieszę!- przytuliłam przyjaciółkę i szeroko się uśmiechnęłam.<br />
<br />
_________________<br />
<i><u><b><span style="color: red;">Nie sprawdzałam, więc pewnie są jakieś błędy.</span></b></u></i><br />
<br />
No to taki luźny rozdział, ale jak to mówią "cisza przed burzą".<br />
Nie chce spojlerować, więc powiem tylko, że mam nadzieję, że Wam się podobało.<br />
<br />
Szkoda, że pod ostatnim było tak mało komentarzy:(<br />Ale mimo wszystko dziękuje, a także za każde wyświetlenie, bo jest ich już ponad 15 tysięcy, a dla mnie to duża satysfakcja!<br />
<br />Do następnego:)<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-81719312431849235862015-01-01T22:22:00.003+01:002015-01-01T22:22:43.132+01:00ROZDZIAŁ 20Maddie POV<br />
<br />
~przed siedemnastą(godzina spotkania z Evan'em)~<br />
<br />
Byłam cała roztrzęsiona i Justin chyba to widział, bo cały czas dodawał mi otuchy. Nie chodziło mi o Evan'a samego w sobie, wiem, że w razie co Bieber od razu "wkracza do akcji". Co jeśli w trakcie wyda się, że wszystko jest nagrywane, upozorowane? Chyba nie jestem zbyt dobrą aktorką. Oh, co ja pieprzę, musi się udać!<br />
<a href="http://media.giphy.com/media/mENZjhp8VBgQ/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.giphy.com/media/mENZjhp8VBgQ/giphy.gif" height="160" width="320" /></a>Dotarliśmy już do parku, zatrzymując się z dala ławki, przy której ostatnio rozmawiałam z tamtym kretynem. Westchnęłam, wyjęłam telefon i weszłam w "dyktafon".<br />
-No to idę.- szepnęłam.<br />
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.- chłopak złapał mnie za policzki i pogładził je lekko, chcąc mnie pocieszyć, na co posłałam mu lekki uśmiech.<br />
-Będzie dobrze.- szepnęłam jakby do siebie, idąc w stronę miejsca spotkania i uruchomiłam nagrywanie. Telefon schowałam delikatnie do kieszeni, tak by trochę wystawał i aby głos był lepszy. Zauważyłam, że Bieber podszedł za drzewa niedaleko "pechowej" ławeczki. Usiadłam i czekałam na Smith'a. Boże, jak ja go nie cierpię. Dlaczego każdy stara się zrujnować mój związek?<br />
Po kilku minutach wreszcie doczekałam się przyjścia gwiazdy wieczoru. Ugh, czujecie ten sarkazm?<br />
-Cześć mała.- schylił się i chciał pocałować mnie w policzek, ale się odsunęłam. Dosiadł się do mnie.<br />
-Daruj sobie, chyba oboje wiemy dlaczego tutaj jestem.<br />
-Ah, no tak.- podrapał się po brodzie, jakby zastanawiając się nad czymś.- Chcesz się ze mną przespać.<br />
-Dobrze wiesz, że nie chcę, ale muszę.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Miałam ochotę zedrzeć mu ten fałszywy uśmieszek z twarzy, tylko że na razie muszę udawać zainteresowaną jego ohydną propozycją.<br />
-Więc jak to ma wyglądać?- westchnęłam i wyjęłam telefon udając, że sprawdzam godzinę, a później dyskretnie trzymałam go w ręce. Chciałam, żeby wszystko było dokładnie słychać.<br />
-A nie wiesz?- zaśmiał się głupkowato, a we mnie się gotowało.<br />
-Chodzi o to, czy dasz spokój mojemu ojcu. Muszę mieć stu procentową pewność.- sama nie wiem, skąd we mnie taka odwaga.<br />
-Tak, zależy mi tylko na seksie. Wtedy dam Ci spokój. Tobie i twojemu tatusiowi. To jak, ustalamy datę?- westchnął, jakby dla niego to było całkowicie normalne, szantażowanie kogoś. Wydaje mi się, że nie robi tego po raz pierwszy. A myślałam, że jest fajnym chłopakiem kiedy go poznałam. Nie w TAKIM sensie, ale przynajmniej, że jest miły, a przede wszystkim ułożony. Nawet było mi go szkoda, zdawało się, że ojciec wywierał na nim dużą presję. Wszystko gówno prawda, żałuję, że w ogóle przyszedł na tę kolację.<br />
-Właściwie to.- W tym momencie posłałam jednoznaczne spojrzenie chowającemu się Justinowi i wstałam z ławki, tak jak się umawialiśmy. -Muszę Ci jeszcze o czymś powiedzieć.- Uśmiechnęłam się złośliwie, a on patrzył na mnie zdezorientowany. <i>Oh, suko, jeszcze się przekonasz. </i>Justin podszedł do mnie w ekspresowym tempie i objął mnie w pasie. <i>Gra się zaczyna. </i>Evan także wstał.<br />
-O co tu do cholery chodzi? Twój chłopak chce się przyłączyć? Bo jeśli tak, to nie jestem zainteresowany.- Założył ręce na piersi, sądząc, że chyba nas zagiął. Poczułam jak Justin się spina.<br />
-Spokojnie, nie warto- szepnęłam do niego, po czym zwróciłam się w stronę Smith'a i mówiłam już głośniej.- Jesteś takim idiotą, czy Ci za to płacą?- Na mój komentarz, Bieber się zaśmiał, a tym razem ten zdenerwował.<br />
-Nagrywaliśmy to wszystko.- powiedziałam wskazując na komórkę w mojej dłoni. Jego postawa od razu się zmieniła. Już nie był taki zarozumiały, a uśmieszek od razu zszedł mu z twarzy.<br />
-Oh, może chciałbyś, żeby twój tatuś się o tym dowiedział?- powiedział Justin udając skruszonego.<br />
-Chyba nie byłoby ciekawie.- zawtórowałam mu.<br />
-Nie zrobicie tego.- dodał bardziej pytająco chłopak.<br />
-Jeśli nie odpierdolisz się raz na zawsze od mojej dziewczyny i całej jej rodziny, owszem, zrobimy to.- dodał po chwili Justin, coraz bardziej zrelaksowany, gdy widział, że mamy przewagę.- Plus, należą jej się przeprosiny.<br />
-Sory.- bąknął, zażenowany całą sytuacją Evan. Jak mały chłopiec, który został przyłapany przez siostrę na jedzeniu ciastek przed obiadem czy coś.<br />
-Słucham?- zapytał mój chłopak przystawiając rękę do ucha.<br />
-Przepraszam, okej?- powtórzył już głośniej.-Nie powinienem, wiem.- Westchnął.<br />
-Oh, proszę, jeśli chcesz teraz powiedzieć nam jakąś historyjkę, przez którą myślisz, że będziemy Ci współczuć to sobie daruj.- prawie, że krzyknęłam.- Nie miałeś prawa mnie tak traktować, jak szmatę!<br />
<a href="http://data1.whicdn.com/images/68644444/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data1.whicdn.com/images/68644444/large.gif" height="179" width="320" /></a>-Chodźmy, zanim zmienię zdanie i pozwolę Ci skopać mu tyłek.- dodałam po chwili, kierując słowa do Justina, na co się zaśmiał i złapał mnie za rękę. Odeszliśmy, nawet nie patrząc na Smith'a. Tak, to prawda. Mogłabym pójść teraz do jego ojca z tym nagraniem, a on miałby przesrane chyba do końca swojego życia. Gdyby ktoś się dowiedział w firmie, byliby skończeni... Ale nie chcę być taka. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia, chciałam mieć jedynie spokój i cieszyć się moją drugą półówką. Mam nadzieję, że tak już pozostanie.<br />
<br />
~~~~~~<br />
Justin odprowadził mnie do domu, jeśli można tak powiedzieć, bo w końcu mieszka po drugiej stronie ulicy. Postanowiłam, że zadzwonię dziś do Ashley, bo nie rozmawiałam z nią już kilka dni, a poza tym miałam dla niej propozycję.<br />
-Halo?- odebrała już po pierwszym sygnale.<br />
-Hej Ash, co tam?-zagadałam entuzjastycznie.<br />
-Nic nowego, coś się stało?<br />
<a href="https://38.media.tumblr.com/3509f1dc7f41cb170c4415319610dd89/tumblr_mxyv0mDc661sl35g2o2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="230" src="https://38.media.tumblr.com/3509f1dc7f41cb170c4415319610dd89/tumblr_mxyv0mDc661sl35g2o2_500.gif" width="320" /></a>-Właściwie to tak.- westchnęłam.- Ale nie po to dzwonię! Wpadłam dziś na świetny pomysł.- Uśmiechnęłam się do siebie, chociaż nie mogła tego zobaczyć, a dziewczyna jęknęła.<br />
-Tylko nie Ty i te twoje pomysły.- powiedziała zrezygnowana.<br />
-Myślę, że powinnyśmy zapisać się na jakiś kurs tańca. Ostatnio widziałam gdzieś plakat i pomyślałam...- nie dane mi było dokończyć, bo dziewczyna mi przerwała.<br />
-Zadziwiasz mnie, ale podoba mi się ten plan.- zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam.<br />
-Moja kuzynka jakiś rok temu chodziła na hip hop, przy bellmont street, może nadal są tam zajęcia?<br />
-Co ty na to, żeby jutro po szkole pójść i sprawdzić? Stamtąd to jakieś 15 minut drogi.<br />
-Jasne, brzmi super. Cieszę się, że się zgodziłaś.- Mówiłam prawdę. Czas zrobić coś nowego, a gdy dzieli się to z najlepszą przyjaciółką będzie jeszcze lepiej.<br />
-To do jutra, buziaki.- usłyszałam cmokanie, więc mogłam sobie wyobrazić jak puszcza całusa, przez co rozbawiona pokręciłam głową. Co się ostatnio dzieje z tą Ashley? Chyba Kenny ma na nią taki wpływ. A właśnie, mówiąc o nim... ciekawe jak się im układa i czy w końcu oficjalnie zostali parą. Mam nadzieję, widać, że na siebie lecą więc w czym problem?<br />
Postanowiłam, że zjem jakąś kolację, wykąpie się i chwile powtórzę materiał, w końcu opuściłam prawie cały tydzień i mimo że wszystko uzupełniłam, to przydałoby się jeszcze troszkę poczytać. Dobrze, że w końcu ta drama się skończyła... mam nadzieję.<br />
<br />
_______<br />
<br />
Taki trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba.<br />
Pierwszy post w roku 2015, więc życzę Wam wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i żeby ten rok był lepszy od poprzedniego :)<br />
Od teraz rozdziały powinny pojawiać się tak jak zazwyczaj, czyli w niedzielę, czasem wcześniej. Jedynie przez święta było troszkę inaczej.<br />
<br />
Do następnego.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-10369528917711342802014-12-24T16:45:00.002+01:002014-12-24T16:45:43.919+01:00ROZDZIAŁ 19<span style="color: red;"><b><i>*nie sprawdzony*</i></b></span><br /><br />Maddie POV<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Dziś już niedziela. Evan wspomniał, ze czas mam do poniedziałku. Wiem, ze to oczywiste, ze się z nim nie prześpię. Tylko co mam zrobić? Własnie leżałam w łóżku, bo mimo ze obudziłam się jakąś godzinę temu, nie mam ochoty wstawać. Jest już dziesiąta, więc może wypadałoby się ogarnąć.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://33.media.tumblr.com/60ac86150cb260ceaf8d07ca4dff2dc0/tumblr_mmmvwkOxih1rix6h6o9_400.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/60ac86150cb260ceaf8d07ca4dff2dc0/tumblr_mmmvwkOxih1rix6h6o9_400.gif" height="172" width="320" /></a></div>
Zwlekłam się powoli, przypominając sobie, że miałam dziś zobaczyć się z Justinem. Wolę to zrobić jednak przed południem. Podeszłam do szafy i wygrzebałam <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguoRsYV6RPZH8HmBgjxvEqZY59TF1Ds_ODcO-CjWSaW3WtUfB5_LM0zqSPTgV92zA6p0-OP-3rOvNMbOwhL-EtFIaTiTzyOYlnDI5R1X5Wjrve2b2Iddl8Ah6kiLeLAJTpVnEzZQ-iOPE/s1600/09.jpg" target="_blank">idealny strój na dzisiaj</a>. Niebieskie dresy za kolana, do tego podkoszulka w tym samym kolorze, a na to luźny top. I tak nie mam zamiaru nigdzie wychodzić.<br />
Poszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby, rozczesałam włosy i związałam je w kucyk. Dzisiaj mam chyba dzień bez makijażu. Nie krępuję się bez niego przy Justinie, widział mnie tak już z tysiąc razy gdy się przyjaźniliśmy. Po porannej toalecie zeszłam powolnym krokiem na dół, gdzie zastałam małą karteczkę, leżącą na blacie w kuchni.<br />
<br />
<b><i>Dziś mieliśmy wolne, więc zdecydowaliśmy się pojechać do ciotki Jenny, a potem na zakupy. Pewnie by Ci się nie chciało, więc Cię nie budziliśmy. Wrócimy później, zamów sobie jakąś pizzę na obiad, pieniądze są na lodówce. Całusy, Mama xo.</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
Zaśmiałam się lekko, na jej "xo". Zawsze wydaje mi się zabawne, gdy rodzice tak piszą, albo używają emotikon. W ogóle nie miałam apetytu, więc zdecydowałam się jedynie na kawę. Przygotowałam sobie coś w stylu latte i siadłam w salonie, włączając telewizor. Przełączałam leniwie kanały i zatrzymałam się na powtórce jednego z odcinków 4 sezonu "Pretty Little Liars". Nic nie szkodzi, jeśli obejrzę drugi raz.<br />
Po zakończeniu postanowiłam, że zadzwonię do Justina, chce mieć to za sobą. Nie zrozumcie mnie źle- kocham go, ale nienawidzę udawać przy nim szczęśliwej, a z drugiej strony- nie chce mu mówić o tej całej sprawie z Evan'em. Mógłby zareagować, cóż.... zbyt emocjonalnie. Poza tym to trochę krępujące, że chłopak chce seksu, a jeśli mu tego nie dasz- sprawi, że Twój ojciec straci pracę.<br />
Po dwóch sygnałach odebrał.<br />
-<i>Halo?</i>- mruknął jeszcze zaspany.<br />
-<i>Czyżbym obudziła śpiącą księżniczkę?</i>- zaśmiałam się lekko. Trzeba stwarzać pozory, przynajmniej na razie.<br />
-<i>Nie.</i>- zawtórował mi.- <i>Coś się stało?</i><br />
<a href="http://31.media.tumblr.com/4e1be904743427e73927026fb2dbf8eb/tumblr_mk47kpB3ze1rb3l3wo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/4e1be904743427e73927026fb2dbf8eb/tumblr_mk47kpB3ze1rb3l3wo1_500.gif" height="151" width="320" /></a>-<i>Chciałam tylko zapytać czy nie masz może czasu wcześniej? Na przykład teraz.</i><br />
<i>-Jasne, dla Ciebie zawsze słońce.</i>- w tym momencie poczułam lekkie ukłucie. On tak się o mnie troszczy, a ja boję powiedzieć się mu prawdy o jakimś dupku.<br />
-<i>Więc czekam.</i>- dodałam, zdobywając się na wesoły ton i zakończyłam połączenie.<br />
Wzięłam swój kubek z salonu i wsadziłam go do zmywarki. Przy okazji nastawiłam ją, bo zauważyłam, że zebrało się trochę naczyń. Chwilkę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam szybkim krokiem i otworzyłam je. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam bo usta chłopaka od razu zaatakowały moje.<br />
-Tęskniłem.- powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy. Automatycznie się uśmiechnęłam. Awh, to było słodkie. Weszliśmy i korzystając z okazji, że moich rodziców nie było rozsiedliśmy się w salonie i zaczęliśmy oglądać "Szybkich i wściekłych", bo akurat leciało na jednym z kanałów.<br />
Po filmie zamówiliśmy pizzę. Justin uparł się, że to on zapłaci, ale w końcu byliśmy u mnie, a on już nie raz zapraszał mnie gdzieś. W międzyczasie zdążyłam też razem z Justinem opróżnić zmywarkę i zrobić lekki porządek w kuchni. Aktualnie czekaliśmy na dostawcę i zastanawialiśmy się, co możemy obejrzeć następne. Właściwie to on przeglądał płyty, a ja siedziałam na kanapie i cały czas myślałam.<br />
Powiedzieć mu? Jak to zrobić? Przecież, nie wprost... Boże, czemu to musi być takie skomplikowane.<br />
-Halo, ziemia do Maddie.- moje myśli przerwał Justin wymachujący mi ręką przed twarzą.- Jesteś jakaś nieobecna, coś nie tak?- zapytał z troską w głosie.<br />
-Umm.- zająkałam się zastanawiając się czy to dobry moment. Chyba mam dziś szczęśliwy dzień, bo tę niezręczną sytuację przerwał dzwonek do drzwi. Poderwałam się z miejsca i ruszyłam najpierw do kuchni po pieniądze, a potem do drzwi.<br />
-To pewnie facet od pizzy.- powiedziałam szybko patrząc na chłopaka, którego mina nie wskazywała na to, by miał mi odpuścić poprzednie pytanie.<br />
-To będzie 25 funtów.- powiedział kiedy otworzyłam drzwi. Zamówiliśmy dwie średnie- jedną z salami- moją ulubioną- a drugą z kurczakiem. Podałam mężczyźnie pieniądze i podziękowałam, a chwilę potem wróciłam do Bieber'a, kładąc pizze na stół. Szybko usiadłam na swoje poprzednie miejsce, otworzyłam jedno pudełko, wzięłam kawałek zaczęłam jeść.<br />
-Mmm, pyszne.- powiedziałam ignorując fakt, że gadam z pełną buzią i liczyłam na to, że Justin nie będzie ciągnął poprzedniego tematu. Tym razem zawiodłam się. Chłopak spojrzał na mnie wzorkiem "chyba nie myślałaś, że Ci odpuszczę". Wziął ode mnie kawałek pizzy i odłożył z powrotem do pudełka. Spojrzał mi prosto w oczy.<br />
-Mów co się dzieje.- powiedział stanowczo, ale też delikatnie, było widać, że się martwił.<br />
-Ja... nie mogę Ci powiedzieć.- to jedyne co przyszło mi teraz do głowy, mimo że to beznadziejna wymówka i on tego nie kupi. Cały czas wpatrywał się we mnie oczekująco, a ja w końcu nie wytrzymałam.<br />
-No dobra! To wszystko przez tego pieprzonego Evana!- krzyknęłam i schowałam twarz w dłoniach.<br />
<a href="http://data2.whicdn.com/images/62596560/large.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://data2.whicdn.com/images/62596560/large.gif" height="165" width="320" /></a>-Jakiego Evana?- zapytał zdezorientowany.<br />
-Pamiętasz jak Ci mówiłam, że do ojca przyszedł szef na kolację? Wtedy ze swoim synem. Cóż, ten dupek nazywa się Evan i chce uprzykrzyć mi życie.- powiedziałam nadwyraz spokojnie.<br />
-Jak to "uprzykrzyć?- dociekał dalej, coraz bardziej zdenerwowany. Położyłam dłoń na jego kolanie i westchnęłam.<br />
-Powiem Ci, ale obiecaj, że nie będziesz się denerwował tylko coś wymyślisz.<br />
Chłopak przytaknął, chociaż chyba sam nie wiedział w co sie pakuje.<br />
-No więc, zacznijmy.- odchrząknęłam.- W piątek wieczorem napisał, że ma bardzo ważną sprawę i chce się spotkać. W sumie to nie chciałam iść, nie znam go dobrze, ale prosił, więc myślałam, że może ma jakieś kłopoty, czy coś się stało. Wczoraj umówiliśmy się w parku.- Przerwałam na chwilę i spojrzałam na Justina zaciskającego szczękę. Westchnęłam.- A on od razu wyskoczył z pytaniem gdzie idziemy i zaproponował jakąś restaurację. Stwierdził, że skoro przyszłam to mi na nim zależy, co jest kompletną bzdurą. Powiedziałam, że mam chłopaka, którego kocham nad życie, a spotkałam się z nim tylko dlatego, że bałam się, że ma jakiś poważny problem.- To chyba go trochę uspokoiło i nawet zobaczyłam zarys uśmiechu na jego twarzy. <i>Pewny siebie, jak zawsze.- </i>Więc w skrócie- on zagroził mi, że jeśli się z nim nie prześpię, to sprawi, że zwolnią mojego ojca.- Wypowiedziałam ostatnie zdanie najszybciej jak potrafiłam i zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Czekałam na reakcję Justina. Gwałtownie podniósł się z miejsca i podszedł do swojej kurtki, która wisiała w przedpokoju i zaczął grzebać w kieszeni.<br />
-Co robisz?- spytałam podnosząc wzrok.<br />
-Cholera- warknął.- Jednak nie mam.<br />
-Czego nie masz?- zmarszczyłam brwi.<br />
-Papierosów, nie ważne.- usiadł na kanapie, a ja mogłam zobaczyć każdy jego napięty mięsień. -Jak mam się nie denerwować, jak jakiś idiota szantażuje Cię za seks!-krzyknął, a zaraz potem się opanował.- Przepraszam, wiem że to nie Twoja wina- westchnął.<br />
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu przerwał ją Justin.<br />
-Właściwie to mam plan. Mogłabyś się z nim dziś spotkać?<br />
-Co?- zdziwiłam się.- Nie ma mowy, dał mi czas do poniedziałku, a ja....<br />
-Nie, czekaj.- przerwał mi- Chodzi o to, że nagrasz go, gdy będzie proponował Ci.... te rzeczy.- dokończył, ze zdegustowaną miną. Właściwie to ten pomysł był dobry. Wtedy będę mogła to pokazać mojemu ojcu, albo szantażować jego. <i>Bingo!</i><br />
-Kocham Cię!- rzuciłam się chłopakowi na szyję, a on zaczął się śmiać.<br />
-Co ty byś beze mnie zrobiła.- tym razem to ja mu zawtórowałam i walnęłam go lekko w ramię.<br />
-Zaraz przyjdę.- od razu pobiegłam na górę po laptopa i już minutę potem byłam z nim na dole.<br />
Siadłam obok Justina, a on objął mnie ramieniem. Stwierdziłam, że to dobry czas by zjeść nasze zamówienie. Wzięłam kawałek i znów zaczęłam jeść a Justin spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.<br />
-No co? Nie zmarnuje tej pysznej pizzy przez tego debila.- chłopak zaśmiał się i wzruszył ramionami. Po chwili również sięgną do pudełka, na co zachichotałam. Weszłam na facebook'a i napisałam do niego wiadomość.<br />
<b><i>Może spotkamy się dzisiaj, by obgadać szczegóły?</i></b><br />
Zaraz po wysłaniu zrobiło mi się niedobrze, muszę udawać, że mam zamiar z nim to zrobić.<br />
-Fuj- rzuciłam.<br />
-Przecież mówiłaś, że Ci smakuje- skomentował Justin, ja wybuchłam śmiechem, a on patrzył na mnie jak na kretynkę.<br />
<a href="http://i.myniceprofile.com/1481/148149.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://i.myniceprofile.com/1481/148149.gif" height="154" width="320" /></a>-Nie to.- uspokoiłam się wreszcie.- Będę musiała udawać, że tego chce.<br />
-Dla mnie to jest tak samo trudne jak dla Ciebie. Mam ogromną ochotę mu przywalić, nawet jeśli dopiero dzisiaj poznałem jego imię, to jest moim wrogiem numer jeden. No może, numer trzy.- spojrzałam na niego zdezorientowana.- Numer jeden to Josh, a dwa to Carly.<br />
-Awh, jak słodko. Mamy wspólnych wrogów- zagruchałam udając głos małej dziewczynki, więc oboje się zaśmialiśmy. Naszą chwilową radość, przerwał dźwięk wiadomości.<br />
<br />
<b>Evan: Czyli jednak Maddie się zdecydowała? Tym lepiej dla Ciebie. O 17, tam gdzie ostatnio kochanie, xx</b><br />
<b><br /></b>
-Ja pierdole- wyrwało się Bieberowi, a ja jedynie przewróciłam oczami na tę kretyńską wiadomość i właściwie, na całą postawę tego Smith'a.<br />
<br />
Justin POV<br />
<br />
Mad właśnie poszła na górę się przebrać, a ja siedziałem w salonie. Nie pokazywałem tego po sobie, ale byłem okropnie wkurwiony. Nie chciałem zawieść mojej dziewczyny, dlatego za wszelką cenę pomogę jej skończyć sprawę z tym dupkiem. Synek biznesman'a, kto by się spodziewał? Trochę to śmieszne, że odkąd zostaliśmy parą, pojawiło się tyle przeszkód. Josh, Carly, a teraz on. Jednak nic mnie nie powstrzyma, kocham Mad całym sercem. Może brzmię jak ciota, ale nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego do dziewczyny. Usłyszałem kroki, więc odwróciłem się, by zobaczyć jak teraz schodziła po schodach. <a href="http://photos.posh24.com/p/2183918/z/selena_gomez/selena_gomez_arrives_at_london.jpg" target="_blank">Wyglądała pięknie,</a> jak zawsze z resztą.*<br />
-To co, czas zakończyć tę sprawę?<br />
-Trzeba.- westchnąłem z irytacją.- Czyli tak.- zrobiłem pauzę, by jeszcze raz powtórzyć Nasz plan.- Idziemy tam, ja się gdzieś schowam, a Ty idziesz z nim pogadać. Niestety musisz udawać, że on Ci się podoba, czy coś-zrobiłem zdegustowaną minę, na co dziewczyna się zaśmiała.- Cały czas musisz mieć włączone nagrywanie w telefonie. Jeśli coś będzie szło nie tak, pamiętaj, że jestem blisko. Jak już skończycie rozmawiać, to daj mi jakiś znak, wtedy podejdę, wszystko mu wyjaśnimy i dostanie w ryj.- Maddie spojrzała na mnie wymownie.- No dobra, nie dostanie.- Wywróciłem oczami.<br />
-Misję czas zacząć.- klasnęła w ręce i ruszyła w kierunku drzwi, by chociaż trochę rozluźnić atmosferę.<br /><br />****<br /><br />
*bez laptopa<br />Udało mi się coś napisać, więc dodaję dzisiaj- mały świąteczny prezent, haha :)<br />Jak mija Wigilia?<br />Do następnego, xx<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-61057321428350562982014-12-22T21:40:00.003+01:002014-12-22T21:43:32.881+01:00ZWIASTUN<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>Mała niespodzianka, zrobiłam zwiastun dla bloga!</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="color: red;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=oIY1kbcISi8&feature=youtu.be">https://www.youtube.com/watch?v=oIY1kbcISi8&feature=youtu.be</a></span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Może trochę dziwnie, że dopiero teraz, ale to może trochę pomóc w rozgłosie:)</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Pierwszy raz robię coś takiego i mam nadzieję, że Wam się spodoba! </i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Jeszcze raz Wesołych Świąt i piszcie co myślicie, xo.</i></b></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-39936122206379413592014-12-19T21:21:00.003+01:002014-12-19T21:21:58.895+01:00INFORMACJA<br />
<div style="text-align: center;">
<i><b><br />Bardzo przepraszam wszystkich, którzy czekają na rozdział, ale w tym tygodniu nie uda mi się go dodać. Moja siostra przyjechała z Anglii, z dziećmi, widzimy się co jakiś czas więc nie chcę non stop siedzieć na laptopie, a póki co- ledwo zaczęłam pisać. </b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Zbliżają się też święta, więc chciałam Wam życzyć wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, spełnienia marzeń, udanego sylwestra i nowego roku!</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Postaram się napisać coś na przyszły tydzień.</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, xoxo</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i><img height="164" src="http://media.giphy.com/media/eAkpyxkXPCAX6/giphy.gif" width="320" /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-19736900422473581872014-12-13T23:04:00.002+01:002014-12-13T23:04:30.426+01:00ROZDZIAŁ 18<span style="color: red;"><b><u><i>*nie sprawdzony*</i></u></b></span><br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_lo6ycpcJZw1qkfycw.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="http://media.tumblr.com/tumblr_lo6ycpcJZw1qkfycw.gif" width="320" /></a>Obudziłam się i przetarłam rękami zaspane oczy, chwilę potem siadając na łóżku. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest dziewiąta. Stwierdziłam, że i tak już nie zasnę, więc- mimo, że jak na weekend to wcześnie- wstałam. Wolnym krokiem podeszłam do szafy i szeroko ją otworzyłam szukając czegoś, co będzie odpowiednie na dzisiaj. Nie wyspałam się. Kompletnie się nie wyspałam, co może wydawać się dziwne, bo nie muszę wstawać do szkoły. Miałam bardzo lekki sen, a poza tym- wieczorem zastanawiałam się jeszcze dobre pół godziny o co chodzi Evan'owi. Może ma jakiś problem? Narkotyki? Albo jakieś problemy z gangiem? Boże, czemu od razu o tym pomyślałam... Chyba naoglądałam się za dużo filmów kryminalnych.<br />
Z jednej strony to byłoby trochę smutne, gdyby nie miał komu się wygadać, tylko obcej dziewczynie.<br />
Nie zbyt miałam ochotę na to spotkanie, ale jeśli będzie trzeba, postaram się mu pomóc.<br />
Dzisiaj był dość ciepły dzień więc zdecydowałam się na samą koszulkę i bluzę. Do tego zwykłe spodnie i trampki. <a href="http://www.idolator.com/wp-content/uploads/2014/08/07/sg10-580x435.jpg" target="_blank">Wyglądało to całkiem w porządku.</a> Wykonałam poranną toaletę, przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i wyprostowałam włosy. Stwierdziłam, że nie będę brać dziś torebki, więc wsadziłam trochę pieniędzy do kieszeni, tak na wszelki wypadek- w rękę wzięłam telefon i zeszłam na dół. Zastałam tam mamę. Zaraz, co ona robi tutaj tak późno?<br />
-Cześć kochanie!- krzyknęła, gdy zauważyła jak schodzę po schodach. Podeszłam do kuchni, gdzie akurat była.<br />
-Um, hej. Nie żebym narzekała, ale czemu jesteś w domu?- zapytałam nieco zaskoczona. Naprawdę cieszyłam się, że została, a z drugiej strony bałam się, że coś się stało.<br />
-Mamy kilka dni wolnych do wykorzystania w pracy w ciągu roku, a że już listopad to postanowiłam, że dziś wezmę jeden z nich.<br />
-Wow, świetnie!- powiedziałam entuzjastycznie.<br />
-I robię twoje ulubione śniadanie!- oznajmiła z uśmiechem.<br />
-Czyżby...<br />
-Tak, naleśniki z nutellą i bananami.<br />
-Boże, kocham Cię!- przytuliłam ją od tyłu, gdyż aktualnie stała przy kuchence, trzymając rączkę od patelni w jednej ręce.<br />
-Tak, wiem. Jestem wspaniała.- obie zaśmiałyśmy się z jej pewności siebie.<br />
Siadłam przy wysepce kuchennej i czekałam na posiłek w międzyczasie sprawdzając swój telefon.<br />
Zauważyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość.<br />
<br />
Od: Justin<br />
<b>Jesteś dzisiaj wolna? xo</b><br />
<b><br /></b>
Szybko odpisałam:<br />
<b>Myślę, że będę miała czas po południu.</b><br />
<br />
Chciałam zgrabnie ominąć temat tego, co zamierzam robić za chwilę. Sama nie wiedziałam dlaczego. Przecież nie robiłam nic złego... tylko, że Justin mógłby być zazdrosny, a tego nie chciałam. Moje rozmyślenia przerwała mama, która właśnie podstawiła mi pod nos szklankę soku pomarańczowego i moje ukochane naleśniki. Pachniały niesamowicie!<br />
<a href="http://media.giphy.com/media/f885bXJxsdV4I/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="176" src="http://media.giphy.com/media/f885bXJxsdV4I/giphy.gif" width="320" /></a>Razem z mamą, która teraz siedziała obok mnie zajęłyśmy się jedzeniem.<br />
-Więc, jak tam z Justinem?- zagadnęła, żartobliwie uderzając mnie w ramie, jakbyśmy były najlepszymi przyjaciółkami. Może rodzice ciężko pracowali, ale i tak udało nam się zachować w miarę dobry kontakt. No, może trochę gorzej z tatą.<br />
-Maaamo- jęknęłam, celowo przeciągając wyraz- Jest dobrze, nawet bardzo.- powiedziałam po chwili, już poważniej i uśmiechnęłam się, odwracając w jej stronę, co odwzajemniła.<br />
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa.- pogłaskała mnie ręką po plecach. Miałam to szczęście, że lubili Biebera i nie był materiałem na chłopca-do-przesłuchiwania.<br />
<br />
Kilka minut później skończyłam posiłek i odniosłam naczynia do zmywarki. Spojrzałam na zegarek w moim telefonie, który wskazywał 10.30. Mam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam, że pójdę na górę i chwilę poczytam.<br />
-Mamo, o 12 jestem umówiona w parku, ale nie potrwa to długo.- zapewniłam ją idąc z kuchni w kierunku schodów.<br />
-W porządku.- odpowiedziała, a ja w duchu podziękowałam jej, że nie pytała z kim. Sama nie wiem, czemu ten temat mnie tak krępował, w końcu to był zwykły znajomy...<br />
Poszłam na górę i tak jak planowałam, sięgnęłam po książkę siadając wygodnie na łóżku.<br />
<br />
Skończyłam czytać niecałą godzinę później i stwierdziłam, że powoli zacznę się kierować do parku, który co prawda był niedaleko. Włożyłam telefon do kieszeni bluzy i wyszłam z domu. Naprawdę była dziś ładna pogoda, szczególnie jak na listopad. Dość ciepło i na szczęście nie padało.<br />
Przyszłam na miejsce przed czasem więc usiadłam na ławce i czekałam na chłopaka. Trochę stresowałam się tym, co chce mi powiedzieć, albo o co się poradzić. Jeśli to naprawdę coś poważnego?<br />
Zamyśliłam się, a już po chwili zobaczyłam jak w moją stronę idzie Evan z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Nie wyglądał na smutnego, a przecież to miało być ważne, a nie pisał tak jakby to miało być coś wesołego... nie ważne. Wstałam i już chciałam coś powiedzieć, kiedy chłopak mnie wyprzedził.<br />
-To co? Gdzie idziemy? Starbucks, może jakiś spacer? Albo wiem! Do tej nowej knajpy przy Wall Street!- niemalże krzyknął entuzjastycznie. Co kurwa?<br />
-Słucham? To miało być coś ważnego, nie możesz powiedzieć tego tutaj? Trochę się spieszę.- skłamałam, ale naprawdę nie miałam ochoty nigdzie z nim iść... i dlaczego do cholery był taki szczęśliwy, ja już miałam najgorsze myśli.<br />
-Właściwie to...umm..- zaczął się jąkać i podrapał niezręcznie po karku.<br />
-No wykrztuś to z siebie.<br />
-Poprosiłem żebyś przyszła, tylko dlatego, żebyś się ze mną umówiła.<br />
CZY. JA. SIĘ. KURWA. PRZESŁYSZAŁAM.<br />
Moja mina w tym momencie musiała być prześmieszna, ale nie przejmowałam się tym. Założyłam ręce na piersi i przyglądałam mu się ze zmarszczonymi brwiami, czekając na dalszą część jego przemówienia.<br />
-Słuchaj.- zrobił krok w przód, natomiast ja się odsunęłam.- To, że tu przyszłaś oznacza, że coś dla Ciebie znaczę, prawda? Może chociaż troszkę się martwiłaś i dlatego tutaj jesteś.<br />
<a href="http://www.gurl.com/wp-content/uploads/2013/04/selena-gomez-shocked.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="205" src="http://www.gurl.com/wp-content/uploads/2013/04/selena-gomez-shocked.gif" width="320" /></a>-Dobrze, teraz tu mnie posłuchaj- przerwałam mu- Przyszłam tutaj, bo myślałam, że narobiłeś sobie jakiś problemów! Albo, że nie masz z kim pogadać, czy coś w tym stylu!- niemalże krzyknęłam. Po co marnował mój czas.- Poza tym, mam chłopaka, którego bezgranicznie kocham.- dodałam już ciszej i poważniej. Jego twarz zmieniła wyraz.<br />
-Cóż, tak czy owak umówisz się ze mną, a nawet zrobisz coś innego.- do jego twarzy w tym momencie przykleił się irytujący uśmieszek, a on do mnie mrugnął.<br />
-Chyba trochę za dużo sobie pozwalasz! Nie jestem kimś kim możesz pomiatać.- szybko się odgryzłam, powstrzymując od wybuchu.<br />
-Jeśli nie, twój tatuś straci pracę.- ironicznie się zaśmiał.<br />
-Jesteś chory! Ciekawe co niby zrobisz, hmm?- próbowałam ukryć to, że w tym momencie naprawdę przestraszyłam się jego zamiarów.<br />
-Tym się nie przejmuj, mam dużo opcji. Mogę na przykład powiedzieć, że wizerunek wasza rodzinka psuje wizerunek firmy, bo się puszczasz. Albo, że twój tatulek się do mnie przyjebał.- Moja dłoń automatycznie wylądowała na jego policzku. Nie będzie mnie kutas bezkarnie obrażał. Jego to widocznie nie ruszyło, bo cały czas arogancko się uśmiechał.<br />
-Idę stąd, nie mam zamiaru dłużej z tobą rozmawiać, jesteś zwykłym dupkiem!- chciałam przejść, niestety chłopak mi to uniemożliwił, chwytając mój nadgarstek, spojrzałam na niego wzrokiem pełnym nienawiści.<br />
-Masz czas do poniedziałku, zastanów się dobrze. Albo się ze mną prześpisz, albo ja porozmawiam z ojcem. Tik tak, czas leci.Wybór należy do Ciebie.- wyrwałam się z jego uścisku i jak najszybciej wyszłam z parku czując łzy na moich policzkach.<br />
Dlaczego był takim dupkiem?<br />
Dlaczego musiałam go poznać?<br />
I co ja teraz do cholery mam zrobić?!<br />
<br />
~~~~<br />
Wróciłam od razu do domu i pobiegłam na górę. Na szczęście mama nie zauważyła, że byłam smutna czy coś w tym stylu. Zachowałam pozory. Obiad zjadłyśmy we dwie, stwierdzając, że jesteśmy głodne, a tata wróci później.<br />
Właśnie leżałam u siebie na łóżku i zastanawiałam się, po co ja poszłam na to spotkanie... Chociaż, gdyby chciał mi zrobić przykrość i złożyć tę ohydną propozycję, znalazłby inny sposób.<br />
Nie wiedziałam co mam zrobić... To znaczy- oczywiste, że nie pójdę z nim do łóżka, nie ma takiej opcji. Nie robiłam tego nawet ze swoim chłopakiem, mimo, że bardzo go kocham a co dopiero z takim typem, jak on. Bałam się tylko, że naprawdę nagada coś swojemu ojcu, a on przez to zwolni mojego. Pieprzona kolacja, jakby jego żona nie mogła przyjść. Już lepiej jakby był sam, tylko nie z tym Evan'em!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_ltzf33FBxN1qmbkzu.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="176" src="http://media.tumblr.com/tumblr_ltzf33FBxN1qmbkzu.gif" width="320" /></a></div>
Nie wierzę, że na początku myślałam, że jest w porządku... Cóż, pozory mylą.<br />
Moje myśli przerwał dzwoniący telefon. Zobaczyłam, że to Justin i natychmiast odebrałam.<br />
-Cześć kochanie.- powitał mnie słodko.<br />
-Hej.- zebrałam się na najweselszy ton, jaki mogłam.<br />
-To jak, spotykamy się?- Cholera. Zauważy, że coś jest nie tak. Cały czas byłam jakby nieobecna, a on zawsze to wyczuwał.<br />
-Przepraszam, ale strasznie źle się czuje.- kolejne kłamstwo, brawo.- To chyba jakaś grypa żołądkowa.<br />
-Oh, rozumiem.- powiedział smutno. Nienawidzę go okłamywać.<br />
-Może jutro poczuję się lepiej i będziesz mógł wpaść po południu?- starałam się jakoś poprawić sytuacje i jego humor.<br />
-Pewnie, jak mógłbym nie skorzystać z takiej propozycji.- zaśmiał się cicho, na co odetchnęłam z ulgą.<br />
-To, do zobaczenia jutro.<br />
-Zdrowiej kotku.<br />
-Dziękuję, kocham Cię. Pa.- powiedziałam i rozłączyłam się nie dając szansy na odpowiedź. Opadłam głośno na poduszkę i teraz dręczyła mnie kolejna rzecz: Czy powiedzieć Justinowi?<br />
<br />
<i><b><u>_______</u></b></i><br />
<i><b><u><br /></u></b></i>
<i><b><u>Przepraszam, że taki słaby i krótki, mało Jaddie, ale naprawdę nie miałam weny w tym tygodniu. </u></b></i><br />
<i><b><u>Myślę, że nie tego spodziewałyście się po "słodkim Evanie", co? </u></b></i><br />
<i><b><u>Ciekawe co Mad zrobi :) </u></b></i><br />
<i><b><u><br /></u></b></i>
<i><b><u>Mam nadzieję, że przynajmniej trochę się spodobał.</u></b></i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-75598820230613641332014-12-06T13:08:00.002+01:002014-12-06T23:19:54.195+01:00ROZDZIAŁ 17<b><i><u><span style="color: red;">*rozdział nie sprawdzony*</span></u></i></b><br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Tak jak przypuszczałam, nauka z Justinem nie przebiegła w taki sposób, jaki bym chciała. Co chwile mnie zaczepiał i nie dawał czegokolwiek powtórzyć! Nie żeby mi się nie podobało, ale niedługo mieliśmy mieć ważny test. No cóż...<br />
<a href="http://images5.fanpop.com/image/photos/28500000/Alex-reading-the-spell-book-in-WOWP-selena-gomez-28507921-500-278.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://images5.fanpop.com/image/photos/28500000/Alex-reading-the-spell-book-in-WOWP-selena-gomez-28507921-500-278.gif" height="177" width="320" /></a>Teraz właśnie siedziałam na łóżku i czytałam książkę, "Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd" Matthew Quick'a.<br />
Byłam już po kąpieli, a zegar wskazywał 22:10. Stwierdziłam, że niedługo będę musiała iść spać, w końcu jutro znowu szkoła... borykanie się z tępą Carly i jej armią, oraz Josh'em. O nim to nawet nie chcę myśleć, ale muszę przyznać, że ta sytuacja w restauracji trochę mnie przeraziła. Tak, miałam przy sobie Justina i absolutnie nie bałam się, że stanie mi się coś złego... Chodzi o ogół. Czy on naprawdę mógłby podnieść rękę na dziewczynę? To pytanie cały czas krąży mi po głowie, odkąd go wtedy spotkaliśmy.<br />
Postanowiłam przed snem jeszcze spakować się na jutro, bo znając życie- rano nie będę miała czasu na nic. Zawsze tak jest, mimo że tłumaczę sobie każdego wieczora, że zdążę. Dziś nie popełnię tego błędu.<br />
Podeszłam do biurka i spojrzałam na wywieszony ponad nim plan lekcji. Poniedziałki mamy dość luźne: dwa wf, angielski, zajęcia artystyczne i historia. Na szczęście tylko pięć lekcji, wyjątkowo.<br />
Spakowałam wszystkie potrzebne książki i zeszyty do mojej ulubionej czarnej torby. Cóż, nie wszystkie, bo część czekała na mnie w szatni. Strój na wf włożyłam do specjalnego worka i także upchałam do torby.<br />
Poszłam jeszcze do toalety, a chwilę później leżałam wygodnie w łóżku, czekając na sen.<br />
<br />
~następnego dnia~<br />
<br />
Obudził mnie budzik... no tak, zaczyna się. Zwlekłam się z łóżka i wolnym krokiem podeszłam do szafy. Nie wiem dlaczego, ale dzisiaj szczególnie mi się nic nie chciało. Może przez ten poniedziałek. <a href="http://media4.onsugar.com/files/2012/10/40/5/192/1922261/3b56fae8a417d50c_Selena-Gomez-heart-sweater.xxxlarge_1.jpg" target="_blank">Wybrałam prosty, wygodny zestaw</a> i udałam się z nim do toalety. Wzięłam także szybki prysznic, z nadzieją, że to mnie trochę ożywi. Niestety nie udało się. Umyłam także zęby i nałożyłam delikatny makijaż. Wchodząc z powrotem do swojego pokoju, zerknęłam na telefon i zobaczyłam, że jest już 7.30... Jeszcze tego brakowało, żeby się spóźnić... szkoda, żerodzice nie pozwalają mi jak na razie na samochód, ale w zamian za to, dostanę go w prezencie na 18-stkę. Wtedy dopiero będę mogła zrobić prawo jazdy... Wrzuciłam telefon do torby i wzięłam ją ze sobą.<br />
Zeszłam na dół i na lodówce wisiała kartka:<br />
<br />
<b>"Cześć kochanie, musieliśmy dziś wyjść wcześniej, nie spóźnij się do szkoły. -Mama"</b><br />
<b><br /></b>
Nie chcąc tracić czasu, tradycyjnie, wzięłam miskę, wsypałam do niej płatki i zalałam mlekiem. Zawsze chce zrobić sobie jakieś pyszne śniadanie, obiad czy naleśniki, ale cóż... nigdy nie ma czasu. Tylko w weekend mamie czasem uda się coś takiego przygotować.<br />
Szybko zjadłam i odstawiłam naczynia do zmywarki. Chwilę później, jak zawsze- punktualnie przyszedł po mnie Justin. Usłyszałam dzwonek do drzwi i szybkim krokiem podeszłam, aby je otworzyć.<br />
-Cześć księżniczko.- powitał mnie ciepło, dając krótkiego buziaka na powitanie. Od razu uśmiechnęłam się na ten gest. Wpuściłam go do środka, a sama zabrałam się za zakładanie butów. Wybrałam zwykłe, czarne botki na płaskiej podeszwie. Zarzuciłam na siebie też czarną parkę i zabrałam torbę. Wyszłam z domu i upewniając się, że zamknęłam drzwi na klucz, zauważyłam, że Justin idzie w kierunku swojego domu.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/257f38188fa09a40f841ab99a0368837/tumblr_inline_mhz86q7Nfs1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/257f38188fa09a40f841ab99a0368837/tumblr_inline_mhz86q7Nfs1qz4rgp.gif" /></a>-Zapomniałeś czegoś?- zapytałam lustrując go wzrokiem i próbując wyczuć, że może czegoś nie wziął. (swoją drogą- wyglądał świetnie).<br />
-Mam dla Ciebie niespodziankę.- odwrócił się w moją stronę i skinął głową bym do niego podeszła. Od razu to zrobiłam i złapałam chłopaka za rękę. Chwilkę później znajdowaliśmy się pod jego domem, a raczej garażem. Podszedł do drzwi i je otworzył, a ja zastałam tam <a href="http://www.blogcdn.com/www.autoblog.com/media/2011/01/02-2012-mercedes-cls-63-amg.jpg" target="_blank">czarnego mercedesa</a>, o ile się nie mylę-jego rodziców.<br />
-Umm, twoi rodzice nie poszli dziś do pracy?- zapytałam zdezorientowana podchodząc do chłopaka.<br />
-Dali mi go! Oddali mi swój samochód!- krzyknął i od razu mnie przytulił, podnosząc lekko nad ziemią. Odwzajemniłam to, wiedziałam jak bardzo cieszył się, że wreszcie będzie mógł sam jeździć.<br />
-Wow!- udało mi się wykrztusić, gdy Justin już mnie puścił.<br />
-Kupili jakiś nowy, więc stwierdzili, że ten mogą mi oddać. Poprawiłem ostatnio trochę oceny, może to dlatego.- odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.- Dziękuję, że tak na mnie naciskałaś i nie dałaś żyć, przynajmniej ta nauka się trochę opłaciła!- oboje zaśmieliśmy się na jego komentarz. To prawda, zawsze mu trułam dupę, żeby zaczął się uczyć. Troszkę poskutkowało.<br />
-To co, wypróbujemy go?- wesoło zamachał kluczykami i otworzył mi drzwi od strony pasażera.<br />
-Madame.- próbował naśladować włoski akcent i ukłonił się przede mną, tym samym sprawiając, że wybuchłam śmiechem. Zadowolona usiadłam na miejscu, a mój chłopak aka największy gentelman na świecie zaraz do mnie dołączył.<br />
-Wreszcie nie będziemy musieli jeździć metrem.- westchnął zrezygnowany.<br />
-Ale zdajesz sobie sprawę, że autem będziemy jechać, jakieś dwadzieścia minut dłużej?- zapytałam unosząc jedną brew. Nie chciałam dzi że szkoła nie był, ale to była prawda. Mimo, że szkoła nie była daleko, to metrem trafilibyśmy tam o wiele szybciej.<br />
-Cóż, będziesz musiała wcześniej wstawać... Jeśli oczywiście chcesz jechać z takim wspaniałym przystojniakiem, jak ja.- zabawnie poprawił swoją bluzę, znów zdobywając ode mnie chichot. On nigdy nie może być poważny.<br />
-Rozważę taką opcję.- tym razem on mi zawtórował. Odpalił silnik i włączył radio, gdzie aktualnie leciała jakaś klubowa piosenka.<br />
-A właśnie! Miałam pytać... rodzice wiedzą już o tatuażu?- powiedziałam dyskretnie spoglądając na jego przedramię.<br />
-Jeszcze nie.<br />
-Jak Ci się to udało?- spytałam zaskoczona. Napis wcale nie był aż tak mały. Plusem jest to, że mamy jesień i bez problemu można chodzić w długich rękawach.<br />
-Nie mam pojęcia.- pokręcił głową z rozbawieniem. -Prędzej czy później będę musiał im powiedzieć.- westchnął.- Ale na razie, chcę się nacieszyć moim samochodem.*<br />
<br />
~~<br />
Tak jak myślałam, jechaliśmy o wiele dłużej i spóźniliśmy się pięć minut na lekcje. Nie mieliśmy tych samych, więc poszliśmy osobno. Ja niestety musiałam szybko biec do szatni, na szczęście była otwarta. W ekspresowym tempie przebrałam się w strój na wf i poszłam na salę.<br />
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam nieco zasapana do nauczycielki, która siedziała aktualnie na ławce.<br />
-W porządku dołącz do reszty.- powiedziała i wskazała na grupkę dziewcząt robiących rozgrzewkę. Od razu zobaczyłam Ashley i stanęłam obok niej wykonując jakieś ćwiczenia, które pokazywała Lucy**.<br />
-Co to za spóźnienie moja droga?- powiedziała żartobliwie moja przyjaciółka.<br />
-Daj spokój. Justin dostał od rodziców samochód i uparł się, by nim przyjechać.- westchnęłam. On jest taki uparty.<br />
-Boże, pewnie wieki staliście w korkach.<br />
-Dokładnie tak.- odpowiedziałam i zaczęłam robić kolejne ćwiczenie, którym były skłony. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nie ma dziś Carly, dziwne. Zazwyczaj pojawiała się na wf-ie, chociaż nie zawsze ćwiczyła. Narzekać nie będę.<br />
-Dobrze dziewczyny!- klasnęła w dłonie pani Sparks i podeszła do naszej grupy.- Dziś pogramy w siatkówkę.- powiedziała entuzjastycznie i zaraz otrzymała kilka jęków. Ja osobiście się cieszyłam, lubiłam ten sport i szło mi całkiem nieźle. Może nie tak dobrze, żeby grać w reprezentacji szkoły, ale w porównaniu do innych dziewczyn, było w porządku. Zaczęłyśmy wybierać składy. Właściwie to ja i Jade, gdy do sali wbiegła Carly. <i>A miało być tak pięknie...</i><br />
Od razu podeszła do nauczycielki i zaczęła się tłumaczyć. Dokładnie nie słyszałam ich rozmowy, tylko pojedyncze słowa, z tego więc wywnioskowałam, chwilę potem dołączyła do naszej grupy z jej standardowym, irytującym uśmieszkiem. Szczerze mówiąc miałam ogromną ochotę jej dogryźć, ale powstrzymałam się.<br />
W mojej drużynie była: Ashley, Lucy, Alison, Emma i Willow, a w drugiej: Jade, Carly, Suzie, Rose i Maya.<br />
Zaczęłyśmy grać. To, że Carly była w przeciwnej drużynie dawało mi jeszcze większą motywację.<br />
Walka. Wygrałyśmy, ja stałam na serwach. Przebiłam piłkę i zaczęła się rozgrywka.<br />
Punkt dla nas.<br />
Po kilkunastu minutach było już 15:8 dla Nas.<br />
Zauważyłam, że rywale rozgrywają piłkę na trzy, w pewnym momencie Carly z całej siły odbiła piłkę i trafiła mnie prosto w nos. Zrobiła to specjalnie!<br />
Automatycznie złapałam się za niego i usiadłam na podłodze. Zaczęły lecieć mi łzy. Podbiegły do mnie dziewczyny, a zaraz później nauczycielka.<br />
-Matko Maddie, nic Ci nie jest?- dopytywała Ashley. Bolało jak cholera. Nie jestem typem panikary, ale czułam, że naprawdę coś mi się stało.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://stream1.gifsoup.com/view4/4098159/selena-gomez-yelling-o.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://stream1.gifsoup.com/view4/4098159/selena-gomez-yelling-o.gif" /></a></div>
-Ty szmato, zrobiłaś to specjalnie!- krzyknęłam do mojego wroga publicznego numer jeden, gdy zauważyłam, że cieknie mi krew. Pani Sparks podała mi chusteczkę.<br />
-Ja? Skądże.- udawała zaskoczenie. Tak, jasne. Może kiedyś bym w to uwierzyła, na pewno nie teraz.- Przepraszam, że tak wyszło.- powiedziała, a ja tylko przewróciłam oczami na jej sztuczną uprzejmość. Niech chociaż się teraz przyzna.<br />
-Dziewczyny, koniec tego. Zaprowadź ją do pielęgniarki, Moore.- skinęła głową, a po chwili szłam już z przyjaciółką w stronę gabinetu.<br />
-Nie wierzę, że to zrobiła!- prawie krzyknęłam.<br />
-Może to naprawdę było niechcący.- próbowała mnie pocieszyć, ale ja znałam prawdę.<br />
-Wierzysz w to?- zaśmiałam się sarkastycznie.<br />
Weszłyśmy do pokoju pani Evans, szkolnej higienistki.<br />
-Maddie dostała piłką w twarz. Dość mocno.- zaczęła tłumaczyć Ashley.<br />
Kobieta skinęła głową, bym usiadła, tak też zrobiłam.<br />
Zaczęła oglądać mój nos i w niektórych miejscach dotykać, co sprawiało mi ogromny ból.<br />
-Na szczęście nie jest złamany, ale bardzo mocno stłuczony. Założę opatrunek i będziemy mogli Cię zwolnić do domu. Musiałaś nieźle oberwać.- powiedziała wciąż nie odrywając wzroku od mojej twarzy.<br />
Zrobiła tak jak powiedziała i dodatkowo wypisała mi zwolnienie, które będę musiała przekazać wychowawcy. Zaleciła, że jeśli będzie mnie bardzo bolało, mogę wziąć jakąś tabletkę i jakieś tam okłady, by załagodzić opuchliznę.<br />
Ash odprowadziła mnie do szatni, gdzie się przebrałam, a później poszłam do szafki po kurtkę. Spojrzałam w lusterko, które było tam przywieszone.<br />
-Matko, jak ja wyglądam.- przeraziłam się. Nos cały spuchnięty i w dodatku ten opatrunek.<br />
-Nie jest tak źle.- dziewczyna poklepała mnie po ramieniu, ale chyba sama nie wierzyła w to co mówi.- Jeśli chcesz, wieczorem podrzucę Ci notatki.<br />
-Jasne, wpadaj kiedy chcesz.- uśmiechnęłam się i dałam jej buziaka w policzek na pożegnanie.- A, i jeśli możesz, powiedz Justinowi co się stało.- dodałam po chwili i udałam się w kierunku wyjścia. Czeka mnie jeszcze podróż metrem z tym czymś na twarzy. O zgrozo...<br />
<br />
Justin POV<br />
<br />
Właśnie miałem iść na dół, na salę gimnastyczną po Maddie, która powinna kończyć teraz drugi wf. Po drodze jednak zatrzymała mnie Ashley.<br />
-Mad jest zwolniona do domu.<br />
-Czemu, coś się stało?- zapytałem zdezorientowany.<br />
-Dostała piłką w nos.- westchnęła.- ale spokojnie, nie jest złamany, tylko mocno stłuczony.<br />
-Od kogo?- martwiłem się. Wiem, że to prawdopodobnie nie było nic poważnego, ale mimo wszystko. Dziewczyna, którą kocham najbardziej na świecie siedzi teraz w domu, poobijana.<br />
-Nie ważne, to był wypadek...- chciała zakończyć ten temat, więc zacząłem się domyślać czyja to była sprawka.<br />
-Kto to zrobił?- powtórzyłem pytanie akcentując każdy wyraz. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana.<br />
-Carly.<br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/aa016b178fa4e33a73e851e6f4779d1d/tumblr_mt363vEXdy1siw7tgo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/aa016b178fa4e33a73e851e6f4779d1d/tumblr_mt363vEXdy1siw7tgo1_500.gif" height="165" width="320" /></a>-Znowu ona!- krzyknąłem i zacząłem iść dalej w stronę sali gimnastycznej, licząc na to, że ona nadal tam jest. Słyszałem jeszcze teksty Moore, w stylu "odpuść sobie", ale ja nie miałem zamiaru. Nie mogłem uwierzyć, że wciąż ma jakiś problem.<br />
Podszedłem pod wyznaczone miejsce, a już po chwili zobaczyłem jak z szatni obok wychodzi ta kretynka.<br />
-Ej Carly!- krzyknąłem za nią.<br />
-Słucham Cię Justin?- odwróciła się w moją stronę i zaczęła trzepotać rzęsami. Ta dziewczyna chyba naprawdę nie ma, ani wstydu, ani honoru.<br />
-Odpierdol się w końcu ode mnie i Mad! Wiem, że nie zrobiłaś tego niechcący, każdy to wie. Może poza nauczycielką. I tutaj masz szczęście. Idiotko, mogło stać się jej coś poważnego!- wrzasnąłem, ale już po chwili się opanowałem widząc spojrzenia skierowane w naszą stronę.- Ale czy ty kiedykolwiek pomyślałaś o kimś innym niż o sobie?- zaśmiałem się sarkastycznie.- oczywiście, że nie!- dokończyłem swoje przemówienie i tak po prostu odszedłem. Nie miałem czasu na to, by jeszcze bardziej się denerwować. Ona nawet nie zareagowała, co mnie trochę zdziwiło. Może w końcu cokolwiek do niej dotrze...<br />
<br />
~cztery dni później~<br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Dziś piątek, przez cały tydzień nie chodziłam do szkoły. Chciałam zostać w domu, bo cały czas było widać ogromnego sniaka na moim nosie, nie dało się tego niczym zakryć! Dziś było już lepiej. Justin i Ashley codziennie mnie odwiedzali, więc nie nudziło mi się. Był już wieczór więc siedziałam w swoim pokoju przed laptopem, tradycyjnie sprawdzając portale społecznościowe.<br />
Logując się na facebooka, zobaczyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość. Nie wchodziłam na niego od środy, więc od razu pomyślałam, że to moja przyjaciółka lub chłopak.<br />
Myliłam się i bardzo zaskoczyło mnie to, co zobaczyłam.<br />
<b>"Cześć Maddie, możemy się jutro spotkać? To bardzo ważne."</b><br />
Cóż, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nadawcą był Evan. Czego on w ogóle chce? <br />
<b>"Nawet się nie znamy, a Ty masz do mnie <i>ważną sprawę</i>?"</b> Odpisałam szybko, widząc, że kółeczko obok jego nazwiska ma zielony kolor, co oznaczało, że jest dostępny. <br />
<b>"Proszę." </b>To dziwne, jednak ciekawość podpowiadała mi, bym się z nim umówiła. Co mi szkodzi?<br />
<b>"O której?" </b>Odpisałam zrezygnowana, wiedząc, że nie mam co pytać o powód. Tak czy owak, nie odpowiedziałby mi teraz.<br />
Chwilę potem dostałam odpowiedź.<br />
<b>"W tym parku, w którym się spotkaliśmy. O 12"</b><br />
Nie odpisywałam już, tylko poszłam wziąć kąpiel. Cały czas zastanawiałam się, o co może chodzić.<br />
<br />
_______<br />
Matko, okropnie mi ten rozdział wyszedł. Nie miałam w ogóle weny. Przepraszam, ale nie chciałam zostawiać Was z niczym.<br />
+już ponad 9tys. wyświetleń! Dziękuję.<br />
*nie jestem pewna od którego roku życia, można mieć prawo jazdy w Anglii, ale to tylko opowiadanie, więc przyjęłam, że od 16 ;)<br />**Imię jakiejś koleżanki, pozostałe z gry w siatkówkę tak samo. Chodzi o to, że nie są jakieś ważne, więc nie mają postaci itd.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-73107512242288550152014-11-26T18:04:00.000+01:002014-11-27T09:08:08.067+01:00ROZDZIAŁ 16*przepraszam za błędy*<br>
<br>
Maddie POV<br>
<br>
Kolacja przebiegła spokojnie, nawet nie tak nudno jak przypuszczałam. Ten cały Evan okazał się całkiem w porządku, tylko troszkę mnie denerwował, więc to już sukces. Odnoszę wrażenie, że ojciec dużo od niego wymaga, a w rzeczywistości- on ma zupełnie inne plany na przyszłość. Jedna rzecz mnie szczególnie irytowała- cały czas mi się przyglądał, a gdy go na tym przyłapałam, głupkowato się uśmiechał... cóż, może nie jestem najbrzydszą dziewczyną na świecie, ale mam chłopaka. Właśnie, on o tym nie wie.<br>
Nie chce, żeby jakoś próbował się ze mną kontaktować, mogłam to wpleść jakoś w rozmowę, cholera.<br>
Troszkę już na to za późno, ale trudno, może tylko za dużo sobie wyobrażam. Wracając do tematu, właśnie poszłam na górę, a goście przed chwilką wyszli. Tylko czekam, aż będę mogła wziąć prysznic i wreszcie położyć się do łóżka.<br>
Chyba nie będzie mi to dane tak szybko, ponieważ gdy właśnie ściągałam biżuterię i rozczesywałam włosy, do mojego pokoju ktoś zapukał. Od razu odpowiedziałam "proszę", wiedząc, że to któreś z rodziców, cenię jednak to, że najpierw dają o sobie znać, co jak co- na prywatność narzekać nie mogę.<br>
Tak jak przypuszczałam do pokoju wszedł tata.<br>
-Nie było tak źle, co?- zagadał siadając na łóżku, podczas gdy ja ściągałam kolczyki siedząc przy toaletce.<br>
-Właściwie to nie, należy Ci się ten awans i mam nadzieję, że go dostaniesz.- uśmiechnęłam się.<br>
-Chyba spodobałaś się Evan'owi.- zaśmiał się.<br>
-Tato, daj spokój. Wiesz, że mam chłopaka.- westchnęłam.<br>
-Wiem, wiem.- przerwał na chwilę i wstał.- No cóż, chciałem Ci tylko podziękować za dzisiaj, wiem, że pewnie miałaś ciekawsze plany na popołudnie.<br>
-Nie ma za co- odwróciłam się w jego stronę i posłałam delikatny uśmiech co odwzajemnił i wyszedł z pokoju. Podeszłam do szafki, wybierając czystą bieliznę i moją ukochaną pidżamę, czyli <a href="http://picture-cdn.wheretoget.it/zxjy9u-l-610x610-shirt-selena-gomez-movie-spring-breakers-cartoon-baggy-tshirt-pyjamas-90s-grunge-disney-bikini.jpg" target="_blank">za dużą koszulkę z garfield'em</a>. Może to dziecinne, ale naprawdę ją uwielbiałam. Z zebranymi rzeczami udałam się do łazienki. Zmyłam szybko makijaż i weszłam pod prysznic. Nie trwało to zbyt długo, bo chciałam jeszcze pooglądać coś, pograć czy cokolwiek. Włosy zostawiłam mokre, by następnego dnia były naturalnie, lekko pofalowane. Wróciłam z powrotem do swojego pokoju i tak jak planowałam rzuciłam się na łóżko z laptopem. Spojrzałam na godzinę- 21.05, nieźle. Nie siedzieli tak długo. Pierwsze co zrobiłam to weszłam na facebook'a i odczytałam wiadomość od Ash.<br>
<br>
<b>A:Jak tam randka? ;)</b><br>
<b><br></b>
Od razu odpisałam.<br>
<br>
<b>M: </b><b>Daj spokój, jestem taką fartowną osobą, że akurat musieliśmy spotkać tam Josh'a.</b><br>
<b>A: No co Ty! Mam nadzieję, że nic nie odpierdolił. Ten człowiek naprawdę działa mi na nerwy.</b><br>
<b>M: Ashley Moore, co to za słownictwo, nie poznaję Cie! A tak na marginesie- odpierdolił i to dużo. Pogadamy jutro? </b><br>
<b>A: Pewnie, czuję że to będzie długa rozmowa:*<br>M: Okej, to zadzwonię przed południem. Pa:*</b><br>
<b><br></b>
Zamknęłam okienko rozmowy i sprawdziłam powiadomienia. Większość z nich nie była niczym specjalnym. Jakieś polubienia, bezsensowny komentarz albo zaproszenie do gry. Moją uwagę przykuło jednak zaproszenie do znajomych.<br>
<b>Od: Evan Stewart</b><br>
Super, skąd on w ogóle wiedział jak mam na nazwisko?<br>
No tak, przecież jego ojciec zna mojego.<br>
Ale musiał o to zapytać.<br>
Okej, chyba trochę przesadzam. To normalne, w końcu teoretycznie jesteśmy znajomymi.<br>
Z drugiej strony nie wiem czy mam to zaakceptować, czy odrzucić.<br>
<i>Boże Maddie, jesteś psychiczna</i>. Na szybko kliknęłam "akceptuj" i weszłam na youtube, chciałam pooglądać swoich ulubionych vlogerów.<br>
Jutro niedziela, więc spotkam się z Ashley, a potem niestety przyjdzie czas na zadania domowe. Mam nadzieję, że znajdę trochę czasu dla Justina. Trochę to głupie, ale już za nim tęsknię. Pewnie pomyślicie sobie, że kłamię, albo chcę być na siłę romantyczna, ale taka jest prawda. Miłość to wspaniałe uczucie, nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam, a teraz? Czuję się jak w skowronkach. To coś, czego nie możesz zatrzymać, nawet jeśli byś chciała. Można powiedzieć, że to dobre, ale tylko wtedy gdy zakochasz się we właściwej osobie, a ona to odwzajemnia. Nie mam co do tego wątpliwości. Był taki szczery gdy mi to wyznawał, to było wręcz... urocze. Tak, prawdopodobnie jestem lekkomyślna i głupia, ale mimo tego, że jesteśmy ze sobą krótko to czuję tę więź. Myślę, że to dlatego, że zaczynaliśmy jako przyjaciele, a dopiero potem uświadomiliśmy sobie, że to jednak coś więcej.<br>
<br>
***<br>
Nim się obejrzałam, była już 23.20, a ja wciąż oglądałam filmiki. Właściwie, to nadal bym to robiła gdyby nie dźwięk mojej komórki.<br>
<br>
<b>J: Jeszcze nie śpisz księżniczko? Jak minął dalej dzień?</b><br>
<b><br></b>
Wspominałam już, że mój chłopak jest cholernie słodki? Gdy odczytałam tę wiadomość, uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy.<br>
<br>
<a href="http://25.media.tumblr.com/5e545bb8d19a4e0a0ede47e3f182e28a/tumblr_mk9xrjYocR1rx6f9to1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://25.media.tumblr.com/5e545bb8d19a4e0a0ede47e3f182e28a/tumblr_mk9xrjYocR1rx6f9to1_500.gif" height="181" width="320"></a><b>M: Jakoś nie mogę, dzisiaj przyszedł szef taty na kolację, ze swoim synem, ale nie było aż tak źle. </b><br>
<br>
Dostałam sms, z treścią której mogłam się spodziewać...<br>
<br>
<b>J: Mam nadzieję, że nie jest seksowniejszy ode mnie;)<br>Co robisz jutro?</b><br>
<b><br></b>
Cały Justin... Poza tym- żebym sama wiedziała co dokładnie jutro robię... Odpisałam, że nikt nie jest seksowniejszy od niego- niech się cieszy, już mogę sobie wyobrazić ten jego cwaniacki uśmieszek, gdy to przeczytał. Dodałam też, że spotykam się z Ashley i mam sporo nauki, ale dla niego też będę mieć czas, a teraz idę spać. Chwilę potem dostałam odpowiedź.<br>
<b><br></b>
<b>J: Wiedziałem;) </b><br>
<b>Dobranoc, śnij o mnie:*</b><br>
<b><br></b>
<b>M: Będę, Kocham Cię.</b><br>
<b><br></b>
<b>J: Ja Ciebie też.</b><br>
<b><br></b>
Tak oto w cudownym stylu, zakończyłam dzisiejszy dzień. Zamknęłam laptopa, położyłam się wygodnie i przykryłam kołdrą. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać.<br>
Jak życie może diametralnie się zmienić przez jedną głupią rzecz, w Naszym przypadku ten zakład, na który wpadłam po zobaczeniu plakatu jakiegoś dennego filmu w metrze. Jak dopiero teraz zobaczyliśmy co tak naprawdę nas łączy, jak przez ten- mimo, że na razie krótki związek- mogłam stać się tak szczęśliwa. Nie odczuwam wcale tego, że minęło dopiero kilka tygodni, a miłość wyznaliśmy sobie dwa dni temu na imprezie, to nie ma znaczenia- znamy się od zawsze i wiemy o sobie wszystko. Zdałam sobie sprawę z tego, że należy cieszyć się każdą małą rzeczą i nie dołować od razu, gdy coś nie wyjdzie, albo jest nie tak.<br>
Przez dłuższy czas leżałam myśląc, po czym usnęłam.<br>
<br>
*następny dzień*<br>
<br>
Obudziłam się... sama nie wiem dlaczego. Chyba mój organizm otrzymał już dostateczną dawkę snu. Co tu się dziwić- spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że już jedenasta. Dziwne, że mama mnie jeszcze nie budzi... Tata pewnie znów pojechał do biura, ale nie mam mu tego za złe, jestem po prostu zdumiona,że tak ciężko pracuje. Mam nadzieję, że chociaż wcześniej wróci.<br>
Wybrałam ubrania, decydując się na <a href="http://coolspotters.com/files/photos/967721/selena-gomez-and-wildfox-sequin-love-skull-sweater-gallery.jpg" target="_blank">biały t-shirt z czarnym nadrukiem, oraz bordowe spodnie</a>. Ze względu na tę świetną pogodę za oknem-czujecie ten sarkazm?- nie miałam na nic ochoty. Szybko wykonałam poranną toaletę i zrobiłam lekki makijaż. Włosy jedynie rozczesałam i zostawiłam takie, jakie są- czyli delikatne loki.<br>
Czując burczenie w brzuchu, zeszłam na dół gdzie zastałam moją mamę.<br>
-Śpiąca królewna już wstała?- zażartowała.<br>
-Kiedyś trzeba.- zawtórowałam jej. Nie mogłam narzekać na złe kontakty z rodzicami. Nieźle się uczyłam, tak samo z zachowaniem- ufali mi. To było dla mnie najważniejsze, ale z drugiej strony- sama na to zapracowałam. Chociaż bywają dni, że jestem nieznośna... Cóż, ważne, że chociaż zdaje sobie z tego sprawę. Idąc do kuchni, zauważyłam, że czekają już na mnie przygotowane kanapki, awh.<br>
-Dziękuje mamo!- krzyknęłam szykując sobie jeszcze herbatę. Gdy była gotowa, wzięłam także talerz i poszłam do salonu, gdzie moja rodzicielka aktualnie oglądała wiadomości. Dosiadłam się i zabrałam za jedzenie, stawiając kubek na stoliku.<br>
-Idę niedługo do Ashley, obiecałam, że się spotkamy.- oznajmiłam pomiędzy kęsami.<br>
-A lekcje?- Oh, nie wspomniałam, że to właściwie jedyna rzecz, o którą wypytują.<br>
-Odrobię wieczorem.- Uśmiechnęłam się, a mama przytaknęła i razem zaczęłyśmy wpatrywać się w telewizor, co chwilę komentując coś pod nosem. <i>Tak, to miałam po niej. </i><br>
Po skończonym śniadaniu odniosłam wszystko do kuchni i wstawiłam do zmywarki. Spojrzałam na zegarek, gdzie było już kilka minut po dwunastej. Zadzwoniłam więc do mojej przyjaciółki.<br>
Szybko poinformowałam ją, że jestem już gotowa, ona także była, więc umówiłyśmy się na pół godziny w pobliskim parku. Mając jeszcze trochę czasu, poszłam do siebie do pokoju i spakowałam kilka podstawowych rzeczy do mojej ulubionej, czarnej torby- okulary, portfel, telefon, błyszczyk. Zbiegłam na dół, poinformowałam mamę, że już wychodzę, ale wrócę prawdopodobnie na obiad.<br>
<br>
Po kilkunastu minutach byłam już w parku, gdzie czekałam na Ashley. Siadłam na "naszej" ławce i wyjęłam telefon z torby. Szybko napisałam, że już czekam. Sprawdziłam też powiadomienia z twittera, a chwilkę później dostałam odpowiedź:<br>
<br><b>A: Przepraszam, będę niedługo. </b><br>
<b><br></b>
Ja już znam to jej "niedługo"... Westchnęłam i postanowiłam już nie odpisywać i w spokoju poczekać na dziewczynę, w końcu mój sms i tak by nic nie zmienił.<br>
Zaczęłam grać w cokolwiek, byle tylko zabić czas, aż zobaczyłam, że ktoś idzie przez park, zmierzając w moją stronę; był to mężczyzna. Na początku trochę się przestraszyłam, ale potem rozpoznałam w nim tego gościa od kolacji ojca... Evan'a. Żeby tylko mnie nie zauważył... Nie, żeby był chamski, albo coś w tym stylu, po prostu nie miałam ochoty z nim rozmawiać, poza tym sam w sobie działał mi troszke na nerwy. Naprawdę nie wiem dlaczego. Może po prostu nie mam teraz humoru i tyle.<br>
Jak widać dzisiaj nie był mój szczęśliwy dzień.<br>
-O, cześć!- powiedział entuzjastycznie, gdy mnie zobaczył.- Maddie, prawda?<br>
<a href="http://cdn2.crushable.com/wp-content/uploads/2013/09/Liam-Hemsworth-Smiling.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="135" src="http://cdn2.crushable.com/wp-content/uploads/2013/09/Liam-Hemsworth-Smiling.gif" width="320"></a><i>Nie kurwa, Britney Spears. </i>-Ymm, tak.- odpowiedziałam, krótko na niego spoglądając, starając się dać do zrozumienia, że nie mam ochoty na rozmowę. Chyba nie zrozumiał aluzji, bo sekundę potem dosiadł się do mnie.<br>
-Co tak sama siedzisz i grasz...-urwał i zajrzał mi przez ramię- w Angry Birds?- dodał po chwili i zaśmiał się.<br>
-Właściwie, to czekam na kogoś.- uśmiechnęłam się cwaniacko. Wiem, że odpowiedziałam wymijająco, ale może będzie myślał, że na chłopaka i sobie pójdzie. Szkoda, że akurat nie było tutaj Justina.<br>
-Rozumiem... Mogę poczekać z tobą, jeśli nie masz nic przeciwko?- uśmiechnął się. No i co niby miałam mu powiedzieć?<br>
-Jasne.- próbowałam szczerze odwzajemnić jego gest, ale nie jestem pewna czy wyszło.<br>
-To... gdzie chodzisz do szkoły?-<i> Super temat, nie ma co.</i><br>
-Esbury High School*, wiesz gdzie to?<br>
-Nie do końca.- zaśmiał się.- Ja jestem w West London Collage*.- <i>Obchodzi mnie to tyle, co zeszłoroczny śnieg</i>... Tylko potaknęłam głową, więc chłopak dalej ciągnął tę- już skazaną na niepowodzenie- rozmowę.- Ty wiesz już gdzie chcesz iść?<br>
-Jeszcze nie, może gdzieś poza miastem... A jeśli tutaj to myślałam o Queen's Collage*, albo First Place Collage*, chyba są w porządku, ale jeszcze nie wiem na co.- Jak widzicie rozciągnęłam swoją wypowiedź do maksimum, nie chciałam byc chamska, ale mógł po prostu iść dalej, ledwo się poznaliśmy, więc o czym mamy rozmawiać..<br>
Przez chwilę zapadła między nami cisza, ale cieszyłam się w sumie z tego powodu. Było dość niezręcznie, ale kilka minut później dołączyła do nas moja przyjaciółka, normalnie spadła mi z nieba!<br>
-Cześć Ash!- przywitałam ją entuzjastycznie i od razu wstałam z ławki, przytulając ją. Dziewczyna stała dość zmieszana, patrząc to na mnie, to na "nieproszonego gościa". -Ah, no tak... To jest Evan, a to Ashley, moja przyjaciółka.- Podali sobie dłonie. Widziałam, że chłopak się jej spodobał, ale w końcu miała już Kenny'ego.<br>
-No więc, my będziemy już lecieć, miło było pogadać.- Powiedziałam i jak najszybciej udałam się do wyjścia z parku, słysząc za sobą jeszcze ciche "do zobaczenia". Co to miało znaczyć? Nie mam zamiaru się z nim widzieć.<br>
-Co to było za ciacho?!- niemal pisnęła Moore, gdy wreszcie znalazłyśmy się poza zasięgiem słuchu chłopaka.<br>
-Był wczoraj u Nas na kolacji, jego ojciec to szef mojego.- westchnęłam z irytacją.<br>
-Chyba go nie lubisz?- stwierdziła, raczej pytająco.<br>
-Właściwie to sama nie wiem czemu, jest dosyć miły...<br>
-Może ja go polubię.- zaśmiała się i zabawnie poruszyła brwiami, gdy szłyśmy w bliżej nieokreślonym kierunku.<br>
-A co z Kennym?- spytałam pół żartem, pół serio. Właściwie to byłam ciekawa, czy wydarzyło się coś na tej imprezie.<br>
<a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lc3g3jW7Du1qey8xjo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="190" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lc3g3jW7Du1qey8xjo1_500.gif" width="320"></a>-Sama nie wiem, niby się spotykamy, piszemy, nawet się całowaliśmy, ale to chyba nie jest oficjalne... Boje się, że on widuje się też z kimś innym skoro tego nie zadeklarował, rozumiesz prawda?- tylko przytaknęłam mając dość smutny wyraz twarzy. Naprawdę chciałabym, żeby im się ułożyło.<br>
-Może z nim pogadam?- zaproponowałam niepewnie, otrzymując złowrogie spojrzenie od dziewczyny, mówiące "sama umiem sobie poradzić"- Tak dyskretnie, przy okazji, zapytam czy dla niego to coś poważnego, albo naślę Justina.<br>
-Naprawdę mogłabyś to zrobić?- spytała, tym razem z nadzieją. Łatwo ją przekonałam...<br>
-Pewnie, nic trudnego.- strzepałam niewidzialny pył ze swojego ramienia, na co obie zachichotałyśmy. -To co, idziemy gdzieś na kawę?<br>
-I musisz mi opowiedzieć wszystko o akcji z Joshem!- cóż, wesoło nie będzie.<br>
<br>
***<br>
Opowiedziałam dziewczynie wszystko ze szczegółami. Od momentu jak ten dupek wszedł do knajpy, aż do tego w którym Justin prawie go pobił. Była tak samo zszokowana jak ja, tym, że chciał podnieść na mnie rękę. Co za facet tak robi?<br>
Teraz byłam już w domu, po wspólnym obiedzie z rodzicami. Tata wrócił dziś wcześniej, co oznaczało, że mogliśmy zjeść we trójkę. Lubiłam takie chwile.<br>
Zegar wskazywał siedemnastą, zaraz miał wpaść Justin, razem się pouczyć. Nie wiem, czy nam to wyjdzie...<br>
Jak na zawołanie usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu poderwałam się z kanapy i otworzyłam.<br>
Wpuściłam chłopaka, do środka, spokojnie przywitał się z moimi rodzicami i poszliśmy na górę. Nie obyło się oczywiście bez komentarzy "zostaw otwarte drzwi" i tym podobne...<br>
-To od czego zaczynamy?- powiedziałam, gdy byliśmy już u mnie, wskazując na książki leżące na biurku. Biologia, geografia, chemia...<br>
-Może od tego?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem, złapał mnie mocno w talii, przyparł do ściany i pocałował. Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł...<br>
<br>
_________________<br>*Nazwy są zmyślone, niektóre zainspirowane prawdziwymi<br>
<br>
No i mamy już szesnasty, wyszedł dość słabo, nic konkretnego się nie dzieje.<br>
Mogę tylko zdradzić, że następny po części będzie spokojny, będzie pewna sytuacja ciągnęła się przez kilka, ale potem planuję jeszcze jedną akcję.<br>
Z tego co sobie wyliczyłam, wychodzi, że będzie około 27 rozdziałów+ Epilog, ale nie wiadomo jeszcze, jak to wszystko się potoczy.<br>
<br>
Dziękuję też bardzo za komentarze pod poprzednim postem i tyle wyświetleń! Wiem, że dla wielu autorek to byłoby mało- 10 opinii mogą zdobyć w godzinę, ale dla mnie to wiele znaczy :)<br>
<br>
Co myślicie o Evanie? I oczywiście co o całym rozdziale.<br>
Pozdrawiam, do następnego.<br>
<br>
<br>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-79060169830126440732014-11-21T17:05:00.002+01:002015-01-02T11:26:07.950+01:00ROZDZIAŁ 15<div style="text-align: center;">
<b><i><strike><span style="color: red;">*INFORMACJA NA DOLE*<br />+PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY</span></strike></i></b></div>
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Nie, nie, nie, nie. Błagam, niech tylko on tu nie podchodzi. Co ja gadam... on wykorzysta każdą możliwą sytuację, by tylko Nas zdenerwować.<br />
<br />
<i>~flashback~</i><br />
<i><br /></i>
<i>Zaspałam. Ostatnio nie mogę się zebrać, nigdy nie chciało mi się rano wstawać, ale jest jakby... gorzej. A może to przez ten wczorajszy "maraton filmowy" do pierwszej nad ranem? Co mnie podkusiło, żeby urządzać sobie coś takiego w środku tygodnia?! Nie ważne z resztą. Napisałam Justinowi sms, żeby na mnie nie czekał. Zebrałam się najszybciej jak mogłam, złapałam jakiegoś croissant'a i wybiegłam z domu. Oczywiście tak jak przypuszczałam, nie zdążyłam na metro. Świetnie! A na pierwszej lekcji ma być kartkówka, jeśli nie przyjdę pomyśli, że to specjalnie. Trudno, najwyżej "elegancko" się spóźnię.<br />***</i><br />
<i>Udało mi się dotrzeć na 8.30. To nie tak źle, tylko piętnaście minut spóźnienia, jeszcze zdążę napisać i wszystko wyjaśnić, dam radę. Szybkim krokiem poszłam w kierunku sali od matematyki i dosłownie do niej wleciałam. </i><br />
<i>-Dzień dobry pani Smith, przepraszam za spóźnienie, ale metro...- nierówno oddychałam przez to jak się spieszyłam i biegłam ze stacji.<br />-Już w porządku. Usiądź, zaraz dam Ci kartkę.- pokazała ruchem ręki na pierwszą ławkę i zaczęła szperać w papierach na biurku, zapewne szukając pracy. Trudno, przeboleje. </i><br />
<a href="http://www.crushable.com/wp-content/uploads/2013/10/Selena-Gomez-Shocked.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://www.crushable.com/wp-content/uploads/2013/10/Selena-Gomez-Shocked.gif" height="153" width="320" /></a><i>-Jasne, metro.- bąknął Josh. Tak TEN Josh. Na moje nieszczęście miałam z nim kilka lekcji. Pewnie myślał, że nie usłyszę. Myliłeś się, mój drogi.</i><br />
<i>-Słucham?- powiedziałam już głośniej odwracając się do niego.</i><i><br />-Pewnie za długo miziałaś się z Bieber'em na korytarzu i dlatego się spóźniłaś.- uśmiechną się fałszywie, a kilka osób z klasy zaczęło się śmiać.<br />-A co, zazdrosny? Ja przynajmniej kogoś mam.- odgryzłam się, na co pare osób zaczęło gwizdać. Chyba chciał coś powiedzieć, ale przerwała mu nauczycielka.</i><br />
<i>-Już uspokójcie się! Proszę, masz czas do końca lekcji.- podeszła do mnie i położyła kartkę na stół. Posłałam mu jeszcze tylko ironiczny uśmieszek, co oczywiście odwzajemnił, on nie może odpuścić. Okej, chyba czas zająć się wreszcie zadaniami....<br /><br />~end of flashback~</i><br />
<br />
Cały czas patrzyłam na niego. Justin zauważył, że gdzieś się rozglądam, więc powędrował wzrokiem tam gdzie ja i od razu się spiął.<br />
-Słuchaj, możemy iść gdzieś indziej jeśli chcesz.- wzruszył ramionami i gdy na niego spojrzałam delikatnie się do mnie uśmiechnął.<br />
-Nie, nie pozwolę mu tego zepsuć. Poza tym, na razie na szczęście nas nie zauważył.- odetchnęłam z ulgą. Chwilę później kelnerka przyniosła nasze zamówienie, cały czas zalotnie spoglądając na Justina. KOBIETO, OGARNIJ SIĘ. Nie widzisz, że ma Cię w dupie? No i oczywiście jest ze mną?<br />
Zaczęliśmy jeść nasze posiłki.<br />
-Mmm, pyszne.- mruknęłam między kęsami moich naleśników.<br />
-Cieszę się, że Ci smakuje.- zaśmiał się. Moja mina w tamtym momencie musiała wyglądać komicznie. Wzięłam łyka kawy, z nadzieją, że trochę mnie to obudzi. Odruchowo spojrzałam na jeden ze stolików przy którym siedział Josh. On też na mnie spojrzał, cwaniacko się uśmiechnął i wstał z krzesła.<br />
-O nie.- szepnęłam i opuściłam głowę.<br />
-Co się...- niestety nie było dane dokończyć Justinowi, bo już podszedł do nas ten dupek. O błagam, tak wielce mu na mnie zależy? Logiczne, że chce nam zrobić na złość, ale bez przesady, mógłby sobie darować. Szczerze mówiąc do tej pory nie wiem, jak mógł mi się podobać i jak, tak po prostu, w jednej chwili przestałam wierzyć moim przyjaciołom. Ostrzegali mnie setki razy, ale jak ja mogłabym posłuchać? Ciągle go broniłam... Ale ze mnie idiotka! Cóż, z natury jestem uparta i ma to swoje plusy, ale także i minusy, o których częściej się przekonuję.<br />
-Witam państwa zakochanych!- krzyknął i zaśmiał się ironicznie.<br />
-Nie rób scen i wypierdalaj, o co Ci jeszcze chodzi?- warknął Justin. Zazwyczaj był spokojny, szczególnie jeśli chodziło o kontakty ze mną i bliskimi mu osobami, ale kogo nie wyprowadziłby on z równowagi? Justin też miał z nim kilka problemów...<br />
<br />
<i>~flashback~</i><br />
<i><br /></i>
<i>Justin POV</i><br />
<i><br /></i>
<i>Właśnie byłem na treningu, ćwiczyliśmy rzuty za trzy punkty. Miałem dzisiaj słaby dzień, nie dość, że rano pokłóciłem się z rodzicami, to Maddie się rano czuła i nie przyszła do szkoły. Na domiar złego, dostałem dziś kolejną kose, ze sprawdzianu z biologii. Po prostu zajebiście. Może nie były to jakieś wielkie problemy, wiem, że ludzie mają dużo gorzej, ale potrafiło mnie to rozkojarzyć. </i><br />
<i>Wziąłem piłkę, chwilę pokozłowałem i rzuciłem. </i><br />
<i>Pudło.</i><br />
<i>I znowu. </i><br />
<i>Kolejny raz.</i><br />
<i>Już czwarty.</i><br />
<i>Co się dzieje? Zawsze dobrze mi szło.</i><br />
<a href="http://media.tumblr.com/07e6a3841da9ca9933d011f7bfb565c9/tumblr_inline_mxz0ojqnue1r72uub.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/07e6a3841da9ca9933d011f7bfb565c9/tumblr_inline_mxz0ojqnue1r72uub.gif" height="177" width="320" /></a><i>-Może przestałbyś myśleć ciągle o swojej laluni i zaczął grać jak facet, a nie cipka?!- krzyknął na mnie Josh. Od całej tej sytuacji z Maddie i imprezą był na mnie cięty. Wiedział, że nie może mnie wywalić, bo straciłby dobrego rzucającego obrońcę. To dlatego tak ważne były dla mnie rzuty z dystansu. Zazwyczaj mi szło dzisiaj mam po prostu słaby dzień. Na jego komentarz aż się we mnie zagotowało. </i><br />
<i>-Nie wpierdalaj się, jeśli nie wiesz o co chodzi i daj jej w końcu spokój- bąknąłem i rzuciłem znów. Tym razem celnie- ta adrenalina chyba dobrze na mnie działa- zaśmiałem się w duchu. </i><br />
<i>-No i o to chodzi, odpuściłeś myśli o tej szmacie jak kazałem?- podszedł do mnie bliżej i położył rękę na ramieniu. Zacisnąłem szczękę.</i><br />
<i>-Nie waż się jej tak nazywać.- odwróciłem się do niego i posłałem gniewne spojrzenie.- Nigdy więcej.</i><br />
<i>-Oh, bo co?- zaśmiał się.- Pobijesz mnie?</i><br />
<i>-Jakoś na imprezie nie wydawałeś się być taki pewny siebie, jak dostałeś po mordzie.- uśmiechnąłem się zwycięsko i przeszedłem na drugą stronę. Cała drużyna słuchała naszej rozmowy, co chwile coś szepcząc, ewentualnie śmiejąc się. Josh chyba nie wiedział co powiedzieć i odchrząknął.</i><br />
<i>-Dobra, do roboty!- krzyknął do całego składu. </i><br />
<br />
<i>~end of flashback~</i><br />
<i><br /></i>
-O co mi chodzi, hmm?- postukał palcem w brodę jakby się nad czymś zastanawiał.- Na imprezie mnie od niej odciągałeś, twoja przyjaciółka, tak? A teraz sam ją pieprzysz.- zaśmiał się ironicznie.<br />
-Radzę Ci, idź stąd.- powiedziałam, kątem oka zerkając na Justina, który był coraz bardziej zdenerwowany.<br />
-A Ty masz jeszcze coś do powiedzenia? Na tej imprezie cały czas się do mnie kleiłaś, a teraz jesteś z nim. Zwykła szmata.- prychnął. Nie, tym razem to ja nie wytrzymałam i wstałam, wyprzedzając Biebera. Sprzedałam mu siarczysty policzek, o tak- od dawna o tym marzyłam.<br />
-Odczep się wreszcie- powiedziałam trochę głośniej niż chciałam, przez co kilka osób zwróciło na Nas uwagę.- Upiłeś mnie, to dziwisz się? Na trzeźwo nawet bym na Ciebie nie spojrzała.- syknęłam. Może to nie była prawda, bo swojego czasu mi się podobał, ale nie ważne. Chłopak trzymał się za policzek, a w jego oczach pojawiła się wściekłość. Zrobił krok w moją stronę i chciał unieść rękę, ale Justin w miarę szybko wstał, złapał go za koszulkę i przycisnął do ściany. No, teraz to nie ma mowy o dyskrecji...<br />
<a href="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2013/06/justin-bieber-reckless-driving-gif.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://i.perezhilton.com/wp-content/uploads/2013/06/justin-bieber-reckless-driving-gif.gif" height="119" width="320" /></a>-Co Ty sobie kurwa myślałeś? Chciałeś podnieść na nią rękę?- splunął w jego stronę.- Nie chce robić tu scen, ale jeśli to się powtórzy, to możesz być pewien, że tak tego nie zostawię. Carter próbował się szarpać, ale Justin wręcz wrzał, widziałam to aż tutaj. Odsunął się lekko i pchnął go jeszcze raz, a Josh uderzył plecami o owy murek. Bieber podszedł znów do mnie, gdy ja zszokowana przyglądałam się całej sytuacji. Czy naprawdę był zdolny do tego żeby mnie uderzyć? Jezu, tego bym się nie spodziewała. Wiem, że był kobieciarzem, nie odpuścił żadnej laski i tak dalej. Ale żeby uderzyć kobietę?<br />
Justin poprosił szybko o rachunek, na co kelnerka w ekstremalnie szybkim tempie go przyniosła. I tak zaraz by nas stąd wyprosili... a Josh tak po prostu wrócił do swojego stolika, ten gość nie ma wstydu... Justin zaczął wyjmować portfel, ale starałam się go powstrzymać.<br />
-Ja mogę zapłacić, albo chociaż po połowie?- zapytałam z nadzieją.<br />
-Daj spokój, ja Cię tu zaprosiłem.- powiedział delikatnie się uśmiechając, ale było widać, że nadal był wkurwiony. Szybko położył banknot na stole, wraz z rachunkiem i wyszliśmy stamtąd szybkim krokiem.<br />
Teraz zwolniliśmy tempo i powoli spacerowaliśmy, decydując, że wybierzemy się w kierunku jakiegoś parku. Ogólnie panowała cisza, którą po chwili przerwałam.<br />
-Naprawdę mógłby to zrobić?- spytałam.<br />
-Co masz na myśli?- odpowiedział pytaniem spoglądając na mnie, chociaż myślę, że doskonale wiedział o co chodzi.<br />
-No Josh... mógłby mnie uderzyć?- wciąż byłam zszokowana całą tą sytuacją.<br />
-Nie wiem. Szczerze mówiąc, to pierwszy raz widzę taką sytuację.- westchnął, widocznie próbując się uspokoić, cały czas był spięty.<br />
-Hej, już spokojnie.- zatrzymałam się na chwilę i położyłam mu ręce na karku. Stanęłam na palcach i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, a on złapał mnie za biodra. Pod wpływem tego gestu, lekko się rozluźnił.<br />
-To na pewno pomoże.- uśmiechnął się łobuzersko i złapał mnie za rękę dalej prowadząc w stronę parku.<br />
<br />
***<br />
<br />
Trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy. Jak zawsze miło spędziłam czas z Justinem. Wtedy spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że dochodzi już 14:30, czas się zbierać. W końcu na piętnastą powinnam być w domu, mama wróci, zrobi obiad, a tata pewnie dołączy wieczorem.<br />
-Chyba powinniśmy się już zbierać, mama zaraz kończy pracę.<br />
-Musimy?- spojrzał na mnie robiąc "maślane oczka".<br />
-Justin, wiesz, że uwielbiam spędzać z tobą czas.- Chłopak automatycznie uśmiechną się na te słowa, na co westchnęłam. No tak Maddie, dalej buduj jego ego!- Ale muszę już iść. Chcesz czy nie chcesz i tak mnie odprowadzisz.- Zaśmiałam się, w końcu mieszkamy naprzeciwko siebie.- No chyba, że masz jakieś plany.<br />
-W sumie to nie, może później wyjdę gdzieś z chłopakami.- Również wstał i złapał mnie za rękę. Zaczęliśmy iść w kierunku domów.<br />
-Gdzieś?- zapytałam unosząc brew.<br />
-Rozegrać jakiś meczyk, spokojnie.- W sumie trochę mi ulżyło. Już wczoraj był na imprezie, wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem.<br />
-Mam nadzieję.- odpowiedziałam cwaniacko.<br />
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod moimi drzwiami, pożegnaliśmy się, a ja podeszłam do drzwi. Były otwarte, więc mama na pewno wróciła. To dobrze.<br />
-Cześć kochanie, tutaj jestem!- krzyknęła z kuchni, gdy ja ściągałam kurtkę i buty.<br />
-Pomóc Ci coś?- zapytałam, gdy zauważyłam jak krząta się po kuchni. Tutaj włączony piekarnik, tutaj jakaś sałatka, wino. O co chodzi?- Emm, dzisiaj jest jakiś szczególny dzień czy coś w tym stylu?<br />
-Właściwie, to dziś przychodzi na kolację szef taty. Rozumiesz, od tego może zależeć jego przyszły awans. Będą tu mniej więcej za dwie godziny, rozłóż to na stole.- podała mi obrus, a obok na blacie położyła sztućce, talerze, szklanki, kieliszki. Dość szybko się z tym uwinęłam.- Przepraszam, że wcześniej Ci nie powiedziałam, wypadło mi z głowy.<br />
-Ja mam przy tym być?- spytałam, gdy zauważyłam, że jest pięć nakryć. Po co aż tyle?<br />
-Tak, pan Smith przyjdzie z żoną, dlatego tyle talerzy.- jakby czytała mi w myślach.<br />
-Idź się w coś przebrać, dopóki danie w piekarniku ja też zdążę. Całkowicie się nie przygotowałam!- krzyknęła i pobiegła na górę, zapewne zrobić makijaż i założyć jakąś kieckę. Ja widocznie też musiałam to zrobić.<br />
Pospiesznie wybrałam coś odpowiedniego i pomalowałam się. Nie chciało mi się iść na tę całą kolacyjkę. ale dla taty to widocznie coś ważnego, więc nie będę sprawiać problemów.<br />
<a href="http://www.apnatimepass.com/selena-gomez-photos-in-white-dress-12.jpg" target="_blank">Gotowa zeszłam na dół</a>. Gości na szczęście jeszcze nie było, ale zegar wskazywał 16:20, więc pewnie już niedługo.<br />
Mama właśnie wyjmowała jakieś ciasto z lodówki, właściwie to cztery rodzaje, każdego po kilka kawałków i rozkładała je na talerzykach, kiedy mnie zauważyła.<br />
-Kupione, nie miałam czasu nic zrobić.- Westchnęła.<br />
-Nie szkodzi i tak się postarałaś.- Uśmiechnęłam się, by dodać jej otuchy. Zawsze stresowała się przed tymi wszystkimi "biznesowymi sprawami", a gdy dochodziło do tego, że coś miało się odbyć u Nas w domu, to już kompletnie była kłębkiem nerwów.<br />
-A tak w ogóle, to ślicznie wyglądasz.- Spojrzałam na nią, nie kłamałam.<br />
-Ty też córeczko.<br />
Dokończyłyśmy wszystko, postawiłyśmy wino na blacie. Białe, czerwone. A do tego jeszcze sprite dla mnie. Pieczeń była już prawie gotowa, ziemniaki na puree również. Sos do całości także skończony. Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Mama poszła otworzyć, a ja zostałam gdzieś z tyłu, tylko zerkając kto przyjdzie.<br />
Do domu wszedł facet, po pięćdziesiątce i co mnie zdziwiło? Wcale nie był z żoną, tylko z jakimś chłopakiem. Na oko miał około siedemnastu, może osiemnastu lat. O nie, pewnie syn czy coś. Nie cierpiałam tego, wolałabym jakby jednak przyszedł z małżonką, teraz będzie mi niezręcznie, ugh. Chociaż... czym ja się przejmuje? W końcu mam Justina. Zostawili okrycie wierzchnie w przedpokoju i wszyscy razem weszli, a tata mnie przedstawił.<br />
-To moja córka Madeline.- wystawił dłoń w moim kierunku, a ja powiedziałam ciche "dzień dobry" i uśmiechnęłam się.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://ri.pinger.pl/pgr209/0bd9f3a7000bc15952121fbf/selena-gomez-Favim_com-373399_large.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://ri.pinger.pl/pgr209/0bd9f3a7000bc15952121fbf/selena-gomez-Favim_com-373399_large.gif" height="160" width="320" /></a></div>
-Charles Smith, a to mój najmłodszy syn Evan.- tym razem on wskazał na syna i uścisnęliśmy sobie dłonie. Swoją drogą chłopak był całkiem przystojny, ale nie bardziej niż Justin.- Przepraszam, że nie przyszedłem z żoną, ale źle się czuła. Pomyślałem, że zamiast tego zabiorę syna, niech posłucha trochę o biznesie.- Poklepał go po ramieniu, a Evan prawie niezauważalnie przewrócił oczami. Niech zgadnę: tatuś chce, by synek odziedziczył zawód, a on interesuje się kompletnie czym innym. Tradycyjnie.<br />
Siedliśmy do stołu, mama przyniosła jedzenie, nalała wszystkim napoje, przy czym zatrzymała się na synu pana Smith'a.<br />
-Osiemnastka jest?- Zażartowała.<br />
-Właściwie to już tak, ale poproszę jakiś napój bezalkoholowy, może być to samo co Madeline.- Uśmiechnął się do mnie. W końcu nic w tym dziwnego, chce być miły, prawda?<br />
-Możesz mi mówić Maddie.- odwzajemniłam gest i zabrałam się za jedzenie. Swoją drogą- było pyszne!<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
______________________</div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Mam do ogłoszenia dwie rzeczy:</b></i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><b>1. Jeśli będzie komentarzy więcej niż zwykle, to rozdziały będą wcześniej. Fajnie wiedzieć, że ma się dla kogo pisać i jest to duża motywacja :) </b></i></div>
<i></i><br />
<div style="text-align: center;">
<i><i><b>2. Powolnym krokiem zbliżamy się do końca, chyba że wymyślę jeszcze jakąś akcję, ale nie sądzę. Jeszcze mam w planach jedną sytuacje, niezbyt miłą, dowiecie się niedługo.</b></i></i></div>
<i>
<b></b></i>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<i><b>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, komentarze, obserwacje, a także opinię na facebook'u. </b></i></div>
</b></i><br />
<div style="text-align: center;">
<i><b>PS. Tym razem po prostu wyjątkowo, wyrobiłam się wcześniej z rozdziałem, dlatego dodaję dzisiaj. </b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Mam nadzieję, że się podoba!</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>EVAN WYGLĄDA TAK:</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<img src="http://media.tumblr.com/tumblr_m50fpl8QNs1rpv0bb.gif" /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-92017786529908190122014-11-17T09:47:00.001+01:002014-11-17T09:47:21.103+01:00PODZIĘKOWANIA!Chciałabym serdecznie podziękować<i> http://land-of-grafic.blogspot.com/ </i>a szczególnie szabloniarce Keiko Amane, za wykonanie tego świetnego szablonu!<br /><br />A Wam jak się podoba? Bo mi bardzo! :)<br />
<br />Jeszcze raz bardzo dziękuję, a co do rozdziału, to pojawi się pewnie tak jak zazwyczaj- w niedzielę, lub sobotę.<br />Pozdrawiam ciepło! ♥Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-53645966778328455792014-11-15T16:54:00.001+01:002014-11-15T18:30:53.607+01:00ROZDZIAŁ 14Justin POV<br />
<br />
Od razu spoliczkowałem się mentalnie, zdając sobie sprawę, jak to zabrzmiało. Nie chodziło o to, że mam jej dość i chce zakończyć to wszystko... Wręcz przeciwnie. Dziewczyna odsunęła się trochę ode mnie, gdy nie odpowiadałem i spojrzała głęboko w oczy. Jej wydawały się teraz takie... smutne? Przerażone? Tak, sądzę, że to odpowiednie słowa.<br />
-Kurwa, Maddie. Nie tak to miało zabrzmieć.- uderzyłem się otwartą ręką w czoło.- Możemy gdzieś wyjść? Na chwilę na górę? Myślę, że Nathan wynajął cały klub, łącznie z lożą na górze. Tam jest ciszej.<br />
-Okej.- powiedziała cicho i westchnęła. Nie chcę, żeby pomyślała o tym złym... Skierowaliśmy się w kierunku schodów i dość szybko weszliśmy na górę. Od razu poczułem ulgę, gdy z okołu siedmiu stolików razem z sofami i fotelami, tylko dwa były zajęte przez niedużą grupkę. Usiedliśmy obok siebie przy tym najbardziej oddalonym od każdego, przy ścianie.<br />
-Nie chodziło mi o to, że nie chcę już tego wszystkiego, czy, że Cię nie lubię. Wręcz przeciwnie- ostatnie zdanie wypowiedziałem bardziej szeptem, a dziewczyna posłała mi zdezorientowane spojrzenie, chcąc bym kontynuował.- Myślę, że czuję coś do Ciebie coraz bardziej i nie chce, żeby to był TYLKO zakład- celowo zaakcentowałem przedostatnie słowo.- Rozumiesz, prawda?- kontynuowałem, nie czekając na odpowiedź.- Pewnie brzmię teraz jak idiota, zacinając się, ale robię to po raz pierwszy. Wiesz, tak szczerze wyznaję miłość.- Jej oczy zapłonęły teraz nowym, zupełnie obcym uczuciem, ale wiedziałem, że było to coś pozytywnego. Patrzyliśmy się na siebie, jeszcze przez chwilę, nic nie mówiąc.- Kocham Cię, Mad.- Gdy ostatecznie to wyznałem dziewczyna szeroko się do mnie uśmiechnęła. Zbliżyłem się do niej i delikatnie pocałowałem. Jednak ona chciała czegoś więcej. Nie żebym narzekał, po prostu cieszę się, że wyszła z inicjatywą, mimo wszystko nie chciałem robić nic pochopnie, może wcale nie odwzajemniała mojego uczucia?<br />
Złapała mnie za tył głowy i pogłębiła pocałunek. Oczywiście ja nie pozostałem dłużny, jedną rękę kładąc na jej policzku, a drugą lekko pociągnąłem ją do siebie, by usiadła na moich kolanach. To było dość jednoznaczne, ona też mnie kocha. Szczerze mówiąc, kamień spadł mi z serca. Po chwili, gdy zaczynało nam obojgu brakować powietrza odsunęliśmy się od siebie, jednak wciąż stykając nosami. Myślę, że nasze głębokie i szybkie oddechy można było słyszeć w całej sali. Na szczęście nikt nie zwracał uwagi, byli w drugim końcu pomieszczenia zajęci sobą, swoją rozmową.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://data3.whicdn.com/images/64223793/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data3.whicdn.com/images/64223793/large.gif" height="131" width="320" /></a></div>
-Ja Ciebie też- wyszeptała po chwili, mając łzy w oczach.<br />
-Kochanie, tylko nie płacz- pogładziłem ją po policzku.- Wygląda na to, że oboje przegraliśmy.- westchnąłem, delikatnie się uśmiechając, chcąc rozluźnić nieco atmosferę.<br />
-Ej! Nie prawda, Ty powiedziałeś to pierwszy.- szturchnęła mnie w ramię, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.<br />
Chwilę jeszcze posiedzieliśmy na górze, porozmawialiśmy i powygłupialiśmy się. Postanowiliśmy zejść na dół, jeszcze chwilę się pobawić i niedługo już wrócić. Niestety, nie mogłem prowadzić, bo piłem. Nie nawaliłem się, ani nic z tych rzeczy, po prostu wolałem być ostrożny, to był samochód ojca.<br />
<br />
**<br />
Jakieś pół godziny później powiedzieliśmy Ash, że wychodzimy. Stwierdziła, że z Kennym też zaraz wychodzą i mamy poczekać na nich przed klubem. Pożegnaliśmy się też z Nathanem, podziękowaliśmy za udaną imprezę, ubraliśmy się i zgodnie z jej prośbą, wyszliśmy na zewnątrz.<br />
-Wiesz co Ci powiem.- westchnęła ze zdegustowaną miną, a ja byłem kompletnie zdezorientowany.- To nie było najlepsze wyznanie miłości, jakie widziałam. Ba, nawet nie najlepsze jakie przeżyłam.- spojrzała na swoje paznokcie i charakterystycznie cmoknęła ustami, jakby chciała przekazać "nie wiem czy coś z tego będzie". Stałem tam kompletnie zaskoczony i wpatrywałem się w Maddie, z szeroko otwartymi oczami.<br />
-Mogłeś chociaż skombinować jakieś kwiaty, albo biżuterię.- wzruszyła ramionami, jakby było to coś oczywistego. Cóż, może było... ale ze mnie palant, mogłem pomyśleć o tym wcześniej, przecież dla dziewczyn takie chwile, to pewnie coś wielkiego.<br />
-Słuchaj, przepra...-chciałem zacząć się tłumaczyć, robiąc dziwne gesty dłońmi, jakby to miało pomóc, ale dziewczyna przerwała mi wybuchem śmiechu.<br />
-Co Cię tak bawi?- spytałem unosząc brwi i uważnie ją obserwując.<br />
-Gdybyś tylko widział swoją minę.- zdołała powiedzieć pomiędzy napadami gromkiego śmiechu. Czyli żartowała... właściwie to i lepiej, ale jak mogła mnie tak nabrać!<br />
-Z Justina Biebera się nie żartuje.- próbowałem udawać groźnego, ale szczerze mówiąc chciało mi się śmiać. Potrafiliśmy przekomarzać się jak dzieci, jak prawdziwi przyjaciele, którymi z resztą nadal byliśmy. Od razu zacząłem biec po dziewczynę. Próbowała uciekać, ale wysokie buty jej na to nie pozwoliły. W ogóle nie rozumiem jak dziewczyny mogą w tym chodzić, ugh....<br />
Złapałem ją i szybko przerzuciłem sobie przez ramię, na co ona zaczęła uderzać mnie w plecy.<br />
-I co teraz?- powiedziałem wciąż starając się być poważnym, ale coraz mniej mi to wychodziło.<br />
-Justin postaw mnie natychmiast!- krzyczała i śmiała się na zmianę.- Jestem w spódnicy!<br />
-Nie szkodzi, niech inni też popatrzą, chociaż tyle mogą zrobić.<br />
-Jesteś idiotą!- O nie, tak tego nie zostawię. Zacząłem biegać z nią w kółko, oczywiście cały czas trzymając ją pod kolanami.<br />
-Przestań, niedobrze mi!- cały czas, tym razem oboje śmieliśmy się. W końcu się zatrzymałem.<br />
-To mnie przeproś.<br />
-Za co?- zapytała oburzona.<br />
-Za to, że sobie ze mnie żartowałaś i mnie przezywasz.- powiedziałem smutnym tonem, niczym małe dziecko, które nie dostało lizaka.<br />
-Dobraaa, przepraszam.- westchnęła- Teraz mnie puścisz?<br />
-Hmm.- wolną ręką, którą jej nie trzymałem postukałem wskazującym palcem w brodę, chociaż wiem, że nie mogła tego zobaczyć.- Nie. Teraz powiedz, że jestem najseksowniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek widziałaś.<br />
-Bieber, przeginasz.- próbowała udawać groźną.<br />
-No to chyba trochę się jeszcze pokręcisz.- zacząłem coraz szybciej iść, chcąc ją trochę nastraszyć.<br />
-W porządku, jesteś najseksowniejszym chłopakiem na świecie.- powiedziała na jednym wdechu.- A teraz puścisz mnie?<br />
-Teraz mogę to zrobić.- zaśmiałem się.- A poza tym, miałem być najlepszym, którego widziałaś, a nie na świecie. No, ale skoro tak sądzisz...<br />
-Chciałam być po prostu miła.- uśmiechnęła się szeroko.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_lqtpreMQgl1qmbtm0.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_lqtpreMQgl1qmbtm0.gif" height="179" width="320" /></a>-Okej, już w porządku gołąbeczki.- przerwała nam Ashley idąc w naszą stronę z Kennym za rękę.<br />
-Umm no ten...- Maddie zaczęła się jąkać, to było słodkie.- Długo tutaj byliście?<br />
-Wystarczająco, by usłyszeć jaki Justin jest seksowny.-zaśmiała się Moore- To znaczy według Ciebie.- wytłumaczyła się szybko. <i>Ta, jasne. </i>Spojrzała na Parkera, czy aby na pewno go nie uraziła, ale on chyba się nie przejął.<br />
Przeszliśmy kawałek do bardziej ruchliwej ulicy, tutaj łatwiej będzie naprowadzić taksówkarza. Najgorsze, że jutro będę musiał wracać tu po samochód. Niby niedaleko, ale wolałbym dłużej pospać, w końcu już teraz była druga w nocy. Jednak skoro popiłem, będę musiał wstać około ósmej, żeby go odebrać. Wprost świetnie. Z resztą, teraz był to mój najmniejszy problem. Miałem dziewczynę, najlepszą na świecie. W dodatku wreszcie wszystko jej wyznałem, a ona to odwzajemniła. Czego chcieć więcej?<br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Spokojnie wróciłyśmy do domu Ashley, w końcu miałam u niej nocować.<br />
Byłam tak szczęśliwa, że w taksówce cały czas się uśmiechałam. Teraz stałam przed domem z Justinem, tak- uparł się, że podjedzie ze mną aż tam.<br />
-Dziękuję.- przerwałam po chwili ciszę.<br />
-Ale za co?- spytał zdezorientowany.<br />
-Za dzisiaj, za wszystko.- uśmiechnęłam się.- Za to, że jesteś.<br />
Chłopak odwzajemnił to i delikatnie mnie pocałował.<br />
-Nie masz za co. Do jutra księżniczko.- pomachał mi i wsiadł z powrotem do taksówki, a my poszłyśmy z przyjaciółką do jej domu. Kurtki i buty zostawiłyśmy na dole, po czym najciszej jak potrafiłyśmy weszłyśmy na górę. Swoją drogą ona wypiła trochę więcej niż ja...<br />
Dała mi jakąś koszulkę do spania, a sama poszła pod prysznic. Nim się obejrzałam zasnęłam.<br />
<br />
~kilka godzin później~<br />
<br />
Obudziło mnie światło przedostające się do mojego pokoju. No tak, nawet rolet nie zasłoniłyśmy. Mimo, że był październik i słońce nie było już tak widoczne to i tak przerwało mi sen, ugh.<br />
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam twarz rękoma, chcąc się trochę rozbudzić. Sięgnęłam po torebkę, którą wczoraj rzuciłam gdzieś obok łóżka i wyjęłam z niej telefon by sprawdzić godzinę. Było już po dziesiątej, ale cóż... dość późno zasnęłam. Zobaczyłam jedną wiadomość, od Justina- sprzed trzech godzin. Co?!<br />
<br />
<b>Cześć słoneczko, masz może dzisiaj czas? Przepraszam, że tak wcześnie, ale muszę jechać po ten pieprzony samochód. </b><br />
<b><br /></b>
Zaśmiałam się cicho. Od razu odpowiedziałam.<br />
<br />
<b>Trzeba było nie pić ;)<br />Dopiero wstałam, zadzwonię później.</b><br />
<b><br /></b>
Wysłałam też szybko wiadomość do rodziców, w nocy kompletnie o tym zapomniałam!<br />
<br />
<b>Wszystko w porządku, właśnie wstałyśmy. Niedługo będę w domu.</b><br />
<b><br /></b>Nie czekałam na odpowiedź, spojrzałam w miejce w którym powinna leżeć Ashley, ale jej już nie było. Zeszłam szybko na dół i zobaczyłam, że dziewczyna przygotowuje śniadanie.<br />
-O, takie powitanie lubię!- zaśmiałam się. Jej rodziców nie było w domu, tylko młodsza siostra siedziała w salonie.- Pójdę na górę, masz może jakąś zapasową szczoteczkę do zębów? Boże, jak zawsze nic nie zabrałam.<br />
-Jasne, jest w szafce nad umywalką.- uśmiechnęła się. Musiała chyba wcześnie wstać, bo już była ubrana i umalowana. Nie wiem jak ona to robi, jest taka zorganizowana!<br />
-Dzięki.<br />
Pobiegłam szybko na górę, umyłam zęby i związałam włosy w luźnego warkocza po jednej stronie. Stwierdziłam, że nie ma sensu się malować, skoro za chwilę idę do domu, wziąć prysznic. Wychodząc z łazienki serce prawie mi nie wyskoczyło, na łóżku siedział we własnej osobie pan Bieber.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m8s02bL8gu1r25xgk.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m8s02bL8gu1r25xgk.gif" height="175" width="320" /></a></div>
-Boże, ale mnie przestraszyłeś!- podeszłam do niego wciąż ciężko oddychając szturchnęłam w ramię.<br />
-Tak się cieszysz na mój widok?- zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.- Moore mnie wpuściła, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli zabiorę Cię na śniadanie.- Od razu na mojej twarzy uformował się uśmiech, ale po chwili uświadomiłam sobie, że wciąż jestem tylko w luźnej koszulce do spania.<br />
-Matko, jak ja wyglądam!- prawie krzyknęłam i natychmiast zakryłam twarz rękoma.<br />
-Pięknie jak zawsze.- był taki słodki, chyba nie zasługuję na takiego chłopaka.- To co, idziemy?<br />
-No nie wiem.- droczyłam się z nim.<br />
-Nie daj się prosić.- westchnął.<br />
-Skoro nalegasz- zaśmiałam się- Ale poczekaj, muszę się przebrać, a potem jeszcze pojechać do domu się ogarnąć. Poczekasz prawda?<br />
-Jasne, tylko mam nadzieję, że nie będę musiał czekać dwóch godzin, zanim się zbierzesz- jęknął niezadowolony.<br />
-Spokojnie.- uśmiechnęłam się. Szybko wzięłam swój wczorajszy strój i musiałam go włożyć, bo oczywiście nic wczoraj nie zabrałam, bardzo mądrze. Zeszliśmy szybko na dół, pożegnaliśmy z Ashley i jej siostrą. Dodatkowo przeprosiłam moją przyjaciółkę, że nie mogę zostać dłużej, ale zrozumiała. W końcu teraz sama była zakochana, a przynajmniej zauroczona z Kennym. A właśnie! Będę musiała ją wypytać o wczorajszy wieczór. Po wszystkim pojechaliśmy taksówką do mnie. Nie miałam ochoty wlec się autobusem, zważając na to jak wyglądam.<br />***<br />
-Rozgość się, ja idę na górę się ogarnąć!- krzyknęłam będąc już w domu, prawie że biegnąc po schodach i w ekstremalnym tempie znalazłam się u siebie w pokoju. Podeszłam do szafki wybierając czystą bieliznę i ubrania, po czym udałam się pod prysznic, o tak. Tego mi właśnie było trzeba. Spędziłam tam dobre dwadzieścia minut, po czym jednym ręcznikiem wytarłam włosy, a drugim owinęłam się i podeszłam do lusterka, przeglądając się w nim. Miałam delikatne sińce pod oczami, ale co tu ukrywać- byłam zmęczona. Nałożyłam delikatny makijaż, którym był podkład matujący, odrobina różu i tuszu do rzęs. Wysuszyłam włosy i ponownie zebrałam je w tę samą fryzurę co rano. <a href="http://www.celebritystyleguide.com/images/items/Selena-Gomez-Arriving-at-the-Late-Show-with-David-Letterman-October-17-2013.jpg" target="_blank">Ubrałam się we wcześniej przygotowany strój</a>, składający się ze zwykłej białej koszulki oraz ciemnozielonych spodni, wzięłam jeszcze torbę, do której na szybko wrzuciłam telefon, nawet na niego nie zerkając, portfel, błyszczyk i okulary przeciwsłoneczne. Zeszłam na dół, gdzie Justin właśnie oglądał telewizję.<br />
-Gotowa!<br />
-Nie było tak źle, zajęło Ci to tylko godzinę.- zaśmiał się.<br />
-To i tak dobrze.- odetchnęłam z ulgą. Szczerze mówiąc przez cały ten czas nie sprawdzałam godziny. No właśnie! Rodzice. Cholera. Szybko wyjęłam telefon i sprawdziłam ekran. Trzy połączenia i pięć esemesów od mamy... trzeba będzie oddzwonić prędzej czy później.<br />
-Gdzie dzwonisz?- zapytał Justin, ale uciszyłam go.<br />
-Mamo?- spytałam niepewnie.<br />
-Maddie do cholery! Czemu nie odbierałaś, martwiłam się- była trochę zła, ale mogło być gorzej...<br />
-Przepraszam, ale napisałam, że wszystko w porządku. Brałam prysznic i nie słyszałam.<br />
-No już dobrze... Co robisz?- brzmiała tak, jakby poczuła wielką ulgę. Ja też! W końcu nie była na mnie bardzo wkurzona.<br />
-Właśnie wybieramy się z Justinem coś zjeść.<br />
-Bawcie się dobrze, my będziemy na piętnastą w domu.<br />
-Okej, pa.- szybko się rozłączyłam i wypuściłam głośno powietrze, na co chłopak tylko się zaśmiał.<br />
-Myślałam, że będzie gorzej- zawtórowałam mu.<br />
Założyliśmy buty i kurtki, po czym wyszliśmy z domu.<br />
-Gdzie idziemy?<br />
-Do tej małej restauracji za rogiem.- spojrzał na mnie i uśmiechnął się- Pasuje?<br />
-Pewnie.- odwzajemniłam uśmiech i dalej szliśmy w stronę odpowiedniego budynku.<br />
Po około dziesięciu minutach dotarliśmy na miejsce i zajęliśmy jeden ze stolików przy oknie. Zdjęliśmy kurtki i przejrzeliśmy karty dań. Po chwili podeszła do Nas kelnerka, blondynka, około dziewiętnastu at.<br />
-Już się państwo zdecydowali?- spojrzała na Justina i uśmiechnęła się do niego, do mnie nawet nie raczyła się odwrócić. Chyba możesz się domyślić, że jest zajęty. Halo?<br />
-Co bierzesz?- chłopak nawet nie zwrócił na nią uwagi, cały czas był skupiony na mnie, co nie powiem- bardzo mnie ucieszyło, bo była ładna.<br />
-Hmm, chyba naleśniki z serem i owocami, a do tego kawę z mlekiem.- Dziewczyna wszystko szybko zanotowała i zwróciła się z powrotem do MOJEGO chłopaka.<br />
-A co dla Ciebie?- znów zaczęła się głupowato uśmiechać, na co przewróciłam tylko oczami.<br />
-Może być to samo.- odpowiedział obojętnie się do niej zwracając. Punkt dla mnie!<br />
Zaraz potem odeszła, a ja zwróciłam się do Biebera:<br />
-Flirtowała z tobą- zagruchałam, chcąc zobaczyć jego reakcję.<br />
-A co, zazdrosna?- chyba tak samo jak ja, chciał mnie sprowokować, ale nie czekał na odpowiedź.- Żadna inna mnie nie interesuje, liczysz się tylko Ty.- To było tak niesamowicie słodkie, od razu na mojej twarzy rozciągnął się szeroki uśmiech. Odruchowo spojrzałam w stronę drzwi i zamarłam. Boże, nikt nie może mi popsuć tego dnia, błagam.<br />
<br />
_______________________<br />
<br />
<i><b>Troszkę niepewności musi być, chociaż ostatnio i tak każdy się domyślił co Justin jej powie :(<br />Myślałam nawet o tym, żeby jakoś to zmienić, ale nie chciałam tego psuć. Przepraszam też za wszystkie błędy, ale ostatnio często mi się zdarza, że rozdział piszę w dwa dni, bo wcześniej nie mam czasu, a nie chcę zaniedbać dodawania. </b></i><br />
<i><b>Btw. Zaczęłam dodawać gify, podoba Wam się? </b></i><br />
<i><b><br /></b></i>
<i><b>Dziękuję za wszystkie opinie, nie tylko te w komentarzach, ale także te, które dostaję na facebook'u. To wiele dla mnie znaczy! :) </b></i><br />
<i><b><br /></b></i>
<i><b>Do następnego.</b></i><br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-6210133712009692832014-11-10T13:05:00.002+01:002014-11-12T21:07:11.405+01:00ROZDZIAŁ 13<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
</div>
<br />
<br />
<u><i><b>*ROZDZIAŁ NIEDOKŁADNIE SPRAWDZONY, ZROBIĘ TO INNYM RAZEM. PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY</b></i></u><br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Wreszcie piątek! Przez te kilka dni w szkole wszystko było w jak najlepszym porządku, nigdy nie zapomnę miny Carly, gdy z Justinem weszliśmy do szkoły objęci, a potem jeszcze celowo pocałowaliśmy się na jej oczach. Bezcenne.<br />
<br />
<i>~flashback~</i><br />
<br />
<i>Staliśmy przed budynkiem szkoły, w jak najlepszym humorze. Właściwie, odkąd cała sprawa z listem się wyjaśniła, codziennie jestem szczęśliwa. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że tak łatwo dałam się nabrać, ale nie ważne.... Tak łatwo nie uda jej się tego wszystkiego rozwalić. </i><br />
<i>-Co masz teraz?- uśmiechnął się chłopak i oderwał mnie od moich myśli.</i><br />
<i>-Fizykę- jęknęłam- a Ty?</i><br />
<i>-Angielski, może nie będzie tak źle.- westchnął.</i><br />
<i>Justin spojrzał odruchowo na zegarek na swojej ręce.</i><br />
<i>-Chodźmy, zaraz dzwonek na lekcję- złapał mnie za rękę a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Od razu moim oczom ukazała się Carly, stojąca przy szafce ze swoją armią. No, będzie ciekawie. </i><br />
<i>Zatrzymaliśmy się, a ja namiętnie pocałowałam Bieber'a, kątem oka upewniając się, że suka będzie widziała. Oczywiście nie był mi dłużny, od razu odwzajemnił pocałunek jedną rękę kładąc na moim policzku, a drugą na talii. </i><br />
<i>-Za co to było?- oblizał usta i zaśmiał się, gdy się od siebie odsunęliśmy.</i><br />
<i>-Mała zemsta- uśmiechnęłam się cwanie i dyskretnie skinęłam głową w lewą stronę, gdzie stała właśnie ona z otworzonymi ustami i wpatrywała się w nas. </i><br />
<i>-Oh, a więc tylko dlatego mnie całujesz.- powiedział i zrobił minę "szczeniaczka", na co zachichotałam. </i><br />
<i>-Oczywiście, że nie. Ale... przeszkadza Ci to?- uniosłam brew.</i><br />
<i>-Możesz mścić się kiedy chcesz.- oboje zaśmialiśmy się i zaczęliśmy iść w jej kierunku. </i><br />
<i>-To teraz zostało jeszcze trochę się pokłócić.</i><br />
<i>Celowo szturchnęłam ją ramieniem, gdy szłam. </i><br />
<i>-Uważaj jak łazisz!- krzyknęła za mną, ale wiedziałam, że było jej głupio z tym co widziała. Ona sądziła, że może mieć każdego... niestety nie jego. </i><br />
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-ZcfyC1tvQVY/UWxA66fMhAI/AAAAAAAAARc/mj9k7-k_tLg/s1600/tumblr_mavq7r7AzM1r25xgk_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-ZcfyC1tvQVY/UWxA66fMhAI/AAAAAAAAARc/mj9k7-k_tLg/s320/tumblr_mavq7r7AzM1r25xgk_large.gif" height="140" width="320" /></a><i>-Ups, nie zauważyłam Cię, to pewnie dlatego, że jestem zajęta MOIM chłopakiem.- celowo dałam nacisk na przedostatnie słowo i posłałam jej swój sztuczny uśmiech.- A teraz na poważnie- zrobiłam</i><i> krok do przodu- Jeśli myślisz, że głupim listem uda Ci się to zniszczyć to się mylisz, nigdy nie będziesz go miała, pogódź się z tym w końcu, bo zaczynasz się robić trochę żałosna.- prychnęłam i odeszłam.</i><br />
<i>Justin nie odzywał się, ale to dobrze, wiem, że ta cała sytuacja jego też bardzo zdenerwowała, ale posłał jej tylko spojrzenie pełne pogardy. Coś odbąknęła, ale nawet nie zwracałam uwagi, bo zaczęliśmy się razem śmiać. </i><br />
<i><br />~end of flashback~</i><br />
<i><br /></i>
Teraz szykowałam się właśnie na imprezę, mam nadzieję, że tym razem nikt nam nie przeszkodzi, bo z ostatniego zaplanowanego razu nie mam miłych wspomnień... Tak czy inaczej, była dopiero siedemnasta, do przyjścia Justina po mnie zostały jeszcze trzy godziny, więc poprosiłam Ashley, by wpadła do mnie ze swoim strojem (bo znając życie, wybrała go już kilka dni temu) i mi pomogła coś wybrać. Napisałam sms, a po chwili dostałam odpowiedź.<br />
<br />
<b><i>Jasne, będę za jakieś pół godziny, makijaż i włosy zrobimy u Ciebie:*</i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
Ona szła na imprezę z Kenny'm. To słodkie, że zaczęło się od zwykłej rozmowy, poprzez zaproszenie na bal, a teraz regularnie się spotykają. Długo był jej crush'em, więc mogę sobie wyobrazić jak bardzo jest teraz szczęśliwa. Co do Justina... moje uczucia co do niego są już chyba pewne. Boję się mu to powiedzieć, bo co jeśli on nic do mnie nie czuje? Jeśli dla niego to dalej tylko zakład?<br />
<br />
Skoro moja przyjaciółka ma być za trzydzieści minut, postanowiłam wziąć szybki prysznic przed ubraniem się w strój na imprezę. Wychodząc z kabiny włożyłam wcześniej przygotowaną czystą bieliznę, <a href="http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/03/06/article-2110833-12097553000005DC-225_306x663.jpg" target="_blank">zwykłą koszulkę i dresy</a> by nie paradować pół nago przed Ashley. Gdy weszłam do swojego pokoju, zarzuciłam na siebie też sweter, który losowo wyciągnęłam z szafy, bo było dość zimno i zeszłam na dół. Rodzice oglądali w salonie telewizję. Tata ostatnio coraz częściej jest w domu, przedwczoraj byliśmy we trójkę w restauracji, z czego się bardzo ucieszyłam. Lubię gdy spędzamy razem czas, usiadłam obok nich i spojrzałam w ekran telewizora, leciał jakiś film kryminalny, za którymi osobiście nie przepadam.<br />
-To ty jeszcze nie gotowa?- zagadnęła mama.<br />
-Ashley ma zaraz przyjść i pomóc wybrać mi jakiś strój.- uśmiechnęłam się do nich.<br />
Pooglądaliśmy chwilkę, aż usłyszałam dzwonek do drzwi.<br />
-O to pewnie ona!- powiedziałam szybko i szybkim krokiem podeszłam w stronę drzwi, otworzyłam je i wpuściłam przyjaciółkę do środka.<br />
-To my będziemy na górze- krzyknęłam do rodziców, na co odpowiedzieli coś w stylu "okej", zajęci oglądaniem.<br />
Po kilku minutach stałyśmy obie przed moją szafą oglądając każdą sukienkę z osobna i odrzucając większość.<br />
-Może <a href="https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t34.0-12/10748717_754414641273105_1542623171_n.jpg?oh=93ec334bd3e3cabd0ad5d73cd1c3e7f1&oe=54619E43&__gda__=1415691987_601ab3a0bfe002e5bcb78d3022bb6534" target="_blank">ta</a>?- spytała moja przyjaciółka, pokazując jedną z kreacji. Chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam:<br />
-Niee, za bardzo... różowa. Chciałabym wyglądać dzisiaj trochę dojrzalej, rozumiesz?<br />
Dziewczyna tylko skinęła głową i wzięła się za dalsze przeszukiwanie mojej szafy, a ja opadłam na łóżko(na którym z resztą znajdowały się właśnie porozrzucane ubrania) wypuszczając z siebie zrezygnowane westchnięcie. Tak, jestem bardzo pomocna. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej i odetchnęłam z ulgą, zostały jeszcze ponad dwie godziny, więc pewnie zdążymy.<br />
-Hej Ash, może zrobimy teraz makijaż? W końcu i tak na razie nic nie wybrałyśmy...- wskazałam głową na cały mój pokój, który był teraz jednym, wielkim bałaganem.<br />
Zabrałyśmy się więc do roboty. Po ponad godzinie obie byłyśmy już wyszykowane... no z wyjątkiem strojów. Różnica była taka, że moja przyjaciółka swój miała wybrany i właśnie przebierała się w toalecie, a ja siedząc na łóżku, wciąż w dresie, ale za to <a href="http://www.imnotobsessed.com/wp-content/uploads/FFN_DefaultLightbox_8934981.jpg" target="_blank">pełnym makijażu i pokręconymi już włosami.</a><br />
Wpatrywałam się w drzwi, czekając na Ashley.<br />
Chwilę później dziewczyna weszła do pokoju, a mi opadła szczęka.<br />
-<a href="https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQQAT4qxd99CxaMtBrNpyrJxhfsfKWZbqNnE0pi7TlhHUEJhP7o" target="_blank">Pięknie wyglądasz!</a>- prawie pisnęłam- Kenny będzie zachwycony- puściłam jej oczko, na co się zaśmiała.<br />
-Mam taką nadzieję!- usiadła obok mnie.- To teraz trzeba coś wybrać dla Ciebie.- westchnęłam i podeszłam do szafy znów przeglądając wszystko po kolei, przy okazji zbierając rzeczy z podłogi. Natknęłam się na jasną spódnicę z wysokim stanem.<br />
-Co myślisz o niej?- pokazałam ją przyjaciółce.<br />
-Śliczna, tylko teraz trzeba do niej dobrać jakąś górę.- Dołączyła do mnie i zaczęłyśmy szukać czegoś odpowiedniego. Kilka minut później zdecydowałyśmy się na jasny top na ramiączkach, który idealnie pasował. Poszłam się przebrać do łazienki, a po chwili znów pokazałam się Moore. Weszłam, a ona przez pierwsze sekundy tylko wpatrywała się we mnie z kamienną miną i nic nie mówiła.<br />
-Co? Jest źle?- Zapytałam zirytowana. Miałam już dość szukania tego stroju i byłabym szczęśliwa, gdyby wreszcie coś się nadawało.<br />
-<a href="http://www3.pictures.zimbio.com/bg/Selena+Gomez+Kids+Choice+Awards+2012+M2A2pkAk-Hul.jpg" target="_blank">Jest idealnie!</a>- poderwała się i podeszła mnie przytulić, a ja odetchnęłam z ulgą.<br />
-Dziękuję, wreszcie!- na te słowa obie się zaśmiałyśmy. Był początek października, było już dość chłodno a my w sukienkach... no, ale cóż, weźmiemy jakieś kurtki, a na imprezie i tak będziemy tańczyć. Swoją drogą, były to osiemnaste urodziny jednego z absolwentów naszej szkoły, grał kiedyś w drużynie koszykówki, Justin też wtedy już tam był więc dostał zaproszenie, a ja idę jako osoba towarzysząca. Podobnie było z Ashley, to Kenny kumplował się z solenizantem. Na prezent złożyliśmy się w czwórkę, w końcu i tak nie wiedziałybyśmy co kupić. Zdecydowaliśmy się na album jego ulubionego artysty, a do tego dwa bilety na przyszły koncert.<br />
Stwierdziłyśmy, że jest jeszcze trochę czasu więc postanowiłyśmy pokazać się moim rodzicom, zeszłyśmy na dół. Mama zachwycała się jak pięknie wyglądamy i jakie to z nas już duże dziewczyny, a tata narzekał, że pewnie każdy chłopak będzie się na nas gapił i uganiał...<br />
Siedzieliśmy właśnie na kanapie w salonie wciąż rozmawiając z nimi i negocjując, czy mogę nocować u mojej przyjaciółki po imprezie.<br />
-No, ale mamo!- po raz setny starałam się przekonać moją rodzicielkę- Napiszę do Ciebie sms, że wszystko okej i przyjdę jutro rano, wszystko będzie dobrze. Rodzice Ashley nie mają nic przeciwko, prawda?- spojrzałam na dziewczynę, na co ta gorączkowo pokiwała głową.<br />
-No już w porządku, tylko rano zadzwoń, bo Nas pewnie nie będzie w domu, wychodzimy około dziewiątej do pracy.<br />
-Ale przecież...-urwałam.- Zgadzasz się?- zapytałam zaskoczona, że tak po prostu mi pozwoliła, skoro przez dobre piętnaście minut próbuję ją namówić.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m8s01mLyqM1r25xgk.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m8s01mLyqM1r25xgk.gif" height="171" width="320" /></a>-Tak, inaczej nie dałabyś mi spokoju.- zaśmiała się, w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyłam. Justin stał do mnie plecami, ale gdy tylko usłyszał dźwięk klamki od razu obrócił się i spojrzał na mnie.<br />
-Cześć ko...-urwał i zlustrował mnie wzrokiem, z góry na dół przygryzając wargę.- Pięknie wyglądasz.- powiedział wprost do mojego ucha, po chwili dając mi krótkiego buziaka w usta, w końcu moi rodzice siedzieli w salonie.<br />
<br />
-Ty też.- uśmiechnęłam się zawadiacko i także obejrzałam jego strój.<a href="http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/11/25/article-2238267-162F5E2E000005DC-601_634x1049.jpg" target="_blank"> Nie kłamałam, wyglądał świetnie.</a><br />
Wpuściłam chłopaka do środka, a sama poszłam jeszcze na górę po różowe szpilki, których zapomniałam wcześniej zabrać i torebkę. Zeszłam na dół, założyłyśmy z Ashley kurtki, a już po chwili siedzieliśmy z Justinem w samochodzie jego rodziców.<br />
-Kenny nie miał nic przeciwko, że pojedziesz z nami?- Jakoś zapomniałam wcześniej o to zapytać, na pewno umówiła się z nim, że po nią przyjedzie. Mam nadzieję, że im tego nie spieprzyłam moimi modowymi problemami...<br />
-Nie, zrozumiał. Spotkamy się przed wejściem.- uśmiechnęła się.<br />
Impreza odbywała się w klubie, Nathan-czyli koleś, który ma dziś urodziny- wynajął go. Tak swoją drogą, to słyszałam, że zaprosił masę osób i jego domówki to zawsze były "grube melanże". No cóż, zobaczymy...<br />
Wyszliśmy z auta i od razu zauważyliśmy chłopaka Ash. Właściwie, to nie było jeszcze oficjalne, ale z Justinem twierdziliśmy, że to tylko kwestia czasu, przypuszczamy nawet, że dzisiaj na imprezie zapyta czy chce zostać jego dziewczyną.<br />
Moja przyjaciółka od razu podeszła do niego i pocałowała w policzek. Awh, to słodkie. Całą czwórką weszliśmy do środka, a usta wszystkich uformowały się w literę "o". To było niesamowite!<br />
Wszędzie kolorowe światła, duża sala, stoliki, DJ, otwarty bar, dobra muzyka i tłum ludzi! Rozebraliśmy się i zostawiliśmy okrycia wierzchnie w szatni. Chwilę nam zajęło by znaleźć solenizanta, ale w końcu się udało.<br />
-Siema stary.- Justin przywitał się z nim "męskim uściskiem", a po chwili to samo zrobił Kenny.- To Maddie, moja dziewczyna- chłopak przedstawił mnie, a ja czułam, że się zarumieniłam. Mam nadzieję, że nie było tego widać...<br />
-Miło mi poznać.- uścisnął moją dłoń i puścił mi oczko, czego Justin na szczęście nie zauważył. Ja tylko się uśmiechnęłam. Po chwili Ash również została przedstawiona, ale Parker* jakoś zgrabnie wymigał się od nazwania ją swoją dziewczyną. Eh, szkoda.<br />
-To od całej naszej czwórki.- Justin podał mu małą torebkę z prezentem, w której była wcześniej wspomniana płyta i koperta, nie obyło się bez prezerwatyw i wódki, o czym nie miałam pojęcia i sądząc po minie Moore, ona też. Chłopak szybko ją otworzył i chyba go zamurowało, bo wpatrywał się w nią przez chwilę, a potem zwrócił do Nas:<br />
-Jesteście niesamowici, dzięki. Wszystko na pewno się przyda.- puścił oko chłopakom i cała trójka zaczęła się śmiać. Chłopaki...<br />
<br />
***<br />
<br />
Minęły już dwie godziny, a ja wcale nie mam dość! Wypiłam dwa piwa, więc jest mi trochę weselej, ale to nic szczególnego. Nie mam zamiaru się upić, Justin prowadzi więc miał nie pić... Cóż na początku był pewien tego tak samo, jak faktu, że jest mężczyzną, ale gdy zaczęła się pierwsza kolejka, to sobie odpuścił. W końcu "urodziny, trzeba wypić za jego zdrowie". Nie miałam mu tego za złe, w końcu to impreza, a on nie był nawalony w trzy dupy tylko lekko podcięty po kilku kolejkach, miał mocną głowę. Właśnie tańczyliśmy do piosenki Zhu "Faded", dość odważnie ale wiecie... nie dziwkarsko. <br />
Po chwili utwór się skończył, a DJ przerwał na chwilę:<br />
-Gdzie jest nasz urodzinowy chłopak?- wszyscy zaczęli wiwatować, a reflektor odnalazł Nathana.- Życzymy Ci wszystkiego najlepszego, dobrych dziewczyn, kasy i barku pełnego drogich alkoholi!- krzyknął, a my zaczęliśmy klaskać.- Dobra to teraz może dla odmiany, coś dla zakochanych?- powiedział i puścił wolny utwór Sam'a Smitha- Stay With Me. To dokładnie ta sama piosenka której słuchałam po całej aferze... o ironio.<br />
Z Justinem uśmiechnęliśmy się do siebie, położyłam głowę na jego ramieniu i zarzuciłam mu ręce na szyję, a on jeździł swoimi od mojej talii do bioder. Stwierdziłam, że to może dobry pomysł by porozmawiać o moim uczuciu, to trochę krępujące, ale umowa była taka, że mieliśmy być ze sobą szczerzy. Właśnie miałam coś powiedzieć, gdy chłopak mnie wyprzedził.<br />
-Maddie?- zapytał wpół-szeptem, żebym mogła dobrze go usłyszeć, w końcu muzyka grała dość głośno.<br />
-Mhm?- uśmiechnęłam się, chociaż nie mógł tego zobaczyć. Westchnął.<br />
-Nie chce już kontynuować zakładu.- powiedział jakby na jednym wdechu, a mi momentalnie zrobiło się gorąco i smutno... Co zrobiłam nie tak?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_____________</div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>*pełne imię to Kenny Parker, musiałam coś wprowadzić, żeby nie było za dużo powtórzeń.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Udało się! Dałam radę napisać rozdział i dodać już dzisiaj, ze specjalną dedykacją dla Pauli:*</i></b><br />
<b><i> Mam nadzieję, że się spodoba. Co myślicie o końcówce? Wybaczcie to trzymanie w niepewności.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Chciałam tylko powiedzieć, że widocznie bardzo mało osób czyta tego bloga, bo pod postem są 3-4 komentarze, a to mało motywujące...</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Nie wiem, czy mam pisać te rozdziały skoro i tak ledwo kilka osób je przeczyta.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Moglibyście podać dalej <a href="https://twitter.com/ilymyjbx/status/531778854260867072" target="_blank">TEGO TWEET'A</a>? </i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Z góry dziękuję i prawdopodobnie do następnego;)</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-86121324334837418842014-11-09T14:34:00.000+01:002014-11-09T14:34:33.981+01:00NIE ROZDZIAŁ, UPDATEUsunęłam poprzednią notkę, ze względu na to, że dobra osóbka imieniem Wiktoria zrobiła mi nagłówek, za co bardzo jej dziękuję:*<br />
Nie zmienia to faktu, że chciałabym jakiś szablon na zamówienie, ale to na razie nie wiadomo, nic pewnego :)<br />
<br />
Piszę jeszcze raz, że nie dodam dziś rozdziału, bo nie dałam rady go napisać, a obiecałam, że będzie lepszy niż poprzedni. Teraz nie mam za bardzo czasu, ale do następnej niedzieli powinien się pojawić, jeśli ktoś na niego czeka to bardzo przepraszam.<br />
Chciałabym jeszcze zapytać, co sądzicie o tym wyglądzie teraz, bo mi wydaje mi się, że jest bardziej czytelny i schludny, tylko co wy sądzicie? No i czy macie do polecenia jakieś szablonarnie? :)<br />
<br />
Pozdrawiam, do następnego.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-71433899095010982392014-11-02T13:29:00.000+01:002014-11-12T21:22:04.190+01:00ROZDZIAŁ 12Justin POV<br />
<br />
Siedziałem w salonie i czekałem na Ashley, to ona musi pogadać z Mad, a najlepiej- jeśli zrobimy to razem. Jestem okropnie wkurwiony, więc stwierdziłem, że muszę zapalić. Mimo, że rodziców nie było w domu to wyszedłem na zewnątrz, było kilka minut przed 17, więc i tak poczekam już na dziewczynę.<br />
Wyjąłem z kieszeni paczkę i wyjąłem jednego szluga. Tak, kupiłem dzisiaj, ale nie oceniaj mnie- wolałem zrobić to niż przypierdolić w ścianę. Odpaliłem i powoli się zaciągnąłem. Nie jestem uzależniony i nie będę, mam zbyt silną wolę na to. Po prostu teraz tego potrzebuje.<br />
Gdy już kończyłem papierosa zobaczyłem, że Ashley już idzie. Kiedy była przy schodach zgasiłem niedopałek i zostawiłem w popielniczce, która była na parapecie. Ojciec pali, więc nie zorientują się.<br />
-Cześć- przywitałem się.- Wejdźmy.<br />
-Ty palisz?- zapytała zdziwiona, gdy przekroczyliśmy próg.<br />
-Tylko kiedy się wkurwię.- powiedziałem siadając na kanapie i wskazując dziewczynie by zrobiła to samo.<br />
-Normalnie bym wygłosiła przemówienie o szkodliwości tytoniu, ale chyba nie po to tu przyszłam...<br />
Westchnąłem ciężko.- Napijesz się czegoś?<br />
-Nie dzięki, przejdźmy do rzeczy.- widzę, że była tak samo wkurzona jak ja i chciała jak najszybciej to rozwiązać.<br />
-No więc, musisz z nią pogadać. Albo razem to zrobimy, tylko... musisz pójść ze mną. Mnie nie wysłucha.<br />
-Ale co jej powiesz? Myślisz, że od tak Ci uwierzy?<br />
<a href="http://data3.whicdn.com/images/58932642/original.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data3.whicdn.com/images/58932642/original.gif" /></a>-Muszę... przecież nie mam żadnych dowodów. To znaczy, Carly dzisiaj mi się do wszystkiego przyznała... Mogłem to nagrać, albo coś w tym stylu, ale nie pomyślałem, że potrzebne nam będą "dowody". Ja pierdole, czuję się jak w jakiś kryminalnych zagadkach Miami...- powiedziałem, na co dziewczyna się zaśmiała.<br />
-Więc będziesz musiał być bardzo przekonujący.<br />
-A ty mi pomożesz, prawda? Wierzysz mi?- zapytałem, chcąc się upewnić.<br />
-Wierzę, Maddie też uwierzy. Za bardzo Cię lubi, żeby od tak stracić.- nie mogłem powstrzymać uśmiechu, słysząc te słowa.<br />
-A, jeszcze jedno- przypomniałem sobie właśnie dzisiejszy dzień w szkole- o co chodzi z tym Liamem? Widziałem go z nią dziś rano...<br />
-Aa to...-wzięła głęboki oddech- Właściwie to był mój pomysł. Myślałyśmy, że to Ty wszystko napisałeś, więc chciałyśmy, żebyś był zazdrosny. Ale spokojnie, to było ustawione.- Kamień spadł mi z serca, że nie znalazła sobie kogoś innego.<br />
-W sumie to rozumiem... poskutkowało.- uśmiechnąłem się i wstałem z kanapy- załatwmy to od razu.<br />
<br />
***<br />
<br />
Staliśmy już pod domem dziewczyny.<br />
-To co, idziemy?- zapytała Ashley.<br />
-Mam nadzieje, że mi uwierzy.- po tych słowach nacisnąłem dzwonek do drzwi. Otworzyła mama Maddie. Była jakoś elegancko ubrana, pewnie ma jakąś kolację służbową z mężem. Z resztą, nie ważne... mam teraz co innego na głowie.<br />
-Uhm, dzień dobry. Maddie nie ma w domu.- mogłem się tego spodziewać...<br />
-Proszę pani, to bardzo ważne- wtrąciła się Ash.- Ona niesłusznie podejrzewa o coś Justina, musimy to wyjaśnić.<br />
-W porządku, wejdźcie- westchnęła i otworzyła szerzej drzwi.- Jest na górze, mam nadzieje, że nie skrzywdziłeś mojej córki.<br />
-Nie i nigdy nie zamierzam tego zrobić- wymusiłem delikatny uśmiech i spojrzałem kobiecie w oczy, po czym poszliśmy na górę.<br />
Dziewczyna zapukała, a ja schowałem się trochę by Mad nie mogła mnie zobaczyć, gdy otworzy, co po chwili zrobiła.<br />
-Musimy pogadać, Justin nie napisał tego listu.- od razu wyjaśniła Moore.<br />
-Proszę, nie mam do tego głowy...-cholera, miała taki dziwny głos... czy ona płakała?<br />
-Błagam, daj mi to wyjaśnić.- szybko się wtrąciłem. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona i chciała zatrzasnąć drzwi, ale przytrzymałem je nogą.- Pięć minut.<br />
Maddie westchnęła i wpuściła nas do środka. Od razu przeszedłem do rzeczy.<br />
-Naprawdę nie napisałem tego listu. Myślisz, że nadal bym się tak starał? Cholera, to Carly to wszystko uknuła, specjalnie wtedy do mnie przyszła. Miała to dokładnie zaplanowane. Musisz mi uwierzyć, nie chcę Cie stracić.<br />
Popatrzyłem na dziewczynę i zauważyłem łzy w jej oczach.<br />
-Proszę, nie płacz. Naprawdę tego nie zrobiłem...- nie mogłem się powstrzymać, więc ją przytuliłem. Ona na początku po prostu stała jak słup soli, ale po chwili delikatnie mnie objęła.<br />
-Wierzę Ci- wyszeptała mi do ucha, po czym odsunęła się zakładając ręce na ramiona.- Carly jest taka przebiegła, ale tego bym się nie spodziewała. Ona chyba się w tobie zakochała.<br />
Delikatnie się uśmiechnąłem na jej słowa.<br />
-Tylko, że ja kocham kogoś innego.- spojrzałem jej w oczy, a ją jakby zamurowało. Może po prostu nie czuje tego samego i zrobiłem z siebie idiotę?<br />
-No, to może ja już pójdę. Cieszę się, że się udało- powiedziała Ashley wstając z łóżka, na którym wcześniej siedziała i udała się do drzwi. Żadne z nas jej nie odpowiedziało, byliśmy zbyt zajęci tą chwilą.<br />
-Przepraszam, zrozumiem jeśli to za wcześnie, ale...- moją wypowiedź przerwała Maddie, która tak po prostu mnie pocałowała. Położyłem ręce na jej biodra i delikatnie przysunąłem do siebie, nie chcąc by ta chwila się kończyła...<br />
<br />
Maddie POV<br />
<br />
Nie mogłam się powstrzymać. Jezu, nawet nie zdajecie sobie sprawy jaką ulgę poczułam, gdy dowiedziałam się, że to nie Justin napisał ten pieprzony list, tylko Carly. Swoją drogą, powinnam być na nią wkurwiona, ale teraz przysłoniło to uczucie do chłopaka. Pewnie zdziwicie się, że tak od razu uwierzyłam? Cóż, jeśli przyszedł tutaj z Ashley to już musiał być znak, a po drugie- wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. To dlatego dzwonił, pisał- on też nie wiedział o co chodzi, po mojej wiadomości. Teraz poczułam się głupio, że tak na niego naskoczyłam i od razu dałam się wrobić w ten cholerny list. Trudno, ważne, że teraz wszystko się ułoży... a przynajmniej taką mam nadzieję.<br />
Włożyłam w ten pocałunek jak najwięcej uczucia, wszystko co chciałam powiedzieć, ale nie potrafiłam. Zarzuciłam chłopakowi ręce na szyję, by jeszcze bardziej się przybliżyć jeśli to w ogóle możliwe. Gdy odsunęliśmy się od siebie nadal stykając czołami, spojrzałam mu w oczy i delikatnie się uśmiechnęłam, co chłopak odwzajemnił. Usiedliśmy na łóżku, opierając się. Chłopak objął mnie ręką, a ja ułożyłam głowę blisko jego obojczyka.<br />
-Więc zaplanowaliście sobie to wszystko z Ashley?- zaśmiałam się lekko.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/7c84ef3fe4b407e6b6a8d03a007209e3/tumblr_inline_mhz88ral0J1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="190" src="http://media.tumblr.com/7c84ef3fe4b407e6b6a8d03a007209e3/tumblr_inline_mhz88ral0J1qz4rgp.gif" width="320" /></a>-Właściwie to dzisiaj rozmawialiśmy, wiedziałem, że sam nie dam sobie rady, bo nawet nie chciałaś ze mną gadać- westchnął- ale rozumiem. Skoro myślałaś, że ja napisałem to gówno, to wcale się nie dziwie. Co tam dokładnie było?<br />
Sięgnęłam ręką przez Justina do szafki nocnej i z pierwszej szuflady wyjęłam karteczkę złożoną na kilka razy, którą podałam chłopakowi. Od razu wziął się za czytanie.<br />
-Ja pierdole.- powiedział a ja widziałam jak jego szczęka się zaciska, a wszystkie mięśnie napinają.<br />
-Hej, spokojnie- pogładziłam go ręką po policzku, na co trochę się uspokoił- Nie denerwuj się przez nią. Wyobraź sobie tę minę, kiedy jutro wrócimy do szkoły znów przytulając się i chodząc za rękę- westchnęłam rozmarzona.- Bezcenne.<br />
Na te słowa oboje zaczęliśmy się śmiać.<br />
-Masz racje, najważniejsze jest to, że mi wybaczyłaś.-spojrzał na mnie i posłał uśmiech za milion dolarów.- Więc, wracamy do układu?<br />
-No jasne.- urwałam- w sumie, to chciałam Cię przeprosić.<br />
-Za co?- zapytał zaskoczony.<br />
-Że od tak uwierzyłam w te brednie. Jak mogłam pomyśleć, że napisałbyś coś takiego? Ale potem jak zobaczyłam Carly w Twoim ogrodzie... byłam praktycznie pewna. Naprawdę przepraszam...<br />
<br />
Justin POV<br />
-Hej, hej- przerwałem- Po prostu nie wracajmy już do tego, okej? Zbliżałem się do niej, by złożyć delikatny pocałunek, ale przerwała jej mama, która właśnie weszła do pokoju dziewczyny...<br />
-Madeline, już osiem...- urwała i spojrzała na Nas.- Miło, że się pogodziliście, ale nie siedźcie tu sami- uśmiechnęła się, na co dziewczyna wywróciła oczami, a ja się zaśmiałem.- My z tatą wychodzimy na tę kolację, o której wczoraj mówiłam. Jedzenie masz w lodówce, odgrzej sobie.<br />
-Jasne- spojrzała na mamę wymownie, pewnie chcąc by znów zostawiła nas samych.<br />
-Właściwie, to może obejrzymy jakiś film?- zwróciłem się do brunetki- O ile pani pozwoli mi tu zostać.- Tym razem powiedziałem do jej mamy. Prawdopodobnie wiedziała o kłótni, nawet jeśli nie ze szczegółami, to pewnie wciąż była na mnie zła, dlatego postanowiłem być wyjątkowym lizodupem...<br />
-Oczywiście, tylko zejdźcie na dół.- odparła i wyszła z pokoju.<br />
Zaraz potem Maddie odetchnęła sfrustrowana.<br />
-Spokojnie- zaśmiałem się.- To co idziemy? Nie chce by twoja mama urwała mi głowę.<br />
Na to oboje wybuchnęliśmy śmiechem i zeszliśmy na dół.<br />
<br />
***<br />
<br />
Wróciłem do domu dopiero po dwudziestej drugiej. Rodzice trochę pogadali, że to rok szkolny i nie powinienem, ale wyjaśniłem gdzie byłem, więc wszystko okej.<br />
Cieszę się, że mi uwierzyła i może w końcu zacznie nam się układać. Myślę, że to co do niej czuje... jest coraz mocniejsze. W końcu będę musiał jej to powiedzieć. Ciekawe, czy ona czuje to samo? W końcu gdyby miała mnie w dupie to nie byłaby smutna po tym liście... sam nie wiem, ale niedługo się dowiem.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>______________</u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>PRZEPRASZAM!</u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>Rozdział jest mega krótki, ale prawie cały napisałam dzisiaj. Przez cały tydzień nie miałam w ogóle pomysłu, a kiedy wczoraj w końcu miałam jakąś "wenę", zepsuła mi się trochę klawiatura, a ściślej mówiąc klawisz spacji i tak mnie to denerwowało, że nie dało się pisać.</u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>Mam nadzieje, że wybaczycie, w następnym tygodniu bardziej się postaram. </u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u><br /></u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>Wreszcie sobie wszystko wyjaśnili, ale spokojnie... nie wszystko będzie tak bajkowo jak się wydaje:)</u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><strike>SZYKUJE SIĘ DRAMA.</strike></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><strike><br /></strike></b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>+Mała zmiana w zakładce "bohaterowie". </u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>Za to też przepraszam, ale po prostu za bardzo lubię Ashley Benson, by ją wyzywać :D</u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><u>Do następnego, xo.</u></i></b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-20541690263841280322014-10-25T14:46:00.002+02:002014-11-12T21:31:31.067+01:00ROZDZIAŁ 11<div style="text-align: center;">
<i><u><b><span style="color: red;">*CHCIAŁABYM, ŻEBY KAŻDY KTO CZYTA TEGO BLOGA SKOMENTOWAŁ POST, TO WIELE DLA MNIE ZNACZY- Z GÓRY DZIĘKUJĘ*</span></b></u></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><u><b><span style="color: red;">+rozdział niesprawdzony, wybaczcie mi błędy:)</span></b></u></i></div>
<br />
Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, ze Ashley wpadła na pomysł "zemsty" na Justinie, ale z drugiej strony taka już jest- dla przyjaciół i rodziny zrobiłaby wszystko. Bardzo to u niej cenię.<br />
<div>
Tak czy owak, jej plan polegał na tym żebym znalazła sobie nowy obiekt zainteresowań i wzbudziła zazdrość u Bieber'a. Nie wiedziałam, czy to coś da, skoro może mieć setki lasek, a z listu wynikało, ze byłam tylko zabawka, ale stwierdziłam, ze wszystko jest lepsze od zwykłego użalania się nad sobą. Postanowiłam, że w tym celu "wykorzystam" Liam'a*, mojego dobrego kolegę ze szkoły. Pewnie myślicie, ze jestem suka tak po prostu bawiąc się jego uczuciami. Gdybym tak zrobiła, sama czułabym się ze sobą źle, a ze on był moim kumplem, stwierdziłam, ze mu pomogę. Oczywiście nie powiem mu całej historii, jedynie fakt, ze chce wzbudzić w kimś zazdrość i tyle. Kiedyś mi mówił, ze mu się podobałam, ale nic z tego nie wyszło, wiec powinien mi pomoc. Pokażemy się po prostu w szkole, przytulimy, czy będziemy chodzić za rękę na oczach Justina i tyle. Nie chce się z nim całować, po prostu sądzę, że to za wiele, ale zobaczymy jak wszystko się potoczy, jeśli będzie trzeba...</div>
<div>
Przed chwila wróciłam od Ashley i cały czas o tym myślę. Stwierdziłam, ze co ma być to będzie. Napisałam do Liam'a krótka wiadomość na facebooku i poprosiłam o jutrzejsza przysługę. Był dostępny, dlatego tez powinien niedługo odpowiedzieć. </div>
<div>
Za ten czas poszłam się umyć. Wzięłam z szafki czysta piżamę i poszłam do łazienki, od razu pod prysznic. Nie siedziałam tam zbyt długo, jakoś dzisiaj byłam zbyt zaangażowana w tą całą akcję. Myślicie, ze już mi przeszło i jestem super szczęśliwa? Nie. Po prostu Ash uświadomiła mi, ze nie warto non stop się smucić. Nie poznaje jej ostatnio! </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wyszczotkowałam szybko zęby, a mokre włosy pozostawiam, by same wyschły. Jestem zbyt leniwa, by je teraz wysuszyć.</div>
<div>
Poszłam do swojego pokoju i od razu sprawdziłam wiadomości, na portalu społecznościowym. Liam odpisał. </div>
<div>
"Jasne, trochę mało szczegółowo to opisałaś, ale czego nie robi się dla kumpeli? ;) </div>
<div>
Może spotkamy się jutro przed szkołą, żeby to obgadać? Przyjechać po Ciebie?"</div>
<div>
Jakie szczęście! Nie będę musiała jechać do szkoły razem z Justinem, wiec od razu odpisałam:</div>
<div>
"Jasne, to przyjedz około 7.30 jeśli to nie problem. Wielkie dzięki!"</div>
<div>
Zamknęłam laptopa i położyłam się do łóżka. Stwierdziłam, ze nie będę się już dziś uczyć, bo raz- nie mam czego, dwa- moje myśli są teraz zupełnie gdzie indziej.</div>
<div>
Zmęczona całym dniem, dość szybko zasnęłam.<br />
<br />
*następnego dnia*<br />
<br />
Znów ten irytujący dźwięk! Tak, mówię o budziku. Zawsze ciężko mi szło wstawanie do szkoły, a po weekendzie to już w ogóle katastrofa. Szybko go wyłączyłam i usiadłam na łóżku przecierając rękoma twarz. Stwierdziłam, że nie ma co tego wszystkiego przedłużać. Była 6.40, a za niecałą godzinę byłam już umówiona z Liam'em. Podeszłam do szafy i starałam się wybrać jak najwygodniejszy strój, ale jednocześnie taki, żeby wyglądał dobrze. Gdy wreszcie się na coś zdecydowałam, poszłam do łazienki. Umyłam zęby, uczesałam włosy, które ładnie spadały falami. Nałożyłam makijaż: korektor, puder, bronzer, tusz do rzęs i trochę cienia na powieki, w naturalnych, cielistych kolorach.<br />
Przebrana i umalowana spakowałam jeszcze torbę, która swoją drogą, nie była ciężka, ze względu na to, że mamy szafki. Chwyciłam szybko telefon i spojrzałam na godzinę: 7.10. Jeszcze zejdę na dół i coś zjem.<br />
Taty już nie było, pewnie musiał wyjechać wcześniej... właściwie często się to zdarzało. Mama piła kawę siedząc przy wysepce.<br />
-Cześć mamo- przywitałam ją całusem w policzek, odpowiedziała mi i uśmiechnęła się, a ja wzięłam się za śniadanie. Tradycyjnie- płatki z mlekiem. Nie miałam ani czasu ani właściwie ochoty na coś innego.<br />
-Słuchaj kochanie, dzisiaj tata ma kolację służbową, więc będziemy musieli wyjść około osiemnastej.<br />
-Jasne, nie ma sprawy- lekko się uśmiechnęłam.- Może wpaść do mnie Ashley?<br />
-Pewnie, tylko nie siedźcie zbyt długo, jutro szkoła.<br />
-Nie ma sprawy. Jakby co, dzisiaj jadę do szkoły z kolegą, więc wyjdę trochę wcześniej.<br />
-W porządku- odpowiedziała sięgając po gazetę.<br />
Przez chwilę panowała cisza, a ja dokończyłam swoje śniadanie, a naczynia wstawiłam do zmywarki. Spojrzałam na zegarek w telefonie i była już 7.25 więc mój "pomocnik" zaraz powinien być.<br />
Podeszłam do drzwi i założyłam czarne botki, na płaskiej podeszwie. Przyznam, że tym razem koniec września był już chłodny.<br />
-Wychodzę, wezmę klucz na wszelki wypadek. Pa!- powiedziałam i wyszłam z domu. Poczekałam chwilę przy schodkach i podjechał samochód Liam'a. Pospiesznie wsiadłam na miejsce pasażera.<br />
-Hej- przywitałam się z chłopakiem.<br />
-Cześć- uśmiechnął się.<br />
-Więc z Justinem to koniec?- zapytał niepewnie po chwili.<br />
-Na to wygląda- westchnęłam- ale nie chcę drążyć tego tematu. Po prostu chce, żeby był troszeczkę zazdrosny, to wszystko.<br />
-Troszeczkę- droczył się.<br />
-Oj, daj spokój- uderzyłam go lekko w ramię i zaczęliśmy się śmiać.<br />
Przez resztę drogi gadaliśmy w sumie o jakiś głupotach. Trochę poprawiło mi to humor, jeśli mam być szczera. Chociaż, to nie zmieniało faktu, że dalej stresowałam się całą tą sytuacją.<br />
Wysiedliśmy z samochodu, chłopak go zablokował i ruszyliśmy w stronę wejścia do szkoły. Dzwonek miał być za jakieś dziesięć minut, więc zostało sporo czasu. Poszliśmy w kierunku mojej szafki.<br />
Patrzyłam cały czas na swoje buty, gdy nagle poczułam uderzenie w ramię. Podniosłam głowę i możecie się domyślić, kto tam stał...<br />
-Uważaj jak chodzisz, suko- syknęłam.<br />
-Mnie przynajmniej nie rzucił chłopak- zaśmiała się ironicznie- ale co tu się dziwić, wyglądasz jak gówno, więc kto by Cię chciał.<br />
Gotowało się we mnie. Nie dość, że moje myśli i tak były w kompletnej rozsypce to jeszcze ona musiała mnie wkurwić. No po prostu dopełnienie dnia.<br />
-Zamknij ryj- pchnęłam ją na szafki, więc uderzyła w nie plecami. Nie myślałam nawet o konsekwencjach, miałam wszystko w dupie.<br />
-Oh, przykro mi, że Justinek Cię już nie chce. Albo wiesz co...- uderzyła palcem w brodę, jakby się nad czymś zastanawiała- wcale nie jest.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_mdw6i0C7Te1r2edti.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="http://media.tumblr.com/tumblr_mdw6i0C7Te1r2edti.gif" width="320" /></a>Dosłownie rzuciłam się na nią i pociągnęłam za włosy. Dodatkowo popchnęłam więc upadła, a jej koleżanki obok tylko wykrzykiwały co chwilę "o Boże", albo "zostaw ją". Można powiedzieć, że usiadłam na niej i już miałam uderzyć pięścią w jej irytującą twarz, gdy ktoś mnie odciągnął łapiąc w pasie.<br />
-Puść mnie!- zaczęłam się szarpać. Zorientowałam się, że to Liam.<br />
-Uwierz mi, chciałbym popatrzeć na bójkę dziewczyn- westchnął, jakby rozmarzony, na co zachciało mi się śmiać- ale nie chcę żebyś miała kłopoty.- dodał po czym postawił mnie na ziemię, cały czas trzymając w pasie. Widziałam jak koleżanki Carly pomagają jej wstać, a ta wymienia jakieś niezrozumiałe przekleństwa pod nosem, przy czym rzuca w moją stronę "wariatka" i idzie do toalety. Na szczęście nie było zbyt wielu osób na korytarzu, w tym żadnego nauczyciela, więc dla mnie jak najbardziej na plus.<br />
-No, em... chyba masz rację- powiedziałam odwracając się w kierunku Bakers'a, na co mnie puścił.<br />
-Nic nowego- strzepnął niewidzialny pył ze swoich ramion, na co się zaśmiałam. Przyznam, że ten chłopak umie poprawić mi humor. Patrzyliśmy chwilę na siebie, ale po chwili odwróciłam się w kierunku trzaskających drzwi wejściowych. Tak, to był Justin. Od razu podszedł w naszą stronę.<br />
-Możemy pogadać?- rzucił do mnie, widać, że był ostro wkurwiony. O to poniekąd chodziło.<br />
-Może tak, może nie- odpowiedziałam cwaniacko, zakładając ręce na ramiona. Widziałam kątem oka, że Liam cały czas nam się przygląda.<br />
-Przestań sobie żartować, chodź- pociągnął mnie za ramię w kierunku bocznego korytarza. Stwierdziłam, że w porządku, porozmawiam z nim i będę mieć to z głowy. Rzuciłam szybkie "Przepraszam na chwilę" do kolegi i poszłam z Bieber'em.<br />
-A więc o co Ci chodzi?- powiedział gdy byliśmy już wystarczająco daleko od głównego korytarza.- Wysłałaś mi jakiegoś dziwnego SMS, oznajmiając, że to koniec, nie odbierasz, nie piszesz, a teraz sterczysz tam z nim!<br />
-Słucham? Ty się mnie pytasz o co chodzi?!- krzyknęłam- Myślisz, że po twoim liście, w którym wyzywasz mnie od dziwek i piszesz, że chciałeś mnie tylko dla seksu co zrobię? Wskoczę Ci do łóżka, żebyś ze mną został?! Widziałam Cię z Carly, więc co? Ja nie mogę mieć kogoś innego skoro Ty okazałeś się dupkiem? Dobra, odpuść sobie. Nie dzwoń, nie...- chciałam dokończyć, ale przerwał mi dzwonek, który poniekąd był moim wybawieniem z tej dziwnej sytuacji. Nie patrzyłam na Justina, upatrzyłam sobie jakiś punkt na ścianie za nim, czasem może zerknęłam na jego koszulkę. Ale nie w oczy, to wciąż bolało. Uśmiechnęłam się ironicznie i odeszłam, a chłopak zaczął mnie wołać, usłyszałam też kilka przekleństw, co wskazywało że był wkurwiony i kawałek szedł za mną, ale ja szybko wybiegłam ze szkoły, gubiąc po drodze Bieber'a i dodatkowo zostawiając tam zdezorientowanego Liam'a. Stwierdziłam, że nie pójdę na pierwszą lekcję, nie mam teraz do tego głowy. Może i dziecinne, ale chociaż będę mieć chwilę spokój. Poszłam do pobliskiego parku i usiadłam na ławce myśląc o tym wszystkim. Napisałam sms do Ashley, żeby się nie martwiła i na kolejną lekcję, którą jest historia już przyjdę, a o szczegółach porozmawiamy później. Odpisała po chwili, że wszystko w porządku i mnie rozumie, ale żebym nie zaniedbywała szkoły przez to wszystko. Właściwie to miała racje. Postanowiłam napisać też do Bakers'a, w końcu pomógł mi w pewnym sensie, więc należą mu się-przynajmniej krótkie- wyjaśnienia.<br />
<b>Hej, przepraszam, że tak wybiegłam i nic nie powiedziałam. Po prostu muszę przemyśleć parę spraw i nie będzie mnie tylko na pierwszej lekcji. Do zobaczenia.</b><br />
Po wysłaniu wiadomości wyjęłam z torby książkę, może trochę powtórzę na kolejną lekcję, chociaż wątpię, że z tymi wszystkimi myślami w mojej głowie cokolwiek zapamiętam. Teraz ma zamiar udawać, że nic się nie stało? Za kogo on się ma?<br />
<br />
Justin POV<br />
<br />
Kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi! Wybiegła ze szkoły, a ja zaraz za nią. Jednak musiała szybko gdzieś pójść, bo nie było nikogo w zasięgu wzroku. Cholera!<br />
Więc chodzi o tą pieprzoną Carly... wiem jak to mogło wyglądać, ona ciągle się śmiała, siedzieliśmy w ogrodzie... ale przecież ja nie zrobiłem nic złego! Tylko jak mam to teraz wytłumaczyć, skoro nawet nie chce ze mną rozmawiać.<br />
Zastanawia mnie też jedna rzecz... w pewnym momencie naszej jakże miłej rozmowy wspomniała o jakimś liście, w którym ją wyzywałem.<br />
Przecież nie napisałem żadnego złego słowa na nią! Ja pierdole... muszę się dowiedzieć o co chodzi.<br />
Stojąc przed szkołą zdecydowałem, że muszę zapalić, problem w tym, że nie miałem przy sobie szlug... generalnie nie jestem nałogowcem, ale to mój sposób na nerwy. Lepsze to niż komuś przyjebać, mimo że zdaję sobie sprawę, że to niezdrowe. Po drugiej stronie ulicy zauważyłem chłopaka, miał może 25lat? Akurat palił, więc postanowiłem, że podejdę i zapytam czy ma mnie poczęstować.<br />
-Hej, czekaj!- powiedziałem, gdy podbiegłem już do niego.<br />
-Tak?- zapytał patrząc na mnie.<br />
-Masz może jeszcze jednego?- wskazałem palcem na jego rękę, w której właśnie trzymał papierosa.<br />
-A osiemnastka jest?- zaśmiał się ironicznie po czym wyjął z kieszeni paczkę Marlboro i wystawił ją w moim kierunku.<br />
-Dzięki, ratujesz mnie- odetchnąłem z ulgą i wziąłem od niego papierosa. Przy okazji podał mi zapalniczkę więc od razu odpaliłem zaciągając się. Czułem jak moje mięśnie trochę się rozluźniają. O tak, potrzebowałem tego.<br />
-Nie ma sprawy.- odpowiedział i odszedł w swoją stronę. Ja natomiast nie chcąc, by nauczyciele widzieli mnie palącego (co jak co, ale nie potrzebuje dodatkowych problemów, szczególnie nie teraz) stanąłem za drzewem, które było zaraz obok. Powoli się zrelaksowałem i zauważyłem, że minęło już 15 minut pierwszej lekcji. Cóż, bez sensu już było na nią iść. Pójdę na chwilę do toalety odświeżyć się i poczekam pod kolejną salą, będę mieć matmę, a Ash historię z tego co pamiętam. Ostatni mamy angielski, razem... siedzi ze mną, chociaż nie mam się co łudzić, że dzisiaj też to zrobi...<br />
Wolnym krokiem poszedłem w stronę szkoły, a potem skierowałem się na górę do toalety. Umyłem ręce i oblałem twarz zimną wodą. Wyjąłem z plecaka paczkę gum i wziąłem dwie. Zaraz potem skierowałem się do swojej szafki i wymieniłem książki. Nikogo nie było na korytarzu, ale to dobrze. Jeszcze dyrekcja by mnie przyłapała... Nie miałem co robić więc siadłem na ławeczce znajdującej się na korytarzu i zacząłem grać w coś na telefonie. Kilka, albo kilkanaście minut potem(straciłem rachubę) usłyszałem trzask zamykających się drzwi wejściowych do szkoły. Automatycznie spojrzałem w tamtym kierunku. To była Maddie... Gdy też mnie zobaczyła, przyspieszyła kroku, ale nie mogłem zmarnować szansy porozmawiania z nią. Pobiegłem za nią i złapałem za ramię.<br />
-Czego jeszcze?- widać, że była wkurwiona, ale miała czerwone oczy... Płakała.<br />
-Słuchaj, o jakim liście mówiłaś?- spojrzałem na nią zdezorientowany. Ona nie patrzyła mi w oczy, ciągle rozglądała się gdzieś po korytarzu.<br />
-Oh- prychnęła ironicznie- Teraz będziesz udawać, że nic się nie stało? Że wcale nie zwyzywałeś mnie od najgorszych? Daruj sobie.<br />
-Ale ja nie napisałem żadnego pieprzonego listu!- powiedziałem trochę głośniej niż chciałem, ale na szczęście nikogo nie było.<br />
-Ale jak...- jakby przez chwilę zastanowiła się nad swoimi słowami- Dobra Justin, nie udawaj. Myliłam się co do Ciebie. Muszę iść, cześć- powiedziała i tak po prostu wbiegła po schodach. Skoro nie chce ze mną gadać, to nic nie wskóram. Muszę załatwić to z Ashley, ona na pewno coś wie.<br />
<br />
***<br />
<br />
Minęło już kilka lekcji, czas na przerwę obiadową. Specjalnie poczekałem pod klasą, aż Ash wyjdzie i zaczekałem na nią. Gdy wreszcie ją zobaczyłem, od razu zacząłem mówić:<br />
-Ashley, daj mi minutę, proszę!- powiedziałem głośno, widząc, że dziewczyna chce jak najszybciej się zmyć.<br />
-Słucham Cię, Justin?- odwróciła się i sztucznie uśmiechnęła. O co do cholery chodzi?<br />
-Maddie jest na mnie obrażona... mówi o jakimś liście. Jakim pieprzonym liście?- trochę nie fair, że do niej się tak odzywam, ale byłem mega wkurwiony.<br />
-To chyba Ty powinieneś wiedzieć jakim- zaśmiała się bez krzty humoru- Już nie pamiętasz jak ją w nim zwyzywałeś?<br />
-Nie napisałem żadnego listu.- miałem ochotę się drzeć, ale zauważyłem, że nadal stoimy pod salą a na korytarzu stoi kilka osób.<br />
-Ale... jak to nie napisałeś?- spytała zdezorientowana.<br />
-Kurwa... naprawdę uwierzyłyście, że mógłbym coś takiego zrobić?- znów zmuszałem się, by nie zacząć krzyczeć.<br />
-To nie zmienia faktu, że Mad widziała Cię z Carly u Ciebie w ogrodzie.- uśmiechnęła się cwaniacko i zaczęła iść w stronę schodów. Od razu poszedłem za nią, dotrzymując kroku.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/423911545a0e2925007365a6ffc013d6/tumblr_inline_mlf8mfnepr1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="http://media.tumblr.com/423911545a0e2925007365a6ffc013d6/tumblr_inline_mlf8mfnepr1qz4rgp.gif" width="320" /></a>-Ona do mnie przylazła i zaczęła się przystawiać. Przysięgam, ja nic do niej nie czuje. Wiesz o tym.- stanąłem i spojrzałem na Ash, ona zrobiła to samo.<br />
-Powiedzmy, że Ci wierzę.- westchnęła- Ale to tylko dlatego, że wiem jaką ta cała Carly jest suką... Więc skąd ten list?<br />
-To pewnie ona go napisała, ciągle stara się zrujnować nasz związek... to znaczy, wiesz o czym mówię.- podrapałem się zakłopotany po karku.- Musisz mi pomóc to odkręcić. Nie wiem... możesz dzisiaj się spotkać i pogadać? Normalnie bym Cię nie prosił, jestem facetem i radzę sobie, ale Maddie nawet nie chce ze mną rozmawiać.<br />
-Nic dziwnego, skoro myśli, że tak ją zwyzywałeś.<br />
-A ty, widziałaś ten list? To było moje pismo, właściwie jaka była treść?<br />
-Widziałam, był drukowany, co właściwie mnie zastanowiło. Ten KTOŚ- dała akcent na to słowo- napisał w nim, że chcesz Madeline tylko do seksu, ale skoro się nie zgadza to masz ją w dupie, że jest suką i takie tam- westchnęła.<br />
Pokręciłem głową w niedowierzaniu, że ta szmata mogła wymyślić coś takiego. Niech w końcu zrozumie, że nie chce mieć z nią nic wspólnego.<br />
-Dobra, wpadnij do mnie o siedemnastej. Teraz mam jeszcze sprawę do załatwienia.- powiedziałem i zmierzyłem w kierunku schodów, prowadzących na dół, do stołówki. Muszę porozmawiać z Carly.<br />
Wszedłem do jadalni i pierwsze co zobaczyłem, to Maddie i Liam siedzący przy jednym stoliku i śmiejący się. Miałem ogromną ochotę mu przyjebać. W końcu to moja dziewczyna... to znaczy, chyba była. Jeśli oczywiście mogłem tak powiedzieć, w końcu to był niby zakład. Znalazłem wzrokiem moja rozmówczynię i od razu podszedłem, przerywając jej i jej grupie idiotek jakąś rozmowę.<br />
-Możemy porozmawiać?- powiedziałem, kierując swoje słowa do blondynki.<br />
-Jednak zmieniłeś zdanie?- zatrzepała swoimi sztucznymi rzęsami i uśmiechnęła się do mnie. Niech mi nie podnosi ciśnienia jeszcze bardziej, błagam...<br />
-Co do chuja chciałaś osiągnąć tym listem?- opanowałem się i powiedziałem to najciszej jak potrafiłem.<br />
-Nie wiem o czym mówisz- zmieszała się trochę, po czym wstała i wyszliśmy razem na korytarz, gdzie aktualnie nie było nikogo. Wszyscy byli na lunch'u.<br />
-Co? Nie chcesz, żeby każdy się dowiedział jaką jesteś mściwą suką?- uśmiechnąłem się ironicznie. Ja naprawdę mam szacunek do dziewczyn, ale po prostu... wyprowadziła mnie tym z równowagi.<br />
-Musisz być ze mną, a nie z nią! W czym ona kurwa jest lepsza?! Nawet nie waż się mnie wyzywać, pieprzony dupku!- krzyknęła a ja już wiedziałem, że moje podejrzenia były słuszne. Tylko zaśmiałem się ironicznie kręcąc przy tym głową.<br />
-Nie wiedziałem, że jesteś aż tak perfidna. Nigdy nie będziemy razem- zaakcentowałem drugie zdanie, mówiąc przez zęby. Chwilę potem poczułem, że dziewczyna uderzyła mnie w policzek.<br />
-Żałosne- odpowiedziałem i po prostu od niej odszedłem.<br />
-Jeszcze do mnie wrócisz!- krzyknęła po czym usłyszałem trzask drzwi od stołówki, więc jak mniemam wróciła do swoich koleżanek aka armii pustaków. Podszedłem po prostu pod następną klasę i czekałem na dzwonek. Teraz muszę to wszystko odkręcić...<br />
<br />
*może się też pojawiać jego nazwisko, czyli "Bakers".<br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5117286275023118527.post-7224424102372185842014-10-17T21:11:00.000+02:002014-11-12T21:48:24.353+01:00ROZDZIAŁ 10Maddie POV<br />
<br />
Obudziłam się około godziny dziesiątej. Była niedziela, więc to i tak wcześnie jak dla mnie, ale zważając na to, że wczoraj płakałam, zasnęłam dużo szybciej. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam wolnym krokiem w kierunku szafy próbując wybrać coś na dziś. Mój telefon co jakiś czas dzwonił, więc w końcu go wyłączyłam. Czego on do cholery jeszcze chce? Znów mi naubliża? Nie, dziękuję.<br />
<a href="http://www3.pictures.zimbio.com/pc/Selena+Gomez+Spring+Breakers+actress+Selena+Gc7ksNwt4O2l.jpg" target="_blank">Zdecydowałam się na prosty strój, czarne rurki i białą koszulkę. </a>Szybko nałożyłam też delikatny makijaż i zeszłam na dół.<br />
-Cześć mamo, cześć tato- pomachałam rodzicom, siedzącym na kanapie po czym poszłam do kuchni, wzięłam miskę, płatki i zalałam mlekiem. Nigdy nie chce mi się robić śniadań.<br />
-Justin był tutaj, jakieś pół godziny temu. Chciał chyba pogadać, ale powiedziałam, że jeszcze śpisz.- dołączyła do mnie mama, gdy siedziałam przy wysepce kuchennej.<br />
-Trochę się pokłóciliśmy, więc jakby przychodził proszę, powiedz, że mnie nie ma. Albo, że akurat jestem zajęta i nie mogę się z nim widzieć- powiedziałam błagalnym tonem, na co mama westchnęła.<br />
-Kochanie, nie możesz unikać problemu. W końcu i tak będziecie musieli porozmawiać.<br />
-Wiem, ale jeszcze nie teraz. Załatwię to w szkole- posłałam mamie uśmiech. <i>Gdybyś tylko wiedziała, co on napisał.</i><br />
-W porządku, jak uważasz- odwzajemniła uśmiech, po czym znów wróciła do salonu i siadła na kanapie obok taty. Był dzisiaj w domu, nie był w żadnej delegacji i nie musiał być w biurze. Trochę rzadkość, ale cieszyłam się.<br />
Dokończyłam swoje śniadanie, po czym wstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam z powrotem na górę. Zdecydowałam się włączyć mój telefon, bo muszę zadzwonić do Ash. W końcu trzeba się komuś wygadać...<br />
Ku mojemu zaskoczeniu, nie przybyło wcale wiadomości i nieodebranych rozmów. Jak dla mnie lepiej, niech się w końcu odczepi. Napisał coś takiego, a teraz ma czelność jeszcze się ze mną kontaktować.<br />
Wybrałam numer mojej przyjaciółki i odebrała po kilku sygnałach.<br />
-Cześć słońce- powiedziała i mogłam sobie wyobrazić jak się uśmiecha. W przeciwieństwie do mnie.<br />
-Hej... masz może dzisiaj czas, żeby się spotkać?- zapytałam trochę niepewnie.<br />
-Pewnie... ej, czekaj. Coś się stało?<br />
-Tak, to znaczy... porozmawiamy potem. To naprawdę nie rozmowa na telefon- westchnęłam.<br />
-Okej, to może o piętnastej u mnie?<br />
-Dziękuję- nie czekając na odpowiedź dziewczyny rozłączyłam się.<br />
Spojrzałam na zegarek, była dopiero 11. Postanowiłam, że skoro nie mam nic roboty to odrobię lekcję na jutrzejszy dzień. Witaj matematyko...<br />
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_maeo59X3p61r25xgk.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a><br />
***<br />
<br />
Zjadłam obiad, mama i właściwie tata tez, pytali o co poszło z Justinem, ale powiedziałam, ze to była zwykła kłótnia o głupstwo. Przecież im nie powiem, że Justin zwyzywał mnie od najgorszych, jakbym była jakąś dziwką, prawda?<br />
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.giphy.com/media/SUmmo18tpKy64/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="girl animated GIF " border="0" src="http://media.giphy.com/media/SUmmo18tpKy64/giphy.gif" /></a></div>
Ubrałam się i pojechałam autobusem do Ashley. Nie jest aż tak daleko, dojeżdża się w 15 minut. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam losową piosenkę. Jak widać, chyba przypadek chciał żebym własnie popłakała się publicznie, bo na moje nieszczęście było to "stay with me" Sam'a Smith'a. Świetnie.</div>
<div>
Lubię tę piosenkę, wiec nie przełączyłam i pod koniec spłynęła mi pojedyncza łza, którą szybko jednak starłam z policzka. </div>
<div>
Minęły jeszcze ze cztery piosenki, tym razem nie takie emocjonalne i byłam już na odpowiednim przystanku.</div>
<div>
Stąd do domu Ashley jest tylko chwila, więc wyjęłam już słuchawki i słuchałam tylko stukotania swoich butów, kopiąc jakiś kamyczek na chodniku.</div>
<div>
Nie minęły dwie minuty, a już byłam pod odpowiednimi drzwiami. Zapukałam, a już po chwili w drzwiach stanęła moja przyjaciółka mocno mnie przytulając.</div>
<div>
-Zaraz mnie udusisz- powiedziałam żartobliwie. Dziewczyna oderwała się ode mnie i zaprosiła do środka. Na dole szybko przywitałam się z jej rodzicami i młodsza siostra, wszyscy siedzieli własnie w salonie. </div>
<div>
-Chcesz coś do picia? Może zrobię nam gorącą czekoladę!!- uśmiechnęła się Ashley, a ja już chciałam odpowiedzieć, że nie trzeba, jednak dziewczyna szybko zaciągnęła mnie do kuchni. </div>
<div>
Przygotowałyśmy razem napoje i poszłyśmy na górę do jej pokoju.<br />
Siadłyśmy na łóżku, odkładając czekoladę na szafkę obok. Spuściłam wzrok patrząc na swoje palce, a pomiędzy nami zapadła na chwilę niezręczna cisza. Na szczęście nie ja musiałam ją przerywać.<br />
-Więc, o co chodziło? Przez telefon wydawałaś się przybita... Teraz z resztą też.<br />
Westchnęłam nie wiedząc jak to powiedzieć. Tak prosto z mostu?<br />
-Chodzi o Justina... bo wczoraj mieliśmy iść na tę imprezę, domówkę u jednego z chłopaków, pamiętasz?<br />
-Coś się na niej stało? Wykorzystał Cię? Jeśli tak, to mu tego nie odpuszczę.- powiedziała śmiertelnie poważnie na co zachciało mi się śmiać. Mała, słodka Ash próbowała być groźna.<br />
-Nie, mieliśmy iść- położyłam nacisk na drugie słowo- ale coś nam przeszkodziło.<br />
-Maddie, proszę wyduś to z siebie, bo jestem coraz bardziej ciekawa i niepewna a wiesz, że tego nie znoszę.- westchnęła, patrząc na mnie po czym wzięła do ręki swój kubek i zrobiła spory łyk, po czym z powrotem go odłożyła. Odzwierciedliłam jej ruchy i zaczęłam opowiadać.<br />
-Właśnie miałam się zacząć zbierać. Siedziałam spokojnie w salonie, a mama powiedziała, że przyszło coś do mnie ale nie ma adresu nadawcy, po prostu ktoś musiał wrzucić to do skrzynki. Zażartowała, że to może list miłosny od Justina... gdyby tylko wiedziała jak się myli.- potrząsnęłam lekko głową i zaśmiałam się ironicznie. Przyjaciółka cały czas się we mnie wpatrywała, ale przynajmniej oznaczało to, że słuchała.- No więc poszłam do siebie i otworzyłam tę kopertę. A tam było to.- wyjęłam z tylnej kieszeni jeans'ów lekko pomiętą karteczkę. Tak, dokładnie tę, która spowodowała tyle zamieszania.<br />
Ashley czytała ją w skupieniu podczas gdy ja z nerwów zaczęłam bawić się swoimi palcami i miałam ogromną chęć obgryzania paznokci. Po chwili gdy, jak mniemam, przyjaciółka skończyła "uroczą" lekturę spojrzała na mnie z żalem w oczach i tak po prostu mnie przytuliła. Doskonale wiedziała, czego mi teraz potrzeba. Automatycznie zaczęłam płakać jej w ramie. Ciesze się, że ją mam. Zawsze była dla mnie, gdy tylko jej potrzebowałam, mimo że nie znamy się zbyt długo. Po chwili oderwałyśmy się od siebie.<br />
-Ale... to nie może być prawda. To całkowicie do niego niepodobne, nigdy się tak nie zachowywał!- powiedziała po chwili.<br />
<a href="http://www.somegif.com/gifs/13596408601753937536.GIF" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="176" src="http://www.somegif.com/gifs/13596408601753937536.GIF" width="320" /></a>-Oh, ale to jeszcze nie wszystko- westchnęłam i widząc zaciekawioną minę Moore, kontynuowałam- Pomyślałam dokładnie to co Ty, ze to bardzo dziwne i nie w jego stylu. Nie mam daleko wiec postanowiłam pójść od razu to wyjaśnić, w końcu takich wiadomości nie dostaje się codziennie, szczególnie gdy nic złego nie zrobiłam. Poszłam pod jego dom, już miałam zamiar zapukać, ale usłyszałam śmiech z tylu domu, z ogrodu, dziewczęcy śmiech. Zgadnij kto to był- prychnęłam ironicznie- Carly! Ta mała, wredna suka.- spojrzałam na moja przyjaciółkę, której usta były uformowane w literę "O", a ona wyglądała jakby chciała krzyknąć "co do cholery?!"- Ale wiesz?- kontynuowałam- Nawet nie mam do niej żalu... od dawna wiedziałam, ze przystawia się do każdego. Najgorsze jest to jak on mnie potraktował. Jeśli nic do mnie nie czuł to mógł to zwyczajnie powiedzieć, prawda? Nie zrobiłam nic złego, nic co mogłoby sprawić żeby ktokolwiek mógł nazwać mnie "dziwką". Po tym wszystkim, napisałam mu tylko SMS, że nigdzie nie idę, żeby nigdy więcej się do mnie nie odzywał... po czym dzwonił i pisał dziesiątki razy. Oczywiście nie odbierałam, a wiadomości od razu kasowałam.- Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Widząc to, Ashley znów mnie przytuliła, a ja wybuchłam niekontrolowanym płaczem.</div>
<div>
-Kochanie, wszystko będzie dobrze. Nie był Ciebie wart. Teraz trzeba się jakoś za to odpłacić, sprawić by zobaczył co stracił.- tymi słowami mnie zaciekawiła. Spojrzałam na nią, nadal ze łzami w oczach, dając znak by kontynuowała.<br />
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justin POV</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Od soboty wieczór miałem w głowie tekst tego SMS. </div>
<div>
~~</div>
<div>
<b style="background-color: rgba(255, 255, 255, 0);"><i>Dziękuję za twoją łaskawą propozycję, ale</i> <i>nigdzie nie idę. Nie mam zamiaru robić z siebie szmaty. Myślałam, że jesteś inny, jak widać- myliłam się. Nie odzywaj się do mnie nigdy więcej. Miłego życia</i>. </b></div>
<div>
<b style="background-color: rgba(255, 255, 255, 0);">~~</b></div>
<div>
Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi! W dodatku jeszcze ta cholerna Carly musiała do mnie przyjść i karać dzielnicę swoim okropnym śmiechem. Nie wiem właściwie, dlaczego tu przylazła... przez kilka ostatnich dni, miałem od niej całkowity spokój, więc myślałem, że sobie odpuściła. Jak widać, myliłem się<br />
<br /></div>
<div>
<i>~flashback~</i><br />
<i>Siedziałem spokojnie w ogrodzie, była sobota więc niedługo mieliśmy iść z Maddie na imprezę. Odpoczywałem na ławce z laptopem na kolanach, przeglądając jeden z portali społecznościowych i pisałem z jednym z moich kumpli z drużyny, Michael'em. On był naprawdę w porządku, jako jeden z nielicznych chłopaków był szczery i szanował dziewczyny... cóż, przynajmniej te, które na to zasługiwały. Za to go ceniłem. Usłyszałem, że ktoś puka do drzwi, a chwilę potem, że się otwierają. Pewnie mama otworzyła, a to jacyś jej znajomi. Gdy usłyszałem głos Carly mocno się wkurwiłem, ale jednocześnie zastanowiło mnie co tu robi. Szybko przeszedłem bokiem domu pod drzwi.<br />-O Justin, tutaj jesteś. Koleżanka do Ciebie.- powiedziała moja mama z lekko zaskoczonym wyrazem twarzy. Ta, w końcu ona też myślała, że jestem z Maddie. To znaczy... że to nie żaden zakład. Rozumiecie.<br />-Ta, po co przyszłaś?- skierowałem moje słowa do dziewczyny, otrzymując tym samym karcące spojrzenie od mamy. Trudno, nie będę udawał milutkiego chłopca, skoro nie raz tłumaczyłem jej, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego. </i><br />
<i>-Możemy porozmawiać?- Zapytała tak jakby... smutno. Czy ona miała łzy w oczach? </i><br />
<i>-Myślę, że nie mamy o czym, ale skoro tak bardzo chcesz, to chodź do ogrodu.- Nawet jeśli była smutna, to nie chciałem być jej "pocieszycielem". </i><br />
<i>Wysłałem tylko mamie spojrzenie mówiące "Nie wiem o co chodzi, ale nie przejmuj się" i ruszyliśmy z powrotem na moje poprzednie miejsce odpoczynku. Zamknąłem laptopa i siadłem, a dziewczyna zaraz koło mnie. Mogłaby się trochę odsunąć, ale nie chce już prowokować niepotrzebnych kłótni, szczególnie we własnym domu. </i><br />
<i>-No, więc o co chodziło?- zapytałem obojętnym tonem. </i><br />
<i>-Mówiłam Ci już, straaasznie mi się podobasz- powiedziała przeciągając jeden z wyrazów po czym zachichotała i położyła dłoń na moim kolanie. Szybko jednak ją zabrałem.</i><br />
<i>-A ja mówiłem, że nic do Ciebie nie czuję. Poza tym, teraz jestem z Maddie.- powiedziałem najspokojniej jak potrafiłem.</i><br />
<i>-Oh, daj spokój- machnęła lekceważąco ręką i znów się zaśmiała. Boże, nawet nie wiecie jak mnie to irytuje.- Po pierwsze, jestem lepsza od niej. Po drugie, wcale nie musi się dowiedzieć.<br />-Chyba troszkę przesadzasz- powiedziałem fałszywie się uśmiechając.- Może powinnaś już pójść.</i><br />
<i>-Juustin, nie daj się prosić- ten śmiech to chyba już jej nawyk, naprawdę. Czy ja jestem pieprzonym komikiem, albo właśnie opowiedziałem żart? Ja pierdole.</i><br />
<i>-Naprawdę, chyba pora na Ciebie. Nie przychodź już więcej.- Powiedziałem to i zmierzyłem w kierunku drzwi prowadzących do domu, wcześniej zabierając jeszcze laptopa. Dziewczyna grzecznie poszła za mną, co mnie w sumie trochę zdziwiło, ale nie narzekałem. Odprowadziłem ją do drzwi, raczej nie w celu bycia dżentelmenem... po prostu miałem nadzieję, że jak najszybciej stąd wyjdzie.</i><br />
<i>-To do zobaczenia- powiedziała i irytująco się uśmiechnęła. Nie, ta dziewczyna nie była brzydka. Ale po prostu jej zachowanie tak działało mi na nerwy, że nie potrafiłem jej polubić.<br />-Ta, nara- odpowiedziałem i zamknąłem za nią drzwi, gdy była już na schodkach przed domem. </i><br />
<i>~end of flashback~</i><br />
<br />
Dzwoniłem do Maddie setki razy, pisałem, nawet byłem u niej. Za każdym razem ta sama śpiewka jej mamy, o tym, że nie ma jej w domu, albo jest w tej chwili zajęta i nie może ze mną porozmawiać.<br />
Co ja do cholery zrobiłem źle? Może jutro w szkole uda mi się to wyjaśnić.<br />
Przecież nie może mnie unikać nawet tam! Kilka lekcji mamy razem, więc to byłoby raczej niemożliwe. Chyba, że coś się stało? Ta niepewność mnie rozpierdala od środka, ale teraz nie mogę już nic zrobić. Poczekam do jutra i dowiem się wszystkiego. Jeśli mnie nie chciała, mogła po prostu powiedzieć...</div>
<div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>__________________</i></b></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>Jak zawsze, niezbyt długi, ale rozdziały pojawiają się co tydzień, więc myślę, że to w porządku :)</i></b></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i>No i wyjaśniło się, kto był tą dziewczyną. Jak myślicie, co wyjdzie z tego?<br /><u>Przepraszam za wszystkie błędy, ale część pisałam na telefonie i może czasem brakować polskich znaków, czy interpunkcji. </u></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Mam nadzieję, że się podoba :)</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>PS. Może to zobaczy więcej osób, więc napiszę jeszcze raz:<br /><u>zaktualizowałam bohaterów i jest wygląd postaci drugoplanowych. </u></i></b></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08491149653592851530noreply@blogger.com3